Antoni Macierewicz ma przeprosić Macieja Laska i wpłacić 20 tys. zł na WOŚP. Sąd uznał jego słowa o „kłamcy i oszuście” za naruszenie dóbr osobistych.
Wyrok warszawskiego sądu
30 września 2025 roku Sąd Okręgowy w Warszawie ogłosił wyrok w sprawie z powództwa Macieja Laska przeciwko Antoniemu Macierewiczowi. Polityk i były minister obrony narodowej został zobowiązany do opublikowania przeprosin na portalu X (dawny Twitter) przez 14 dni oraz do przesłania ich listem poleconym bezpośrednio na adres Laska.
Dodatkowo sąd nałożył na Macierewicza obowiązek zapłaty 20 tysięcy złotych na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.

Źródło sporu – wpisy z 2020 roku
Sprawa dotyczyła wpisów opublikowanych przez Antoniego Macierewicza 21 kwietnia 2020 roku. Polityk nazwał wtedy Macieja Laska „kłamcą i oszustem”, a także oskarżył go o sfałszowanie ekspertyzy dotyczącej katastrofy smoleńskiej.
Sędzia Radosław Tukaj, uzasadniając wyrok, stwierdził, że wypowiedzi Macierewicza były „silne i kategoryczne” i mogły naruszyć dobra osobiste byłego przewodniczącego Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Katastrofa smoleńska i rola Macieja Laska
Maciej Lasek był przewodniczącym Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych i współtwórcą raportu z 2011 roku, który uznał, że przyczyną katastrofy Tu-154M w Smoleńsku były błędy załogi, fatalne warunki atmosferyczne oraz brak odpowiednich procedur na rosyjskim lotnisku.
Raport Laska i jego zespołu był zgodny z ustaleniami ekspertów międzynarodowych, m.in. Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK). Dokument nigdy nie wskazywał na wybuch czy zamach – hipotezy, które później zaczęła lansować komisja Macierewicza.

„Dochodzenie” komisji Macierewicza
Po przejęciu władzy przez PiS w 2015 roku Antoni Macierewicz został ministrem obrony narodowej i powołał tzw. podkomisję smoleńską. Jej prace od początku budziły ogromne kontrowersje.
Podkomisja przedstawiała liczne, sprzeczne wersje zdarzeń, często oparte na analizach firm bez doświadczenia w badaniach katastrof lotniczych. Raporty sugerowały eksplozję w samolocie, ale nie dostarczyły wiarygodnych dowodów.
Wielu ekspertów i dziennikarzy zwracało uwagę na poważne nieprawidłowości. W trakcie prac ginęły istotne dokumenty i próbki dowodowe, pojawiały się zarzuty o manipulowanie wynikami badań oraz naciąganie tez pod z góry założoną tezę o zamachu.
Krytycy komisji podkreślali także, że w oficjalnych raportach pomijano niewygodne ustalenia, a część analiz była wręcz fałszowana lub przedstawiana wybiórczo, by wpasować się w polityczny przekaz.
W efekcie działania komisji Macierewicza coraz częściej określano nie jako badanie naukowe, ale jako propagandowe dochodzenie, które miało potwierdzić tezy lansowane przez jego środowisko polityczne.

„Silne i kategoryczne słowa”
W uzasadnieniu podkreślono, że żadna ze stron nie kwestionowała treści wypowiedzi polityka. – Same słowa i przebieg tego przedsięwzięcia nie budziły wątpliwości. Były one jednak przekroczeniem dozwolonej krytyki – wskazał sędzia Tukaj.
Sąd zaznaczył również, że spór nie dotyczył bezpośrednio przyczyn katastrofy smoleńskiej, ale raportu przygotowanego przez firmę analizującą zdjęcia satelitarne, która – jak podkreślono – nie specjalizuje się w rekonstrukcji zdarzeń lotniczych.
– To nie było dzieło jednej osoby, tylko efekt pracy ponad 30 osób, które wspólnie zaakceptowały wnioski raportu
– powiedział sędzia.

Reakcje polityczne i osobiste
Na wyrok natychmiast zareagowali politycy. Radosław Sikorski w serwisie X ostro skomentował sprawę, pisząc o Macierewiczu:
„Oszczerca, partacz i świr, któremu Kaczyński dał możliwość demolowania Wojska Polskiego”.
Z kolei sam Maciej Lasek wyraził nadzieję, że – „dzisiejszy wyrok skończy sprawę”.
Nieprawomocny wyrok
Orzeczenie warszawskiego sądu nie jest prawomocne. Antoniemu Macierewiczowi przysługuje odwołanie do sądu apelacyjnego, co oznacza, że spór może jeszcze potrwać.