Fala zwolnień, mniej ofert pracy i… wyższe pensje? Choć brzmi to jak paradoks, właśnie taki obraz wyłania się z danych GUS i analiz ekspertów.
Na rynku pracy w Polsce trwa cicha rewolucja – mniej etatów, więcej automatyzacji, ale też większe pieniądze dla tych, którzy zostają lub potrafią się przekwalifikować.
Przemysł traci, bo się nie opłaca
Według Piotra Soroczyńskiego, głównego ekonomisty Krajowej Izby Gospodarczej, wiele branż przemysłowych w Polsce cierpi z powodu spadku popytu i wzrostu kosztów. Szczególnie dotkliwe są:
- 8,5-procentowa podwyżka płacy minimalnej,
- wyższe opłaty środowiskowe, w tym klimatyczne,
- konieczność modernizacji przestarzałych zakładów.
„W obecnych warunkach część inwestorów po prostu rezygnuje z dalszego prowadzenia mniej rentownych fabryk”
– zauważa Piotr Kuron, dyrektor w firmie LHH, specjalizującej się w usługach outplacementu (Rzeczpospolita). Przykład? Beko – potentat AGD – zamknął w tym roku zakłady we Wrocławiu i Łodzi.
Oferty znikają, zwolnienia rosną
W czerwcu 2025 r. zgłoszono zaledwie 32,9 tys. ofert pracy – ponad trzykrotnie mniej niż w czerwcu 2024 r. (98,2 tys.). To najniższy wynik od 2010 roku – alarmuje GUS. Równocześnie aż 220,5 tys. osób zostało zarejestrowanych jako zwolnione z przyczyn dotyczących zakładów pracy, o ponad 20 tys. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.
Ta sytuacja może wskazywać na cichą restrukturyzację polskiej gospodarki – firmy ograniczają koszty, likwidują mniej wydajne stanowiska i przenoszą część produkcji poza Europę. Szczególnie dotyczy to przemysłu i dużych zakładów produkcyjnych, w tym fabryk AGD, elektroniki czy komponentów motoryzacyjnych.
Wiele zakładów przemysłowych wybudowanych w latach 90. i 2000. wymaga dziś ogromnych inwestycji modernizacyjnych. Zamiast modernizować, część firm – zwłaszcza międzynarodowych – decyduje się na całkowite zamknięcie fabryk w Polsce. Przykładem jest właśnie firma Beko, która w ostatnich miesiącach zamknęła swoje zakłady w Łodzi i we Wrocławiu.
Według Piotra Soroczyńskiego, głównego ekonomisty Krajowej Izby Gospodarczej, przedsiębiorstwa likwidują pomocnicze i mniej potrzebne miejsca pracy, które w warunkach wysokich kosztów stały się zbyt drogie do utrzymania. Z kolei pojawiają się nowe miejsca pracy – lepiej płatne, ale wymagające wysokich kompetencji, co napędza wzrost średnich wynagrodzeń mimo trudnej sytuacji gospodarczej.
Problem w tym, że rynek pracy staje się coraz bardziej spolaryzowany – z jednej strony trwa automatyzacja i digitalizacja, z drugiej – osoby o niższych kwalifikacjach wypadają z rynku i mają trudności z ponownym zatrudnieniem. Rośnie też liczba długotrwale bezrobotnych, choć oficjalne dane o stopie bezrobocia pozostają stabilne.
Nowe miejsca pracy – lepsze płace, wyższe wymagania
Firmy próbujące oszczędzać rezygnują z mniej efektywnych stanowisk. Ale w ich miejsce pojawiają się nowe – lepiej płatne, często wymagające wyższych kompetencji.
Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej, porównuje ten proces do transformacji, którą przeszły już kraje zachodnie: spada liczba niskoefektywnych etatów, a rośnie zapotrzebowanie na specjalistów. Tę samą tendencję potwierdza Piotr Kuron z firmy LHH, która specjalizuje się w usługach outplacementu – argumentując trend tym, że zakłady wybudowane w latach 90. i 2000 wymagają dziś ogromnych inwestycji modernizacyjnych, a wiele z nich po prostu nie przynosi już oczekiwanych zysków.
Eksperci z Polskiego Instytutu Ekonomicznego oraz Polskiego Forum HR dodają, że w polskiej gospodarce postępuje automatyzacja i cyfryzacja, które wypierają pracę fizyczną niskiej jakości, zastępując ją rolami wymagającymi kwalifikacji technicznych, cyfrowych i interpersonalnych.
Gdzie zarabia się najwięcej?
Dane z GUS pokazują, że pomimo spadku liczby ofert pracy, płace w sektorze przedsiębiorstw nadal rosną. W czerwcu 2025 r. przeciętne wynagrodzenie brutto wyniosło 8 881,84 zł – to o 9 % więcej niż rok wcześniej. Gdzie zarabia się najwięcej w Polsce?
- Górnictwo i wydobycie: średnio ok. 17 000 zł brutto, wzrost o 21 % r/r.
- Energetyka (prąd, gaz, ciepło): 12 700 zł brutto, wzrost o ponad 15 %.
- Transport i logistyka: ok. 9–10 000 zł brutto, wzrost o 12 %.
- IT i telekomunikacja: nawet 11 500 zł brutto, z wysoką medianą.
- Branże finansowe: średnia i mediana powyżej 11 000 zł.
Dla porównania:
- Budownictwo i handel: wzrost wynagrodzeń tylko ok. 6 %.
- Usługi pomocnicze: często poniżej mediany krajowej.
Mediana mówi więcej niż średnia
Średnie wynagrodzenie to jedno, ale bardziej miarodajna jest mediana płac w Polsce, która wynosi obecnie 6 700–6 900 zł brutto. To znaczy, że połowa pracowników zarabia mniej. Tylko 10 % najlepiej zarabiających przekracza próg 12 700 zł brutto miesięcznie.
W mikrofirmach (1–5 osób) mediana wynosi ok. 4 300 zł, a w dużych przedsiębiorstwach (powyżej 1000 osób) – ponad 8 800 zł.

Co dalej z rynkiem pracy w Polsce?
Obserwujemy typowy scenariusz dla rozwijających się gospodarek:
- mniej niskoefektywnej pracy,
- więcej wysokopłatnych stanowisk wymagających specjalizacji,
- większe rozwarstwienie dochodów.
To wszystko w czasie, gdy gospodarka wchodzi w okres spowolnienia i niepewności. Eksperci wskazują, że najbliższe miesiące pokażą, jak bolesna będzie ta transformacja dla tysięcy pracowników. Ale też, że będzie sprzyjać tym, którzy będą w stanie się dostosować do zmian na rynku pracy.
Źródła:
- rp.pl – Średnia krajowa to nie wszystko – dane o medianie
- gazetaprawna.pl – Ofert pracy trzy razy mniej niż rok temu – dane GUS
- businessinsider.com.pl – Beko zamyka fabryki w Polsce. To nie jedyny przypadek