Raport Res Futury ujawnia, że 69 proc. internautów odebrało Marsz Niepodległości 2025 jako agresywny, upolityczniony i promujący mowę nienawiści.
Rekordowe zainteresowanie i zdecydowana dominacja krytycznych głosów
Tegoroczny Marsz Niepodległości stał się jednym z najintensywniej komentowanych wydarzeń 11 listopada. Według Europejskiego Kolektywu Analitycznego Res Futura aż 90 mln internautów śledziło w sieci treści dotyczące marszu. Dane pokazują wyraźną przewagę krytycznego tonu: 69 proc. wypowiedzi oceniało wydarzenie negatywnie, wskazując na agresję, polityczną temperaturę i rosnącą obecność treści, które określano jako przejaw mowy nienawiści. Tylko 31 proc. komentujących widziało w marszu pozytywne wartości.
Wśród najczęściej powtarzających się opinii dominowało przekonanie, że tegoroczna edycja była mniej świętem narodowym, a bardziej manifestacją środowisk prawicowych. Wielu użytkowników odnosiło wrażenie, że patriotyczna symbolika została przesłonięta politycznymi hasłami wymierzonymi w rząd, a atmosfera marszu przypominała raczej wydarzenie konfrontacyjne niż rocznicowe.
Prezydent na marszu. Komentarze internautów
Jednym z najbardziej komentowanych momentów marszu była obecność prezydenta Karola Nawrockiego. Res Futura podaje, że 44 proc. internautów oceniło jego uczestnictwo negatywnie. Zwracano uwagę, że głowa państwa pojawia się na wydarzeniu, które od lat budzi kontrowersje, a obecność prezydenta może być odczytywana jako wsparcie dla grup skrajnych.
W opiniach pojawiały się zarzuty o „brak dystansu instytucjonalnego”, „niskie standardy politycznej kultury” i „legitymizowanie środowisk nacjonalistycznych”. Jednocześnie część komentujących broniła prezydenta, wskazując na jego obecność „wśród obywateli” i interpretując jego udział jako symbol bliskości z narodem.
Analitycy Res Futury podkreślają jednak, że najczęściej powtarzanym oczekiwaniem wobec Nawrockiego jest postawa ponad podziałami i unikanie sytuacji, które mogą pogłębiać podziały społeczne.
Jarosław Kaczyński pod największą falą krytyki
Jeszcze silniejszą reakcję w sieci wywołała obecność Jarosława Kaczyńskiego. Według analizy aż 72,4 proc. komentarzy dotyczących lidera PiS miało charakter krytyczny. Internauci zarzucali mu, że „upolitycznia święto”, „wykorzystuje patriotyzm do celów partyjnych” oraz „od lat odpowiada za społeczne podziały”.
Tylko niewielka część wypowiedzi – 7,2 proc. – broniła Kaczyńskiego jako obrońcy tradycyjnych wartości i symbolu narodowej tożsamości. Jednocześnie raport zwraca uwagę, że komentujący formułowali również oczekiwania wobec byłego premiera. 23,9 proc. uważa, że Kaczyński powinien wycofać się z życia publicznego, a jego dalsza obecność w polityce jedynie potęguje napięcia społeczne.
Frekwencja, ale jaka? 100 czy 300 tysięcy?
Tradycyjnie pojawiły się też rozbieżności w szacowaniu liczby uczestników. Dyrektor Stołecznego Centrum Bezpieczeństwa Jarosław Misztal wskazywał, że w marszu wzięło udział około 100 tys. osób. Organizatorzy, gromadząc uczestników na błoniach Stadionu Narodowego, ogłaszali liczbę 300 tys. Ulice Warszawy faktycznie wypełniły się biało-czerwonymi flagami, banerami z nazwami miejscowości z całego kraju oraz rodzinami, które przyjechały, by podkreślić swoją obecność w dniu święta.
Atmosfera wydarzenia była jednak wyraźnie spolaryzowana. Obok tradycyjnych elementów – kotylionów, flag, patriotycznych haseł – pojawiały się agresywne transparenty, w tym wymierzone w premiera Donalda Tuska. Komentujący zwracali uwagę, że tegoroczne hasło marszu, „Jeden naród, silna Polska”, zostało przyćmione przez polityczne okrzyki.
Czy Marsz jest bezpiecznym wydarzeniem?
Kwestia bezpieczeństwa była jednym z najczęściej powtarzających się wątków w komentarzach internautów. Policja zatrzymała 40 osób, a u 91 znaleziono materiały pirotechniczne. Minister spraw wewnętrznych Marcin Kierwiński poinformował, że funkcjonariusze przechwycili ponad 420 rac, zanim uczestnicy dotarli na marsz. Zapowiedział również konsekwencje dla osób, które odpalały pirotechnikę mimo zakazu.
Jedni komentujący pisali o poprawie bezpieczeństwa w stosunku do poprzednich lat, inni twierdzili, że sama obecność dużej liczby rac i petard świadczy o utrzymującym się chaosie i trudnościach z egzekwowaniem przepisów.
Patriotyzm kontra polityka: dwie równoległe narracje
Raport Res Futury pokazuje wyraźny podział interpretacyjny. Jedni widzieli w marszu przykład agresywnej demonstracji politycznej, której ton nadają środowiska skrajne oraz media sympatyzujące z prawicą. Inni traktowali wydarzenie jako oddolną manifestację patriotyzmu, niezależną od rządowych obchodów, i podkreślali, że udział w marszu jest dla nich osobistą tradycją.
W rozmowach uczestników z dziennikarzami pojawiały się emocjonalne wypowiedzi o „patriotycznym obowiązku”, „rodzinnym uczestnictwie od lat” czy „symbolicznej obecności w stolicy w dniu odzyskania niepodległości”.
Czego oczekują internauci przed kolejnymi edycjami?
Wnioski Res Futury wskazują, że najczęściej formułowane oczekiwania dotyczą większej neutralności, ograniczenia przemocy i wulgaryzmów, a także odsunięcia zgromadzenia od bieżącej polityki. Internauci apelują o „przywrócenie charakteru wspólnotowego” oraz o to, by marsz unikał retoryki skrajnych środowisk i mediów.
Komentarze pochodziły głównie z profili liberalnych, centrolewicowych i antysystemowych. Najwyższa aktywność widoczna była na Facebooku, X (Twitterze) oraz w sekcjach komentarzy pod materiałami TV Republiki.
Ostateczny wniosek: święto przekształcone w demonstrację
Raport Res Futury kończy się stwierdzeniem, że Marsz Niepodległości 2025 został przekształcony w demonstrację polityczną, której charakter coraz bardziej odbiega od tradycyjnej idei patriotycznego świętowania. Analitycy oceniają, że wydarzenie służy dziś przede wszystkim jako przestrzeń ekspresji środowisk skrajnych i narzędzie walki politycznej, a nie jako wspólnotowy rytuał symbolizujący jedność narodową.
Źródło: Res Futura
