Wykształcenie możesz sobie wymyślić – pracodawca tego nie sprawdzi. Ale to ma się zmienić

Data:

Ministerstwo Nauki szykuje nowelizację, która pozwoli firmom legalnie i odpłatnie sprawdzić autentyczność dyplomu ukończenia studiów. Uczelnie będą miały obowiązek potwierdzenia, czy rzeczywiście wydały dany dokument.


Brak weryfikacji = luka systemowa

W obecnym stanie prawnym nikt – ani urząd miasta, ani rada nadzorcza, ani dział kadr – nie może zweryfikować, czy dany dokument jest prawdziwy. Uczelnia nie ma prawa udzielić informacji, bo nie istnieje przepis, który by to umożliwiał. Z tego powodu zjawisko fałszywych dyplomów w administracji i biznesie nie tylko istnieje, ale może funkcjonować bez konsekwencji przez całe lata.

Proponowane zmiany ustawowe mają to zmienić: pracodawca lub instytucja publiczna będzie mogła legalnie, za opłatą, potwierdzić autentyczność dyplomu ukończenia studiów przez kandydata lub pracownika. To niewielki koszt w porównaniu do potencjalnych skutków wizerunkowych i prawnych, jakie może ponieść instytucja w przypadku wykrycia oszustwa.


Fałszywe dyplomy? Papier wszystko przyjmie

Problem nie dotyczy świetnie płatnych zawodów, w których wykształcenie ma kluczowe znaczenie merytoryczne. W medycynie, inżynierii, edukacji czy branżach IT posługiwanie się fałszywym dyplomem ma krótkie nóżki – liczą się konkretne umiejętności. Trudno udawać lekarza, jeśli nie zna się anatomii. Trudno udawać programistę, jeśli nie umie się napisać linijki kodu.

two men wearing blue lab coats
Photo by Olga Guryanova/unsplash

Problem fałszywych dyplomów dotyczy natomiast miejsc, gdzie nie sprawdza się wiedzy, lecz „odhacza” formalność. Jeśli aplikujesz do urzędu, agencji reklamowej, działu PR, instytucji kultury, fundacji albo na stanowisko w handlu – wystarczy, że w ogłoszeniu jest wymagane „wyższe wykształcenie” bez wskazania kierunku ani specjalizacji. I to właśnie w takich przypadkach fałszywe dyplomy przechodzą bez echa – nie są weryfikowane, bo nie ma komu i nie ma jak. Nie wynika to ze złej woli pracodawcy – po prostu brakuje narzędzi prawnych, by zapytać uczelnię: czy ten dokument jest prawdziwy?


Awans wymaga papieru – a fałszywy dyplom otwiera drzwi

Drugim obszarem, w którym zjawisko fałszywych dyplomów jest szczególnie niebezpieczne, jest przestrzeń na styku administracji publicznej, samorządów i biznesu. W wielu przypadkach, aby awansować na wyższe stanowisko kierownicze, pełnić funkcję dyrektora, członka zarządu lub zasiadać w radzie nadzorczej, niezbędne jest posiadanie formalnego wykształcenia wyższego, a często także ukończonych studiów podyplomowych – na przykład MBA.

W praktyce oznacza to, że osoby, które chcą budować swoją karierę w instytucjach publicznych lub spółkach komunalnych, muszą „dostarczyć papier”. I właśnie tu pojawia się pokusa: jeśli ktoś nie ma czasu lub zdolności, by faktycznie studiować, może poszukać dróg na skróty.

Sprawa Collegium Humanum pokazała, że problem jest systemowy. Setki osób – w tym samorządowcy, prezesi spółek komunalnych, a nawet oficerowie – zdobywały dyplomy MBA w kilka miesięcy, bez faktycznego udziału w zajęciach. Śledztwo wykazało, że dokumenty te były często przepustką do zasiadania w radach nadzorczych spółek z udziałem Skarbu Państwa.

Dlaczego to istotne? Bo zgodnie z przepisami, np. ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji, aby wejść do rady nadzorczej spółki z udziałem Skarbu Państwa lub jednostki samorządu, trzeba mieć wykształcenie wyższe i często – właśnie MBA. Wystarczy więc sfałszowany lub „fikcyjny” dyplom z uczelni, która nie weryfikuje rzeczywistego udziału w nauce, by zdobyć formalne kwalifikacje i… objąć stanowisko warte dziesiątki tysięcy złotych miesięcznie.

a person sitting at a desk
Photo by Centre for Ageing Better/unsplash

Fałszywe dyplomy, szybkie MBA i śledztwa prokuratorskie

Fałszowanie lub instrumentalne wykorzystywanie dokumentów potwierdzających wykształcenie to w Polsce problem, który powraca regularnie i z coraz większą skalą. Już w 2012 roku Centralne Biuro Śledcze rozbiło zorganizowaną grupę przestępczą, która na terenie województwa śląskiego sprzedała ponad 100 fałszywych dyplomów uczelni wyższych. Dokumenty trafiały do „klientów” z całego kraju, a ceny wahały się od 3 do 10 tysięcy złotych. Wystawiano je na wzór rzeczywistych uczelni – z pieczęciami, podpisami i numerami indeksów.

Problem jednak nie ogranicza się do prymitywnych podróbek. W 2024 roku opinią publiczną wstrząsnął skandal wokół Collegium Humanum – prywatnej uczelni, która w trybie błyskawicznym, często zaledwie w ciągu 3 miesięcy, wydawała dyplomy MBA i podyplomowe, nierzadko bez faktycznych zajęć dydaktycznych. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że dokumenty te trafiły do setek urzędników administracji rządowej i samorządowej, oficerów Wojska Polskiego oraz osób związanych ze spółkami Skarbu Państwa.

W wielu przypadkach dyplomy te służyły nie tylko jako prestiżowy dodatek do CV, ale też jako podstawa do uzyskania dodatków finansowych – zwłaszcza w sektorze publicznym, gdzie ukończenie studiów MBA może zwiększyć wynagrodzenie o kilka tysięcy złotych miesięcznie. Samorządy, w tym Warszawa i Lublin, po nagłośnieniu sprawy, zarządziły wewnętrzne kontrole i ponowną weryfikację kwalifikacji pracowników legitymujących się dyplomami Collegium Humanum.

mężczyzna w marynarce opiera się o balustradę
Jacek Sutryk/FB

Jednym z najbardziej medialnych przypadków okazała się sprawa Jacka Sutryka, prezydenta Wrocławia. W lutym 2024 roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła mu zarzuty karne – dotyczyły one złożenia fałszywego oświadczenia majątkowego. Śledczy ustalili, że Sutryk nie ujawnił w dokumentach faktu uzyskania tytułu MBA w Collegium Humanum, mimo że posługiwał się tym dyplomem przy ustalaniu wysokości swojego wynagrodzenia, co mogło skutkować nienależnym pobieraniem dodatku finansowego.

Prezydent Wrocławia nie przyznał się do winy, utrzymując, że dyplom zdobył legalnie, a jego brak w oświadczeniu był „pomyłką techniczną”. Mimo to sprawa pozostaje w toku, a Sutryk jako jeden z nielicznych aktywnych samorządowców usłyszał formalne zarzuty w związku z aferą dyplomową. Śledztwem objęto również kilkanaście innych osób z różnych szczebli administracji publicznej.

Cała sytuacja obnażyła słabość systemu weryfikacji wykształcenia w polskich instytucjach – brakuje jednolitej procedury sprawdzania autentyczności dyplomów, zwłaszcza tych wydanych przez uczelnie niepubliczne. Resort nauki zapowiedział już zmiany legislacyjne, które mają umożliwić pracodawcom łatwiejszy dostęp do baz danych uczelni i skuteczną weryfikację kwalifikacji kandydatów przed zatrudnieniem.


Weryfikacja na wniosek i za opłatą

Ministerstwo Nauki przygotowało projekt nowelizacji ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce. Jeśli zostanie uchwalony, uczelnie zyskają nowe zadanie: potwierdzanie autentyczności dyplomów papierowych.

Główne założenia:

  • pracodawca będzie mógł złożyć wniosek, jeśli wykaże interes prawny oraz uzasadnione wątpliwości co do autentyczności dokumentu,
  • uczelnia potwierdzi tylko, czy dyplom został wydany i zawiera wskazane dane,
  • opłata wyniesie 1% minimalnego wynagrodzenia – obecnie to ok. 50–60 zł.

To nie będzie automatyczna weryfikacja wszystkich kandydatów. Ale w przypadku wysokiego stanowiska lub dostępu do wrażliwych informacji – narzędzie może się okazać kluczowe.


Nowe prawo – nowe obowiązki. Co będą musiały zrobić uczelnie wyższe?

Projektowana nowelizacja ustawy o szkolnictwie wyższym i nauce, przygotowana przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, przewiduje nie tylko uprawnienia dla pracodawców w zakresie weryfikacji dyplomów, ale również nowe obowiązki administracyjne dla uczelni – zarówno publicznych, jak i prywatnych.

Według danych GUS, rocznie w Polsce wydaje się około 299 tys. dyplomów ukończenia studiów wyższych. Nowe przepisy mają objąć nie tylko świeżo wydane dokumenty, ale również te sprzed wielu lat – nawet do 50 lat wstecz. Oznacza to ogromne wyzwanie organizacyjne i techniczne dla uczelni, które będą zobowiązane do:

  • Opracowania formalnych procedur umożliwiających przyjmowanie i realizację wniosków o weryfikację dyplomów (również zdalnie, np. przez ePUAP lub systemy uczelniane),
  • Wyznaczenia konkretnych pracowników lub jednostek administracyjnych odpowiedzialnych za obsługę procesu, co może oznaczać konieczność stworzenia nowych etatów lub przesunięć kadrowych,
  • Zadbania o zgodność z przepisami RODO, w tym stworzenia polityki retencji danych, wzorów klauzul informacyjnych i zabezpieczeń przy udostępnianiu danych osobowych osobom trzecim,
  • Dostępu do archiwów uczelni, które w przypadku starszych dyplomów nadal mogą być prowadzone w formie papierowej – co oznacza konieczność ręcznego przeszukiwania dokumentacji z lat 70. i 80., często w niepełnych lub zdezorganizowanych zbiorach.

W praktyce oznacza to, że uczelnie będą musiały przystosować swoje działy dziekanatów, archiwów, kadr i IT do nowych obowiązków. Szczególne trudności mogą mieć starsze i mniejsze szkoły wyższe, które nie przeszły pełnej cyfryzacji i nie posiadają elektronicznego repozytorium danych absolwentów.

Ministerstwo przewiduje, że uczelnie otrzymają czas na dostosowanie się do nowych regulacji do końca 2025 roku. Jednak samorządy akademickie już dziś zwracają uwagę, że bez dodatkowego finansowania lub centralnego narzędzia informatycznego (np. wspólnej platformy dla weryfikacji dyplomów) realizacja tego obowiązku może być kosztowna, czasochłonna i nieefektywna.


Ekologiczne technologie w nowych mieszkaniach

Dlaczego weryfikacja wykształcenia się opłaca? Korzyści dla pracodawców i instytucji

Planowana nowelizacja ustawy o szkolnictwie wyższym zakłada wprowadzenie formalnego mechanizmu weryfikacji wykształcenia kandydatów do pracy. Nowe prawo ma nie tylko ułatwić uczelniom reagowanie na wnioski, ale przede wszystkim zwiększyć bezpieczeństwo i przejrzystość procesów rekrutacyjnych. Dla pracodawców, zwłaszcza w sektorze publicznym i w branżach regulowanych, oznacza to konkretne korzyści:

Eliminacja kandydatów z fałszywym wykształceniem

    Dzięki bezpośredniemu potwierdzeniu autentyczności dyplomu na uczelni, firmy będą mogły szybciej wykryć przypadki fałszerstw lub dyplomów pochodzących z uczelni-widm, które formalnie nie miały prawa ich wydawać. To szczególnie ważne w czasach, gdy na rynku pojawiają się oferty sprzedaży „dokumentów edukacyjnych” przez internet lub w ramach zorganizowanych procederów. Zatrzymanie takiego kandydata już na etapie rekrutacji ogranicza ryzyko zatrudnienia osoby niekompetentnej i potencjalnie nieuczciwej.

    Większa przejrzystość procesów rekrutacyjnych

      Wprowadzenie formalnych procedur weryfikacyjnych zwiększy zaufanie do całego procesu rekrutacji – zarówno ze strony innych kandydatów, jak i opinii publicznej. To szczególnie istotne w instytucjach publicznych, gdzie każda decyzja kadrowa może podlegać kontroli społecznej lub medialnej. Przejrzyste zasady weryfikacji wykształcenia pomagają też unikać oskarżeń o nepotyzm czy faworyzowanie osób z „podejrzanym” dorobkiem edukacyjnym.

      Możliwość działań dyscyplinarnych w przypadku ujawnienia fałszerstwa

        Jeśli weryfikacja dyplomu ujawni fałszerstwo już po zatrudnieniu pracownika, nowe przepisy mogą stanowić podstawę do natychmiastowego wszczęcia postępowania dyscyplinarnego lub zwolnienia z pracy. W przypadku zawodów zaufania publicznego – takich jak nauczyciele, lekarze, urzędnicy, prawnicy – oznacza to również możliwość zgłoszenia sprawy do organów ścigania lub odpowiednich izb zawodowych.

        Ochrona reputacji i wiarygodności instytucji

          Zatrudnienie osoby z podrobionym lub nierzetelnym wykształceniem może skutkować poważnym kryzysem wizerunkowym – szczególnie jeśli chodzi o sektor finansów publicznych, administrację lub duże spółki. Weryfikacja dokumentów stanowi zatem instrument zarządzania ryzykiem reputacyjnym, który pozwala uniknąć kompromitujących sytuacji oraz zabezpiecza instytucję przed stratami wizerunkowymi i prawnymi.


          Weryfikacja wykształcenia to coraz częstszy standard – i konieczność

          W obliczu narastającej liczby przypadków fałszywych lub wątpliwych dyplomów, weryfikacja wykształcenia kandydatów do pracy staje się nie tylko standardem, ale wręcz koniecznością – szczególnie w branżach, w których kwalifikacje formalne są podstawą dopuszczenia do zawodu.

          W sektorach regulowanych, takich jak:

          • prawo (np. radcowie prawni, adwokaci, notariusze),
          • medycyna (lekarze, pielęgniarki, fizjoterapeuci),
          • budownictwo (inżynierowie budowlani, projektanci, osoby pełniące samodzielne funkcje techniczne),
          • edukacja (nauczyciele, pedagodzy, wykładowcy akademiccy),

          potwierdzenie autentyczności wykształcenia jest warunkiem uzyskania uprawnień zawodowych. Bez weryfikacji nie sposób ocenić, czy kandydat rzeczywiście spełnia wymogi ustawowe. Coraz częściej jednak z tej praktyki korzystają także firmy z sektora prywatnego – zwłaszcza przy rekrutacjach na stanowiska menedżerskie, eksperckie, doradcze czy analityczne, gdzie wymagane są konkretne umiejętności poparte wykształceniem.

          Zdarzają się przypadki, gdy osoby posługujące się sfałszowanymi dyplomami zdobywają wysokie stanowiska, a braki kompetencyjne wychodzą na jaw dopiero w sytuacjach kryzysowych – takich jak audyt, kontrola zewnętrzna lub zdarzenie zagrażające życiu (np. w szpitalach czy na budowie). W takich przypadkach odpowiedzialność spada również na pracodawcę, który zaniechał weryfikacji dokumentów.


          Ułatwienie procedur dzięki nowym przepisom

          Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego w przygotowywanej nowelizacji ustawy o szkolnictwie wyższym proponuje stworzenie ram prawnych, które ułatwią pracodawcom kontakt z uczelniami w celu potwierdzenia autentyczności dyplomu. W zamyśle resortu uczelnie będą zobowiązane do opracowania jasnych procedur:

          • jak pracodawca ma złożyć wniosek o weryfikację (np. elektronicznie, przez formularz lub ePUAP),
          • kto w uczelni odpowiada za jego rozpatrzenie,
          • w jakim czasie i w jakiej formie należy przekazać odpowiedź.

          Jednocześnie proces ten ma uwzględniać obowiązki wynikające z RODO – czyli zapewnienie, że dane osobowe absolwenta będą udostępniane wyłącznie w sposób zgodny z jego wolą (np. na podstawie jego zgody lub innego prawnego uzasadnienia).

          Ważnym elementem będzie również utrzymanie archiwalnej ciągłości dokumentacji edukacyjnej – uczelnie muszą zagwarantować dostępność danych nawet z okresu sprzed kilkudziesięciu lat, co w wielu przypadkach będzie wymagało sięgania do papierowych archiwów lub skanowania dawnych rejestrów.


          Kiedy przepisy wejdą w życie?

          Projekt został opublikowany 8 lipca 2025 r. Konsultacje publiczne potrwają do 25 lipca, a po ich zakończeniu dokument trafi do Sejmu. Planowane wejście w życie ustawy to 1 stycznia 2026 r.


          Źródło: Rządowe Centrum Legislacji (https://rcl.gov.pl)

          ZOSTAW ODPOWIEDŹ

          Proszę wpisać swój komentarz!
          Proszę podać swoje imię tutaj

          Udostępnij post:

          Popularne

          Czytaj więcej
          Related