Ludowcy w swoich ministerstwach produkują argumenty ostrzegające przed rzekomymi nadużyciami i skutkami ustawy o związkach partnerskich. To kolejny raz, gdy PSL torpeduje projekt własnej koalicji.
Związki partnerskie miały być jednym z ważniejszych punktów programowych po przejęciu władzy przez demokratyczną większość w grudniu 2024 roku. Jednak projekt ustawy utknął w martwym punkcie, a jednym z głównych blokujących okazuje się PSL. W ostatnich dniach resorty kierowane przez ludowców – obrona, rolnictwo, infrastruktura i rozwój – wysłały opinie podważające fundamenty ustawy, wskazując na potencjalne nadużycia. To nie pierwszy raz, gdy PSL spowalnia prace nad realizacją obietnic Lewicy i KO.
PSL torpeduje projekt związków partnerskich: historia oporu
Po utworzeniu rządu przez koalicję KO, Trzeciej Drogi (PSL i Polska 2050) oraz Nowej Lewicy, jednym z zapisów umowy koalicyjnej były prace nad ustawą o związkach partnerskich. Już w styczniu 2025 r. Lewica przedstawiła projekt ustawy, który miał wprowadzić instytucję związku partnerskiego dla osób tej samej i różnej płci, z podstawowymi prawami, takimi jak dziedziczenie, wspólne opodatkowanie czy dostęp do informacji medycznych.
PSL od początku sygnalizowało „potrzebę szerokich konsultacji”. W lutym zaproponowało własną koncepcję „osoby najbliższej” zamiast formalnych związków partnerskich. W marcu politycy Lewicy nieoficjalnie przyznawali, że projekt został „zamrożony na życzenie ludowców”.
„Uwagi” ministerstw kierowanych przez PSL
W kwietniu sytuacja się zaostrzyła. Jak ujawnia „Rzeczpospolita”, w czterech resortach kierowanych przez PSL przygotowano formalne pisma z krytycznymi opiniami:
- Ministerstwo Obrony Narodowej (MON), pod kierownictwem Władysława Kosiniaka-Kamysza, zwraca uwagę na możliwość nadużyć związanych z odprawami mieszkaniowymi dla żołnierzy. Przykładowo, żołnierz odchodzący ze służby, który nie otrzymał mieszkania służbowego, może otrzymać odprawę w wysokości 132 tys. zł. Jednakże, jeśli zawrze związek partnerski z osobą posiadającą dwójkę dzieci, kwota ta może wzrosnąć do 660 tys. zł. MON ostrzega, że to może sprzyjać fikcyjnym relacjom nastawionym na uzyskanie świadczeń.
- Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, kierowane przez Czesława Siekierskiego, obawia się, że związki partnerskie będą wykorzystywane do obchodzenia przepisów o nabywaniu nieruchomości rolnych. Istnieje ryzyko, że osoby niebędące rolnikami zawrą fikcyjny związek z osobą posiadającą ziemię rolną, a po rozstaniu przejmą nieruchomość. Według ministerstwa może to zagrażać strukturze własności gruntów w Polsce.
- Ministerstwo Rozwoju i Technologii, z Krzysztofem Paszykiem na czele, wskazuje na możliwość nadużyć podatkowych – takich jak wspólne opodatkowanie czy zwolnienia z podatku od darowizn. Tego typu przywileje mogą być – zdaniem resortu – łatwo wykorzystane przez osoby tworzące fikcyjne związki partnerskie.
- Ministerstwo Infrastruktury, kierowane przez Dariusza Klimczaka, podkreśla, że związki partnerskie niewychowujące dzieci nie powinny być traktowane jak rodzina. Zwraca też uwagę na brak domniemania rodzicielstwa w takich relacjach, co może prowadzić do trudnych sytuacji prawnych, np. w przypadku kobiet rodzących dziecko w związku partnerskim – zwłaszcza jednopłciowym.
Lewica sfrustrowana, KO szuka kompromisu
Dla Lewicy sytuacja jest szczególnie trudna. – Jeśli PSL dalej będzie blokował ten projekt, elektorat lewicowy może się od nas odwrócić w wyborach prezydenckich – powiedział anonimowo jeden z posłów Nowej Lewicy w rozmowie z Rzeczpospolitą. KO liczy na wypracowanie kompromisu do końca roku, który pozwoli uratować twarz całej koalicji.
Możliwe scenariusze
- Opóźnienie do wyborów prezydenckich 2025 – część polityków koalicji wprost mówi, że projekt nie przejdzie przed rozstrzygnięciem tej elekcji.
- Wersja kompromisowa z ograniczonymi prawami – możliwe jest ograniczenie ustawy wyłącznie do kwestii medycznych i dziedziczenia.
- Rozłam w koalicji? – Lewica coraz częściej sugeruje, że nie widzi sensu trwania w koalicji, która nie realizuje podstawowych zobowiązań programowych.