Pierwsza dama zainicjowała ustawę „Take It Down Act”, która ma chronić ofiary cyfrowej przemocy. Nowe prawo przewiduje surowe kary za deefake’i i publikowanie treści intymnych bez zgody.
USA wprowadziły pierwsze federalne przepisy przeciwko tzw. pornozemście (ang. revenge porn) i deepfake’om. W uchwaleniu ustawy „Take It Down Act” kluczową rolę odegrała Melania Trump. Prezydent Donald Trump publicznie pochwalił żonę i zażartował, że może odebrać mu urząd.
W czwartek podczas dorocznego pikniku Kongresu na trawniku Białego Domu prezydent USA Donald Trump zwrócił uwagę na rzadki w ostatnich latach przypadek porozumienia ponad podziałami partyjnymi. Mówiąc o ustawie „Take It Down Act”, która została przyjęta niemal jednogłośnie przez amerykański Kongres, prezydent wskazał na rolę swojej żony:
– „Udało nam się nawet zjednoczyć ponad podziałami partyjnymi dzięki pomocy naszej wspaniałej pierwszej damy, by przyjąć ustawę Take It Down Act, chroniącą naszą młodzież przed wykorzystaniem”.

Melania Trump, stojąca obok męża na balkonie Trumana, usłyszała od niego również osobiste podziękowania i żart:
– „Dziękuję ci, Melanio, i dziękuję wszystkim tutaj obecnym. Kiedy zobaczyłem, że ta ustawa przeszła ponad podziałami partyjnymi, powiedziałem: 'Wiesz co, Melanio, chyba przejmiesz moją pracę’”
Nowe prawo: walka z cyfrową przemocą
Przyjęta w maju 2025 roku ustawa „Take It Down Act” ma na celu walkę z rosnącym zjawiskiem wykorzystywania prywatnych i sfabrykowanych materiałów w sieci. Dotyczy to przede wszystkim tzw. pornografii zemsty (revenge porn), czyli rozpowszechniania intymnych zdjęć lub nagrań bez zgody osoby przedstawionej, a także deepfake’ów – cyfrowo generowanych obrazów lub filmów, które imitują wizerunek realnych osób, często w scenach o charakterze seksualnym.
Co przewiduje „Take It Down Act”?
Ustawa została uchwalona niemal jednogłośnie – Senat poparł ją jednogłośnie, a w Izbie Reprezentantów sprzeciwiło się tylko dwóch kongresmenów. Donald Trump podpisał ją pod koniec maja.
Najważniejsze zapisy nowego prawa:
- Zakaz publikacji treści intymnych bez zgody – dotyczy to także treści sfabrykowanych cyfrowo;
- Obowiązek usunięcia materiałów w ciągu 48 godzin od zgłoszenia przez ofiarę – ten obowiązek dotyczy wszystkich platform internetowych;
- Kary karne dla sprawców:
- do 3 lat więzienia i grzywny za świadome rozpowszechnianie materiałów intymnych bez zgody;
- surowsze kary w przypadku osób nieletnich – w oparciu o prawo federalne o pornografii dziecięcej;
- Obowiązki operatorów platform – serwisy społecznościowe, hostingi i komunikatory muszą nie tylko usuwać treści, ale też zapobiegać ich ponownemu pojawianiu się (tzw. hashowanie treści).
FTC jako strażnik cyfrowej prywatności
Egzekwowaniem ustawy zajmuje się Federal Trade Commission (FTC) – czyli Federalna Komisja Handlu, niezależna agencja rządu USA odpowiedzialna za ochronę konsumentów i uczciwą konkurencję na rynku. W kontekście „Take It Down Act” FTC może:
- kontrolować przestrzeganie przepisów przez platformy,
- nakładać wysokie grzywny finansowe za brak reakcji na zgłoszenia ofiar,
- prowadzić postępowania administracyjne wobec firm łamiących nowe prawo.
„Dlaczego w Waszyngtonie tak trudno o zgodę?”
W trakcie wydarzenia Donald Trump opowiedział również o prywatnej rozmowie z Melanią:
– „Zapytała: 'Dlaczego tak trudno osiągnąć porozumienie w Waszyngtonie?’ Odpowiedziałem: 'Nie ma ku temu powodu. Ale to ty tego dokonałaś. Gratulacje. Świetna robota’”.
Melania Trump od początku kadencji męża promowała inicjatywy związane z walką z przemocą cyfrową i internetowym hejtem. W przypadku „Take It Down Act” jej udział – według wielu komentatorów – był kluczowy dla zdobycia poparcia obu partii.
Czytaj też: Czy Donald Trump zaatakuje Słowenię? Jedna z postaci na zdjęciu właśnie zniknęła! Policja wszczęła śledztwo
Przełom w walce z przemocą w sieci
Ustawa „Take It Down Act” uznawana jest za pierwsze w USA kompleksowe prawo federalne, które bezpośrednio odnosi się do zjawisk, jakie rozwinęły się wraz z rozwojem internetu i narzędzi opartych na sztucznej inteligencji.
Organizacje broniące prywatności ofiar, w tym młodzieży i kobiet, uznały ustawę za historyczny krok. Niektórzy krytycy (m.in. organizacje zajmujące się wolnością słowa) ostrzegają przed możliwym nadużyciem przepisów przez platformy, które mogą zacząć automatycznie usuwać kontrowersyjne materiały – również te mające wartość dziennikarską.