Zamiast ośmiu – dwadzieścia cztery niedziele handlowe. Nowa propozycja ustawy wzbudza emocje. Czy to kompromis, czy krok w stronę deregulacji?
W marcu 2024 roku posłowie Polski 2050 – Trzeciej Drogi przedstawili projekt ustawy, który ma na nowo zdefiniować niedzielny handel w Polsce. Zakłada on wprowadzenie 24 niedziel handlowych rocznie, co stanowi odejście od restrykcyjnych regulacji obowiązujących od 2018 roku. Inicjatywa wywołała ożywioną debatę – zarówno w środowiskach biznesowych, związkowych, jak i wśród zwykłych obywateli.
Historia ograniczeń
Zakaz handlu w niedziele został wprowadzony na mocy ustawy z 10 stycznia 2018 roku, jako wynik wieloletnich postulatów NSZZ „Solidarność” oraz środowisk katolickich. W założeniu miał przywrócić pracownikom handlu prawo do odpoczynku i spędzania czasu z rodziną. Początkowo wprowadzany etapami, od 2020 roku niemal wszystkie niedziele objęto zakazem handlu z wyjątkiem zaledwie ośmiu w roku.
Obowiązujące niedziele handlowe w 2025 roku
Na podstawie aktualnych przepisów, w 2025 roku obowiązuje osiem niedziel handlowych:
- 26 stycznia
- 13 kwietnia
- 27 kwietnia
- 29 czerwca
- 31 sierpnia
- 7 grudnia
- 14 grudnia
- 21 grudnia
W pozostałe niedziele zakaz handlu obowiązuje – z wyłączeniem m.in. stacji paliw, aptek, piekarni czy placówek prowadzonych osobiście przez właściciela.
Społeczna reakcja i skutki
Decyzja o ograniczeniu handlu spotkała się z mieszanym odbiorem. Z jednej strony pojawiły się głosy poparcia ze strony związków zawodowych i organizacji katolickich. Z drugiej – ostro krytykowały ją organizacje pracodawców i przedstawiciele sieci handlowych. Obawy dotyczyły m.in. spadku obrotów, ograniczenia elastyczności zakupów i presji na małe sklepy.
Raporty pokazują, że wpływ zakazu na gospodarkę był mniej dramatyczny, niż zakładano. Czasem zmieniały się jedynie nawyki zakupowe konsumentów. Jednak mniejsze sklepy, zwłaszcza w miastach powiatowych, notowały spadki przychodów, a centra handlowe informowały o mniejszym ruchu.
Czytaj też: Dodatek za długie małżeństwo: Nawet 8 tys. zł dla par z 50-letnim stażem

Nowa propozycja Polski 2050
Projekt ustawy złożony przez posłów Polski 2050 zakłada zniesienie zakazu handlu w pierwszą i trzecią niedzielę miesiąca. Dodatkowo, sklepy miałyby być otwarte w trzy niedziele przed Bożym Narodzeniem oraz przed Wielkanocą. Łącznie daje to 24 niedziele handlowe rocznie. Ustawodawcy zaznaczają, że nie chodzi o powrót do stanu sprzed 2018 roku, lecz o kompromis: więcej elastyczności dla konsumentów i pracowników.
Projekt przewiduje też zabezpieczenia dla zatrudnionych – podwójne wynagrodzenie za pracę w niedzielę oraz co najmniej dwie wolne niedziele w miesiącu. Ma to zminimalizować ryzyko nadużyć i przeciążenia pracowników.
Kto popiera, kto protestuje?
Za zmianami opowiadają się organizacje zrzeszające duże sieci handlowe, przedstawiciele miast oraz część środowisk akademickich. Podkreślają, że współczesny konsument wymaga elastyczności, a wiele osób ma wolny czas właśnie w niedzielę.
Przeciwna jest natomiast „Solidarność”, część duchowieństwa oraz małe placówki handlowe, dla których otwarte niedziele oznaczają większą konkurencję i konieczność osobistej pracy. Argumentują, że „wolna niedziela” to wartość społeczna, którą należy chronić.
Zmiana nastrojów?
Badanie UCE Research z 2024 roku pokazuje spadek poparcia dla całkowitego zniesienia zakazu handlu. O ile rok wcześniej było to ponad 50 proc., obecnie tylko 41,5 proc. ankietowanych chce powrotu do handlu we wszystkie niedziele. Wzrasta za to odsetek przeciwników jakichkolwiek zmian (47 proc.).
Co dalej?
Projekt znajduje się w komisjach sejmowych i czeka na trzecie czytanie. Jego losy nie są przesądzone – choć koalicja rządząca nie wyklucza wsparcia, duże znaczenie może mieć stanowisko Senatu i prezydenta. Nowelizacja może stać się jednym z głównych tematów kampanii parlamentarnej i prezydenckiej w 2025 roku.
Debata o handlowych niedzielach to nie tylko dyskusja o zakupach. To starcie wartości, interesów i wizji społeczeństwa. Polska 2050 chce wyważyć interesy konsumentów i pracowników, ale reakcje pokazują, że kompromis nie zadowoli wszystkich. Niezależnie od wyniku prac legislacyjnych, temat ten jeszcze wielokrotnie powróci na polityczne i społeczne salony.