W Sejmie doszło do jednej z najbardziej burzliwych debat tej kadencji. Po tym, jak posłowie PiS nazwali Romana Giertycha „mordercą”, prezydium Sejmu ukarało ich finansowo. Niespodziewanie jedna z posłanek PiS, Anna Kwiecień, wyraziła żal i odcięła się od agresywnych okrzyków. „Nie powinnam była uczestniczyć w tym zamieszaniu” – przyznała.
Awantura w Sejmie
Na początku kwietnia, podczas obrad Sejmu, doszło do ostrego starcia między prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim a Romanem Giertychem. Kaczyński nazwał Giertycha „głównym sadystą”, co wywołało gwałtowną reakcję posłów PiS. Otoczyli oni mównicę i skandowali:
„Złaź z mównicy, złaź, morderco!”
W obliczu narastającego chaosu wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski zdecydował o przerwaniu obrad.
Kary dla posłów PiS
W konsekwencji incydentu prezydium Sejmu nałożyło kary finansowe na 50 posłów PiS za naruszenie powagi izby. Jarosław Kaczyński oraz Iwona Arent otrzymali najwyższą możliwa karę – obniżenie uposażenia o połowę na okres trzech miesięcy. Pozostali posłowie zostali ukarani dwumiesięczną obniżką wynagrodzenia. W tej grupie znalazła się również posłanka Anna Kwiecień.
„Nie powinnam tego mówić” – nieoczekiwane słowa skruchy
W rozmowie z „Super Expressem” Kwiecień oświadczyła, że nie nazwała Giertycha mordercą, a jedynie nawoływała go do zejścia z mównicy.
„Nie nazwałam tak Giertycha, bo nie jest mordercą. Dlatego będę się odwoływać od tej decyzji Prezydium Sejmu. Te słowa pod jego adresem w ogóle nie powinny paść”
– podkreśliła. To stanowisko odbiega od dotychczasowej linii PiS, którego przedstawiciele sugerowali, że Giertych jest odpowiedzialny za śmierć Barbary Skrzypek, wieloletniej współpracowniczki Jarosława Kaczyńskiego.
Giertych: „Oczekuję przeprosin”
Roman Giertych odnosił się do sprawy kilkukrotnie w mediach społecznościowych oraz podczas sejmowych wystąpień.
„Jak może jeden człowiek mówić o drugim 'morderca’ i uważać, że to jest ok?”
– pytał. Giertych zaapelował o opamiętanie i powrót do cywilizowanej debaty.