Polak może stanąć na czele litewskiego rządu. Rezygnacja skompromitowanego Sinkevičiusa zmienia układ sił w partii socjaldemokratycznej
W litewskiej polityce doszło do nieoczekiwanego zwrotu akcji. Virginijus Sinkevičius, były unijny komisarz ds. środowiska i prominentny polityk Partii Socjaldemokratycznej, ogłosił, że rezygnuje z kandydowania na przewodniczącego ugrupowania. Jego decyzja otwiera drzwi przed Robertem Duchniewiczem – młodym samorządowcem polskiego pochodzenia, który jeszcze kilka lat temu był zupełnie nieznany opinii publicznej poza rejonem wileńskim.
Sinkevičius tajemniczo tłumaczył, że decyzję o wycofaniu się z wyścigu podjął „po poważnych rozmyślaniach i w porozumieniu z rodziną”. Litewskie media – w tym 15min.lt, Delfi.lt i LRT.lt – sugerują jednak, że powodem mogła być jego niewygodna przeszłość prawna.
Kim jest Virginijus Sinkevičius i dlaczego zrezygnował?
Virginijus Sinkevičius, 34-latek, był jedną z najlepiej rozpoznawalnych twarzy litewskiej centrolewicy. W latach 2019–2024 pełnił funkcję komisarza UE ds. środowiska, a wcześniej ministra gospodarki. Ambitny, technokratyczny, dobrze wykształcony – był uważany za naturalnego kandydata do przejęcia kierownictwa partii.
Problem w tym, że w 2024 roku został skazany przez sąd rejonowy za nadużycia w dokumentach urzędowych i fałszowanie zapisów związanych z rozliczeniami budżetowymi. Choć w 2025 roku Sąd Najwyższy umorzył sprawę, to jednocześnie potwierdził, że do naruszeń doszło.
Litewscy komentatorzy, m.in. Rita Miliūtė z LRT i Vaidas Saldžiūnas z Delfi, zwracają uwagę, że taka przeszłość dyskwalifikuje go jako lidera formacji deklarującej „etyczne odnowienie”. Ponadto dziennikarze śledczy badający nieprawidłowości innego polityka lewicy – Gintautasa Paluckasa – mieli także zająć się historią Sinkevičiusa. To mogło przesądzić o jego rezygnacji.
Robert Duchniewicz – nowa twarz, nowy język, nowa polityka

Duchniewicz, urodzony i wychowany w rejonie wileńskim, pochodzi z polskojęzycznej rodziny i należy do nowego pokolenia polityków lewicy: wykształconych, pragmatycznych, zakorzenionych w realiach lokalnego zarządzania, a jednocześnie zdystansowanych wobec partyjnych układów starej daty. Jego działalność samorządowa, jak zauważa komentator Delfi.lt, wyraźnie różni się od retoryki starszych kolegów z partii:
„Duchniewicz odcina się od ideologicznego tonu tradycyjnej lewicy. Zamiast haseł – przedstawia konkrety. Mówi językiem usług publicznych, inwestycji, lokalnej współpracy”.
Jako mer odpowiada za codzienne funkcjonowanie jednego z najbardziej złożonych regionów Litwy – otaczającego stolicę Wilno z trzech stron, wieloetnicznego, rozciągającego się od gmin wiejskich po przedmieścia metropolii. Rejon ten przez dziesięciolecia był twierdzą Akcji Wyborczej Polaków na Litwie (AWPL), partii dominującej wśród mniejszości polskiej i traktowanej jako jej główny polityczny reprezentant. Jednak w 2023 roku, ku zaskoczeniu komentatorów, Duchniewicz – startujący z ramienia socjaldemokratów – pokonał oficjalnego kandydata AWPL w wyborach na mera rejonu.
Ten wynik był przełomowy – po raz pierwszy od odzyskania niepodległości w 1990 roku partia inna niż AWPL zdobyła kluczowe stanowisko wykonawcze w rejonie zamieszkiwanym w większości przez Polaków. W ocenie redakcji LRT.lt był to
„najbardziej symboliczny upadek partii, która przez dekady monopolizowała polityczny głos polskiej mniejszości i utożsamiała się z nią niemal wyłącznie z powodów etnicznych, a nie programowych”.
Duchniewicz, zamiast odwoływać się do narodowej retoryki, postawił na język wspólnoty lokalnej i jakości życia – mówił o problemach transportu, przedszkoli, dostępności usług, cyfryzacji i nowoczesnej administracji. Jak komentuje 15min.lt, jego kampania była
„bardziej o tym, co łączy mieszkańców – niezależnie od języka, niż o tym, co ich dzieli”.
Z tego powodu stał się nieformalnym liderem nowego nurtu wśród litewskich Polaków – tych, którzy nie chcą być utożsamiani z AWPL i jej konserwatywnym kursem, ale też nie zamierzają rezygnować z obrony swoich praw jako mniejszości narodowej. Jak sam mówił po zwycięstwie w wyborach:
– Nie chcę uprawiać polityki narodowościowej. Chcę prowadzić dobrą politykę lokalną. Ludzie zasługują na uczciwą władzę, a nie na polityczne dziedzictwo.
Jego styl zyskał sympatię także w Wilnie i innych częściach kraju, gdzie coraz częściej postrzega się go jako przykład skutecznej decentralizacji i modelowego zarządzania gminą wielokulturową.
Między Wilnem a Warszawą – polityka mniejszości na nowo
AWPL (Akcja Wyborcza Polaków na Litwie) od lat stanowiła główną siłę polityczną reprezentującą litewskich Polaków. Jednak coraz częściej oskarżano ją o oderwanie od rzeczywistych problemów społecznych, stagnację i zbyt silne osadzenie w tożsamościowym konflikcie z Litwinami.
Duchniewicz, który zyskał poparcie także części litewskich wyborców, zaproponował alternatywę: lojalność wobec państwa litewskiego przy jednoczesnym konstruktywnym wspieraniu spraw mniejszości. W rozmowie z „Rzeczpospolitą” przyznał, że rozważa start na przewodniczącego partii, ale ma poważny dylemat:
.
– (…)odejście ze stanowiska mera oznaczałoby wpływ na życie tysięcy ludzi. W razie przyspieszonych wyborów AWPL mogłaby odzyskać pełnię władzy w rejonie, w którym i tak ma dziś większość w radzie.
Czy Litwa zaakceptuje premiera Polaka?
Choć Polacy już pełnili funkcje ministrów w rządach litewskich – zarówno z ramienia AWPL, jak i jako przedstawiciele partii ogólnonarodowych – nigdy nie objęli stanowiska premiera, ani nie przewodzili żadnej z głównych formacji politycznych. Tymczasem kandydatura Roberta Duchniewicza, jeśli zostanie on nowym przewodniczącym Partii Socjaldemokratycznej, a ta wygra kolejne wybory parlamentarne, może doprowadzić do historycznego przełomu – objęcia funkcji szefa rządu przez przedstawiciela polskiej mniejszości narodowej.
To pytanie – czy Litwa jest gotowa na premiera Polaka – nie jest wyłącznie hipotetyczne. Od dekad stosunki polsko-litewskie naznaczone są nieufnością, stereotypami i nierozwiązanymi problemami. Spory o pisownię polskich nazwisk w dokumentach, o status polskich szkół, o restitucję mienia ziemskiego na Wileńszczyźnie, a także nierówne traktowanie języka polskiego w przestrzeni publicznej, regularnie powracają w relacjach między Wilnem a Warszawą.
Jak przypomina LRT.lt, jeszcze kilka lat temu litewski Sejm odrzucał projekty ustaw umożliwiających oryginalny zapis polskich liter w paszportach – jak „w” czy „ł” – motywując to ochroną języka państwowego. Z kolei polskie MSZ wielokrotnie protestowało przeciwko decyzjom litewskich samorządów o likwidacji lub łączeniu szkół polskich, argumentując to pogarszającym się dostępem do edukacji w języku ojczystym.
Na tle tych napięć wybór premiera z polskim nazwiskiem – nawet jeśli nie afiszuje się on z narodowością – może wzbudzać kontrowersje. Jak komentuje 15min.lt,
„Duchniewicz prezentuje się jako pragmatyk, nie tożsamościowy gracz – i właśnie to może być jego siłą, ale też problemem, bo prawica może próbować wykorzystać jego pochodzenie jako element lęku społecznego”.
Według litewskich analityków politycznych, jego profil – technokraty, samorządowca, osoby niezwiązanej z wielką polityką centralną – może być akceptowalny dla umiarkowanego elektoratu w dużych miastach, zwłaszcza wśród młodszych wyborców. Jednak w głębi kraju – szczególnie w regionach o silnym elektoracie partii konserwatywnych – jego polskie pochodzenie może zostać przedstawione jako zagrożenie dla tożsamości narodowej.
Delfi.lt zauważa, że
„Duchniewicz nie gra na tożsamości, lecz na modernizacji – i to może mu zapewnić poparcie także poza Wileńszczyzną, ale tylko jeśli opozycja nie sprowadzi dyskusji do kwestii narodowości”.
Z kolei LRT.lt ostrzega, że
„nastroje niechętne wobec Polaków są wciąż obecne, szczególnie w kampaniach wyborczych, gdzie łatwo uruchomić emocje związane z historią, lojalnością i językiem”.
Warto przypomnieć, że w litewskim dyskursie publicznym Polacy byli niekiedy przedstawiani jako społeczność „wątpliwej lojalności”, a AWPL oskarżano o reprezentowanie bardziej interesów Warszawy niż Wilna. Duchniewicz, dystansując się od tej narracji, może być postrzegany jako polityk przełamujący ten stereotyp, ale także jako zagrożenie dla utrwalonego układu sił.
Jego sukces zależeć będzie nie tylko od decyzji partyjnych delegatów, lecz także od tego, czy społeczeństwo litewskie potrafi wyjść poza ramy narodowościowej polityki tożsamości, a partie centrowe nie ulegną pokusie grania „kartą polską” w celu zdobycia punktów wyborczych.

Kiedy Robert Duchniewicz może zostać premierem?
Choć scenariusz objęcia stanowiska premiera Litwy przez Roberta Duchniewicza jeszcze niedawno wydawał się mało realny, obecna sytuacja w Partii Socjaldemokratycznej oraz słabnąca pozycja konserwatystów sprawiają, że taki scenariusz staje się politycznie możliwy – i to w jasno określonym kalendarzu.
Pierwszym krokiem jest wybór nowego przewodniczącego LSDP, który ma nastąpić najpóźniej we wrześniu 2025 roku. Jeśli Duchniewicz zdecyduje się kandydować i wygra głosowanie delegatów, stanie się liderem największej partii opozycyjnej w Seimasie.
Kolejnym etapem będą wybory parlamentarne zaplanowane na październik 2026 roku – zgodnie z konstytucyjnym cyklem, który przewiduje czteroletnią kadencję Seimasu. Jeśli socjaldemokraci wygrają te wybory lub uzyskają kluczowe miejsce w przyszłej koalicji rządzącej, to właśnie przewodniczący partii – czyli Duchniewicz – będzie naturalnym kandydatem na premiera.
Zgodnie z Konstytucją Litwy, prezydent desygnuje na premiera osobę wskazaną przez większość sejmową, a nowy szef rządu musi w ciągu 15 dni przedstawić skład gabinetu i uzyskać jego zatwierdzenie przez Seimas. W praktyce oznacza to, że Robert Duchniewicz mógłby objąć funkcję premiera już w listopadzie lub grudniu 2026 roku.
Źródła:
- Delfi.lt – Virginijus Sinkevičius pasitraukia iš LSDP pirmininko rinkimų
- LRT.lt – Robertas Duchnevičius: svarstau dalyvauti LSDP pirmininko rinkimuose
- 15min.lt – Ar Lietuva pasiruošusi lenkų kilmės premjerui?
- Siena.lt – Tyrimas: Sinkevičiaus sprendimą lėmė baimė dėl žurnalistų?
- Konstytucja Litwy – Constitution of the Republic of Lithuania (angielska wersja)
- Rzeczpospolita – Robert Duchniewicz: Jeśli trzeba będzie wziąć odpowiedzialność, to ją wezmę