Sztorm, porywy wiatru do 160 km/h
Wieczorem 13 stycznia 1993 roku prom kolejowo-samochodowy „Jan Heweliusz” wyruszył ze Świnoujścia w swój rutynowy rejs do szwedzkiego Ystad. Była to codzienna trasa, którą pokonywał od lat, przewożąc zarówno pasażerów, jak i wagony kolejowe oraz ciężarówki.
Tego dnia na pokładzie znajdowało się 64 osoby – 35 pasażerów i 29 członków załogi. Mimo że warunki pogodowe były wyjątkowo trudne, załoga zdecydowała się na rejs. Meteorolodzy ostrzegali przed silnym sztormem, a prognozy przewidywały wiatr o sile 12 stopni w skali Beauforta, co oznaczało huraganowe porywy dochodzące do 160 km/h i fale o wysokości nawet 6 metrów.
Wbrew tym ostrzeżeniom, około 23:30, „Jan Heweliusz” opuścił port w Świnoujściu. Początkowo rejs przebiegał zgodnie z planem, ale w nocy warunki gwałtownie się pogorszyły. Morze stało się wyjątkowo wzburzone, a silny boczny wiatr sprawił, że statek miał coraz większe problemy z utrzymaniem stabilności.
Dramat na Bałtyku

Około 4:10 nad ranem prom nagle przechylił się na lewą burtę, a załoga nadała sygnał SOS. Niespełna pół godziny później jednostka leżała na burcie, a po kolejnych kilkunastu minutach zaczęła tonąć.
Zanim na miejsce dotarły pierwsze jednostki ratunkowe, załoga i pasażerowie walczyli o życie w lodowatych wodach Bałtyku. Temperatura powietrza wynosiła około -10°C, a silny wiatr i wysokie fale sprawiały, że szanse na przeżycie w wodzie były minimalne.
Wkrótce na miejsce katastrofy dotarły niemieckie i duńskie śmigłowce ratunkowe oraz jednostki pływające. Mimo ich wysiłków, uratowano jedynie 9 osób. 55 pasażerów i członków załogi zginęło, co czyni tę katastrofę największą tragedią morską w historii polskiej żeglugi po II wojnie światowej.
Co doprowadziło do tragedii?
Śledztwo wykazało, że do zatonięcia „Jana Heweliusza” przyczyniło się kilka czynników.
Pierwszym były skrajne warunki pogodowe – wiatr i wysokie fale uderzały w prom z ogromną siłą, pogłębiając jego przechył.
Drugim kluczowym czynnikiem były problemy techniczne. Wcześniejsze uszkodzenia jednostki, w tym jej wywrócenie w suchym doku w 1987 roku, mogły wpłynąć na stateczność statku. Jednostka miała tendencję do przechylania się na jedną stronę.
Nie bez znaczenia pozostają także błędy w decyzjach dotyczących rejsu. Mimo fatalnej prognozy pogody, prom wypłynął w trasę, a późniejsze działania nie były wystarczające, by zapobiec tragedii.
Echa tragedii
Dramat „Jana Heweliusza” poruszył całą Polskę. Katastrofa stała się tematem licznych książek, reportaży i filmów dokumentalnych.
Jedną z najważniejszych publikacji była książka „Heweliusz” Mariusza Borowiaka, w której autor szczegółowo przeanalizował przyczyny zatonięcia promu. Jacek Skwirowski w swojej książce „Katastrofa promu Jan Heweliusz” skupił się na śledztwie i wyjaśnieniu tragicznych okoliczności zdarzenia.
Temat katastrofy poruszyła także telewizja. TVP przygotowało dokument „Jan Heweliusz – ostatni rejs”, który przedstawiał relacje ocalałych i ekspertów. Stacja National Geographic w 2018 roku zrealizowała film „Tragedia Heweliusza”, który w oparciu o symulacje komputerowe odtworzył wydarzenia feralnej nocy.