Skrócony tydzień pracy, darmowe studia i stabilne zatrudnienie. Samorządy szukają nowych sposobów, by przyciągnąć i zatrzymać pracowników.
Samorządy muszą konkurować z rynkiem
Jeszcze kilkanaście lat temu praca w urzędzie uchodziła za stabilną i pewną. Dziś sytuacja się zmieniła – samorządy mają coraz większy problem ze znalezieniem i utrzymaniem pracowników. Powód? Rosnące oczekiwania płacowe, konkurencja sektora prywatnego i odpływ młodych ludzi do innych branż.
Podczas IX Krajowego Kongresu Sekretarzy dyskutowano o tym, jak pozapłacowe systemy motywacyjne mogą pomóc w zatrudnianiu i utrzymywaniu urzędników. Padały przykłady: skrócony czas pracy, darmowe studia i szkolenia czy gwarancja stabilnego zatrudnienia.

Skrócony tydzień pracy – przykład ze Szczecinka
Najwięcej uwagi przyciągnął temat skróconego tygodnia pracy w urzędach. Miasto Szczecinek od lipca 2025 roku wprowadziło 35-godzinny tydzień pracy w trybie czterech dni.
– „Rynek pracy poszedł w takim kierunku, że aby znaleźć pracowników, którzy chcieliby pracować w urzędzie miasta, już nie jest tak łatwo jak kiedyś”
– mówiła sekretarz Szczecinka Joanna Gawrych.
Dzięki temu rozwiązaniu urząd jest otwarty dłużej w poszczególne dni, a pracownicy mają więcej czasu dla rodziny. Według Gawrych takie podejście chroni przed wypaleniem i staje się realną zachętą do pracy w administracji.
Nie wszyscy są jednak przekonani. Magdalena Olech, ekspertka prawa pracy, podkreślała, że krótszy czas pracy przy tej samej liczbie obowiązków może być dla kadr HR źródłem frustracji.
Główny Inspektor Pracy: ostrożnie ze zmianami
Do pomysłu sceptycznie podszedł także Marcin Stanecki, Główny Inspektor Pracy. Zwrócił uwagę, że dodatkowe wolne dni mogą nie służyć odpoczynkowi, lecz dodatkowej pracy, co zamiast ulgi przyniesie przemęczenie.
– „Wynagrodzenie jak za pełen etat przy krótszym czasie pracy jest legalne, ale proces zmian powinien być rozłożony na lata. Można by schodzić stopniowo – z 40 do 39, potem 38 godzin tygodniowo”
– wskazał Stanecki.
Darmowe studia i szkolenia w urzędach
Coraz częściej samorządy oferują też dofinansowanie do studiów i kursów. Jak podkreśliła sekretarz gminy Bochnia Agnieszka Trzaska, urzędnicy doceniają możliwość podnoszenia kwalifikacji zawodowych.
– „Pracownicy chwalą sobie, że administracja daje im szansę na studia podyplomowe, co w sektorze prywatnym nie jest wcale takie częste”
– mówiła Trzaska.
Podobne zdanie ma sekretarz gminy Świątniki Górne Beata Skalska. Według niej szczególnie dla kobiet w urzędach istotna jest przewidywalność zatrudnienia, jasne godziny pracy i przestrzeganie prawa pracy.
Stabilność zamiast premii
Samorządy otwarcie przyznają, że nie stać ich na wysokie premie. Dodatkowe nagrody pieniężne często są kwestionowane przez Regionalne Izby Obrachunkowe, a podwyżki nie zyskują przychylności ani radnych, ani mieszkańców.
– „Jedynym dodatkiem specjalnym jest ten przyznawany okresowo, ale on zawsze wiąże się z dodatkową pracą”
– zaznaczyła Skalska.
Dlatego urzędy stawiają na stabilność zatrudnienia i benefity, które nie generują bezpośrednich kosztów budżetowych, takich jak premie czy nagrody.
Pensje i benefity to za mało
Dyskusja samorządowców dobrze wpisuje się w szersze wnioski z raportu Right Management Talent Solutions. Z badania przeprowadzonego w ośmiu krajach wynika, że tylko 32 proc. pracowników uważa się za w pełni zaangażowanych. Ponad 40 proc. przyznaje wprost, że brakuje im motywacji.
Okazuje się, że wynagrodzenia i benefity przyciągają do pracy, ale nie zatrzymują w organizacji. Na dłuższą metę najważniejsze okazuje się dopasowanie do zespołu i kultury organizacyjnej.

Jak podkreśliła menedżerka Right Management, Agnieszka Krzemień:
– „Wynagrodzenie czy benefity mogą przyciągnąć pracownika, ale nie zatrzymają go, jeśli nie czuje się częścią zespołu. Organizacja, która nie inwestuje w rozwój ludzi i spójność wartości, ryzykuje utratę talentów i ponosi wyższe koszty rekrutacji”.
Co naprawdę zatrzymuje pracowników?
Raport pokazuje wyraźnie:
- najważniejszym czynnikiem przyciągającym pracowników są pensje i benefity (36,8 proc.),
- ale to dopasowanie do zespołu i kultury organizacyjnej decyduje o ich lojalności (37,6 proc.),
- drugie miejsce zajmuje perspektywa kariery (29 proc.),
- dalej znalazła się możliwość rozwoju (15,5 proc.) i logistyka pracy (10,7 proc.).
W praktyce oznacza to, że nawet najbardziej innowacyjne rozwiązania – takie jak czterodniowy tydzień pracy w urzędach czy darmowe studia – mogą być atrakcyjne tylko chwilowo. Jeśli pracownicy nie poczują, że są częścią zespołu i mają perspektywy, łatwo odejdą.

Wnioski dla samorządów i firm
Samorządy, podobnie jak prywatne przedsiębiorstwa, stoją dziś przed tym samym wyzwaniem: jak budować lojalność pracowników, skoro same pieniądze nie wystarczają.
Krótszy tydzień pracy, finansowanie nauki i stabilne etaty to dobry punkt wyjścia. Jednak długofalowo o zatrzymaniu pracowników decydują czynniki mniej mierzalne – poczucie wspólnoty, wartości organizacyjne i możliwość rozwoju.
To one, jak pokazują badania, są fundamentem zaangażowania i realną przewagą w walce o kadry – zarówno w urzędach, jak i w biznesie.
Źródła: