Według nieoficjalnych informacji PAP limit kontraktów w ochronie zdrowia ma wynieść 40 tys. zł miesięcznie. Ministerstwo Zdrowia w rozmowie z redakcją Faktów Plus nie potwierdza tej kwoty.
Nieoficjalne ustalenia PAP: limit kontraktów do 40 tys. zł
Według nieoficjalnych informacji Polskiej Agencji Prasowej, podczas ostatniego posiedzenia Prezydium Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia Ministerstwo Zdrowia miało przedstawić propozycję wprowadzenia maksymalnego wynagrodzenia w ochronie zdrowia dla osób zatrudnionych na podstawie umów cywilnoprawnych.
Nieoficjalny limit 40 tys. zł miesięcznie w przeliczeniu na etat ma dotyczyć lekarzy i specjalistów świadczących usługi w placówkach finansowanych ze środków publicznych. Celem projektu jest powstrzymanie rosnącej spirali płacowej, która od 2021 r. doprowadziła do wzrostu kosztów wynagrodzeń w niektórych szpitalach nawet o 40–60 proc.
Propozycja wywołała poruszenie w środowisku medycznym. Część lekarzy uważa ją za zamach na wolny rynek, inni – za konieczny krok, by ratować stabilność finansową placówek, które coraz częściej toną w długach. Według danych Ministerstwa Finansów łączny dług szpitali publicznych przekroczył 21 mld zł, z czego niemal połowa to zobowiązania wobec personelu i kontrahentów.
Ministerstwo Zdrowia: prace trwają, ale kwot nie potwierdzamy
Nasza redakcja zwróciła się do Ministerstwa Zdrowia, które jednak nie potwierdziło, że kwota 40 tys. zł została oficjalnie zaproponowana. W odpowiedzi przesłanej Faktom Plus resort napisał:
„Postulat uregulowania maksymalnych wynagrodzeń zgłaszają przedstawiciele niemal wszystkich grup interesariuszy – związków zawodowych, organizacji pracodawców, szpitali powiatowych. Jest duże oczekiwanie na wprowadzenie przepisów ograniczających swobodę zawierania kontraktów przez podmioty lecznicze. Ministerstwo Zdrowia analizuje możliwości systemowego uregulowania tej kwestii.”
W resorcie przyznano również, że prowadzone są rozmowy z Ministerstwem Finansów. Ewentualne limity płacowe mają być powiązane z realnymi możliwościami budżetu państwa i kontraktów NFZ.
Z informacji uzyskanych przez Fakty Plus wynika, że żadne decyzje nie zapadły, a przedstawione pomysły mają na razie charakter roboczy.
Planowane zmiany w ustawie i nowe zasady waloryzacji
Podczas posiedzenia 27 października 2025 r. przedstawiono także propozycje zmian w ustawie o najniższych wynagrodzeniach zasadniczych pracowników ochrony zdrowia. Dyskutowano nad:
- zmianą mechanizmu waloryzacji płac, który obecnie powiązany jest z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce,
- podniesieniem współczynników pracy dla pielęgniarek i położnych z wyższym wykształceniem,
- obowiązkiem przypisania pracownika do wyższej grupy zawodowej po zdobyciu dodatkowych kwalifikacji,
- synchronizacją terminów podwyżek z cyklem budżetowym państwa i NFZ.
Resort zakłada, że nowe przepisy miałyby wejść w życie 1 stycznia 2027 r., co pozwoliłoby na ich etapowe wdrożenie i przygotowanie finansowe jednostek samorządowych.
Gdy nawet 100 tys. zł miesięcznie nie wystarcza
Dyskusja o ograniczeniu kontraktów wybuchła po głośnym przypadku z Wojewódzkiego Szpitala w Bielsku-Białej, który zaoferował lekarzom SOR stawki sięgające 100 tys. zł miesięcznie, a mimo to nie znalazł chętnych.
Codziennie na tamtejszy SOR trafia od 90 do 130 pacjentów, a obsada dyżurowa wymaga obecności co najmniej czterech lekarzy. Bożena Capek, p.o. dyrektora placówki, przyznała w rozmowie z Polsat News:
„Ordynator, przygotowując grafik, nie prosi, a wręcz błaga lekarzy o wzięcie choćby jednego dyżuru. Z miesiąca na miesiąc walczymy o zachowanie ciągłości pracy oddziału.”
Według danych z branży medycznej:
- średnia stawka godzinowa lekarza ratunkowego w Polsce to 167–185 zł brutto,
- mediana zarobków kontraktowych wynosi ok. 24,6 tys. zł miesięcznie,
- tylko 1 proc. lekarzy przekracza próg 100 tys. zł miesięcznie,
- pensja lekarza rezydenta w 2025 r. to 9–10 tys. zł brutto.
O sprawie Wojewódzkiego Szpitala w Bielsku-Białej czytaj w artykule w Fakty Plus – 100 tys. zł miesięcznie na SOR w Bielsku-Białej. Nikt nie chce pracować mimo rekordowych stawek
Szpitale pod kreską – płacą więcej, niż mają
Dane NFZ i Ministerstwa Zdrowia są alarmujące. W 2024 r. wydatki na wynagrodzenia stanowiły średnio 55 proc. kosztów działalności szpitali, a w niektórych jednostkach przekroczyły nawet 110 proc. przychodów. Oznacza to, że dyrektorzy zmuszeni są zadłużać placówki, aby utrzymać ciągłość świadczeń.
Dr Anna Gil, dyrektorka szpitala w Końskich, komentowała dla Polsat News:
„Dyrektor, który oferuje wysokie stawki, kupuje sobie spokój na chwilę. Ale w sąsiednim powiecie dochodzi do zawieszenia działalności z powodu braku specjalistów.”
To mechanizm przypominający efekt domina: każdy szpital, który podnosi stawki, wysysa kadry z sąsiednich placówek, pogłębiając nierówności.
Lekarze: pieniądze to nie wszystko
Prezes Naczelnej Izby Lekarskiej, Łukasz Jankowski, w rozmowie z Polsat News 29 września 2025 r. mówił o codziennej rzeczywistości ratowników medycznych:
„Znikąd pomocy, ogromna odpowiedzialność, stres i niebezpieczeństwo prawne – nawet za bajońskie kwoty nikt w takich miejscach nie chce pracować.”
Słowa Jankowskiego dobrze oddają istotę problemu: wysokość wynagrodzenia przestała być głównym motywatorem. Dla lekarzy ważniejsze stają się stabilność grafiku, wsparcie administracyjne, brak groźby odpowiedzialności karnej za błędy systemowe i możliwość pracy w zespołach zamiast samotnych dyżurów.
Według danych Naczelnej Izby Lekarskiej z września 2025 r. w Polsce brakuje ok. 25 tys. lekarzy i 45 tys. pielęgniarek, a średni wiek medyka przekroczył 51 lat. Problem nie leży więc w pieniądzach, ale w braku kadr i przeciążeniu systemu.
Limit nie zatrzyma chaosu
Niepotwierdzony jeszcze limit 40 tys. zł miesięcznie może okazać się próbą zdyscyplinowania rynku, ale nie rozwiąże jego źródłowych problemów. Szpitale nie toną dlatego, że lekarze zarabiają zbyt dużo, tylko dlatego, że system płaci z opóźnieniem, szkoli zbyt mało specjalistów i pozwala na niekontrolowaną konkurencję między publicznymi placówkami.
Źródła:
