Minister energii zapewnia, że ceny prądu od 1 stycznia nie wzrosną o 50 proc., a nowe taryfy URE mają być niższe niż obecnie zamrożone. Krytykuje też projekt prezydenta i zapowiada zmiany w CBAM i ETS.
Rząd uspokaja odbiorców. Minister: „Prąd nie podrożeje od 1 stycznia”
Minister energii Miłosz Motyka w rozmowie z Radiem ZET zdecydowanie zdementował spekulacje o tym, że od początku roku rachunki za prąd wzrosną nawet o 50 proc. Jak podkreślił, decyzje taryfowe prezesa Urzędu Regulacji Energetyki powinny być niższe niż obecne ceny zamrożone, obowiązujące dla gospodarstw domowych do końca 2025 roku.
Motyka stwierdził jednoznacznie, że „prąd nie podrożeje”, a rząd nie przewiduje skokowych zmian obciążeń. Zamrożenie cen na poziomie 500 zł za MWh obowiązuje do końca tego roku, a różnicę między realną taryfą a tym limitem pokrywa budżet państwa. To rozwiązanie chroni gospodarstwa domowe przed skokami cen energii, które w ostatnich latach były wynikiem wojny, zmian rynkowych i kosztów transformacji.
Rząd podkreśla jednak, że w 2026 roku system osłon wygasa, a kluczową rolę zaczynają odgrywać taryfy URE. Według zapowiedzi Motyki mają one być niższe niż obecne zamrożenie, co oznacza możliwe realne obniżenie kosztów dla odbiorców indywidualnych, nawet po wygaśnięciu mechanizmów ochronnych. URE ma publikować nowe taryfy sukcesywnie w kolejnych tygodniach.
Kontrowersje wokół projektu „Tani prąd –33%”. Minister: „To jest źle policzone”
Prezydencki projekt nowelizacji ustawy, który trafił do Sejmu 12 listopada, wzbudził ostrą reakcję rządu. Projekt zakłada, że gospodarstwa domowe mogłyby płacić za energię ok. 33 proc. mniej, a przedsiębiorstwa ok. 20 proc. mniej, m.in. dzięki redukcji stawek VAT z 23 proc. do 5 proc. oraz czasowemu obniżeniu wybranych opłat.
Według ministra Motyki jest to rozwiązanie krótkotrwałe i obarczone poważnymi konsekwencjami. Jak zaznaczył, obniżenie opłat oznacza, że „za rynek mocy i inwestycje w sieci i tak trzeba będzie zapłacić”, ponieważ infrastruktura nie finansuje się sama. Rząd wylicza, że projekt prezydencki mógłby spowodować ubytek nawet 14 mld zł w budżecie państwa, głównie przez obniżenie wpływów z VAT.
Motyka stwierdził, że projekt „jest niedopracowany” i powinien wrócić do autorów w celu uzupełnienia oceny skutków regulacji. Nie wykluczył jednak skierowania ustawy do pracy w komisji sejmowej, gdzie rząd chce poznać szczegóły dotyczące sposobu zrekompensowania ubytku budżetowego.
Według Pałacu Prezydenckiego projekt „Tani prąd –33%” ma chronić odbiorców przed rosnącymi kosztami transformacji energetycznej i zapewnić natychmiastowy efekt na rachunkach. Różnice zdań pomiędzy rządem a prezydentem mogą stać się jednym z najważniejszych konfliktów politycznych tej zimy.
CBAM i ochrona europejskiego przemysłu. Polska chce ostrzejszych zasad
W piątek Sejm uchwalił ustawę wdrażającą unijny Carbon Border Adjustment Mechanism (CBAM) – graniczny podatek węglowy. Motyka poinformował, że rząd zamierza zabiegać o rozszerzenie listy produktów objętych mechanizmem oraz o zaostrzenie limitów importowych. Obecnie CBAM obejmuje import cementu, energii, nawozów, żeliwa i stali, aluminium oraz wodoru z krajów spoza UE ETS.
Minister wyjaśnił, że kontyngent na produkty stalowe jest o połowę niższy niż w przypadku podstawowych surowców, a po jego przekroczeniu opłaty mogą wzrosnąć o 50 proc. Polska chce, by limit został jeszcze bardziej obniżony oraz by CBAM objął również węgiel koksujący i koks, kluczowe dla hutnictwa.
Jak dodał Motyka, polskie postulaty będą zgłaszane w Parlamencie Europejskim oraz na posiedzeniach ministrów energii krajów członkowskich. Celem jest ograniczenie napływu wysokoemisyjnych produktów i wsparcie krajowych branż energochłonnych, które ponoszą pełne koszty EU ETS.
ETS i cena CO2. Rząd chce „korytarza cenowego” i walki ze spekulacją
Minister energii zapowiedział także, że Polska będzie wnosić o wprowadzenie limitu cenowego na EU ETS, aby ograniczyć nadmierną zmienność cen uprawnień do emisji CO2. Według Motyki „uprawnienia nie powinny podlegać spekulacji”, dlatego rząd proponuje ustalenie przedziału 55–60 euro za tonę CO2, z możliwością okresowego uwalniania dodatkowych limitów, jeśli cena zacznie gwałtownie rosnąć.
W listopadzie 2025 roku cena EUA wynosiła ok. 80–81 euro za tonę, co – zdaniem ministra – nie odzwierciedla rzeczywistych kosztów redukcji emisji, lecz jest efektem gry rynkowej. Motyka wskazał także, że system ETS nie powinien obejmować przemysłu zbrojeniowego, ponieważ pełni on funkcję obronną, a nie komercyjną, i nie można traktować go jak typowej branży przemysłowej.
Komisja Europejska w analizach „Fit for 55” prognozuje, że średnie ceny energii w UE mogą w perspektywie do 2050 roku stabilizować się w okolicach 130 euro za MWh, co pokazuje, że rola ETS i koszt CO2 pozostaną kluczowe dla europejskiego rynku.
Przyszłość rynku energii: spór o koszty, inwestycje i tempo transformacji
Zapowiedź braku 50-procentowych podwyżek prądu od stycznia uspokaja odbiorców, jednak konflikt wokół projektu „Tani prąd –33%” pokazuje, że walka o model finansowania transformacji energetycznej dopiero się zaczyna. Rząd preferuje stopniowe wygaszanie osłon i opieranie cen na taryfach URE, a Pałac Prezydencki domaga się szybkiego i odczuwalnego obniżenia rachunków.
Polskie postulaty dotyczące CBAM i ETS wskazują, że rząd zamierza mocniej walczyć o ochronę krajowego przemysłu przed konkurencją spoza UE. W centrum sporu pozostaje pytanie, jak pogodzić stabilne ceny energii z koniecznością kosztownych inwestycji w sieci, OZE, magazyny i rynek mocy.
Rok 2026 może stać się jednym z najważniejszych momentów dla ceny prądu 2026, a także dla tempa realizacji unijnej transformacji energetycznej w Polsce.
Źrodło: Radio Zet
