Od 1 stycznia 2026 r. nie kupimy alkoholu na stacjach benzynowych, w uzdrowiskach i w sąsiedztwie szpitali. Aż 81% Polaków chce takiego samego zakazu w Sejmie.
W Polsce trwa debata nad zakazem sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych. Rząd chce w ten sposób ograniczyć dostępność trunków dla kierowców. W tym samym czasie w barze sejmowym – miejscu, do którego dostęp mają jedynie posłowie i pracownicy parlamentu – wprowadzono nowy cennik alkoholu.
Najtańsze piwo podrożało z 8 zł do 11 zł, wino z 7,70 zł do 9,25 zł, a wódka z 8 zł do 10 zł za 40 ml. Mocniejsze alkohole, takie jak whisky i koniak, również zdrożały – w przypadku whisky cena wzrosła z 13 zł do 15 zł, a koniaku z 14 zł do 16 zł.
Wygląda na to, że jedna Polska będzie pić mniej za swoje, a druga drożej – za nasze.
Zakaz sprzedaży alkoholu od 1 stycznia
Od 1 stycznia 2026 roku alkohol zniknie z polskich stacji benzynowych, uzdrowisk oraz okolic placówek medycznych. Nowelizacja ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi przygotowana przez Ministerstwo Zdrowia ma ograniczyć dostępność alkoholu w miejscach, gdzie – jak wskazuje resort – zakup ma charakter „impulsywny i niekontrolowany”.
„Zmniejszenie fizycznej dostępności alkoholu w punktach, w których jego zakup jest szybki i przypadkowy, to skuteczny mechanizm prewencyjny”
– podkreśla ministerstwo w uzasadnieniu projektu.
Zmiana oznacza koniec nocnych zakupów trunków na stacjach paliw i w miejscowościach uzdrowiskowych, gdzie przez lata to właśnie takie punkty stanowiły główne źródło sprzedaży alkoholu poza sklepami.
Sejmowa patopolityka
Hotel poselski, zwany Domem Poselskim, od lat jest miejscem alkoholowych incydentów. W sierpniu doszło tam do głośnej awantury z udziałem posłów PiS. Minister Stefan Krajewski z PSL przyznał publicznie, że po sześciu latach wyprowadził się z hotelu z powodu „patoposłów”.
Według najnowszego sondażu Opinia24 dla „Faktów” TVN i TVN24, 81% Polaków uważa, że sprzedaż alkoholu w budynkach Sejmu powinna być całkowicie zakazana. Przeciwnych było 14%, a 5% nie miało zdania. Badanie przeprowadzono 13–14 października 2025 r. na reprezentatywnej próbie 1001 osób w wieku 18+.
„Lata 90. już się skończyły. Nie chcę oglądać kolejnych zapijaczonych mord wtaczających się na salę sejmową. Podejmujemy decyzje dotyczące milionów ludzi i to, że ktoś nie potrafi się powstrzymać od kielicha, jest niedopuszczalne”
– powiedział PAP Adrian Zandberg z Partia Razem, domagając się wprowadzenia zakazu w Domu Poselskim.
Koniec sponsoringu i piwa na festiwalach
Nowelizacja wprowadza także zakaz sponsoringu przez producentów alkoholu wydarzeń kulturalnych, sportowych i rozrywkowych. Logo browarów i koncernów alkoholowych ma zniknąć z festiwali, stadionów i imprez plenerowych.
Resort argumentuje, że sponsoring buduje pozytywne skojarzenia z konsumpcją, a jego ograniczenie to skuteczne narzędzie profilaktyki uzależnień. Polska należy obecnie do krajów UE o najwyższym udziale sponsoringu alkoholowego w imprezach masowych.
Dla organizatorów wydarzeń to cios finansowy – przez lata browary były jednym z głównych sponsorów festiwali muzycznych, lokalnych imprez i części wydarzeń sportowych.
Branża piwna: „To prezent dla lobby spirytusowego”
Zakaz reklamy i sponsoringu obejmie również piwo bezalkoholowe, co szczególnie oburzyło producentów piwa. Związek Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie ocenia zmiany jako asymetryczne i faworyzujące producentów mocnych trunków.
Według organizacji piwo od lat stanowiło alternatywę dla mocniejszych alkoholi. Branża przypomina, że odpowiada za ok. 20 mld zł wartości dodanej rocznie, 18 mld zł wpływów podatkowych i 85 tys. miejsc pracy.
„To nie walka z alkoholizmem, tylko prezent dla producentów wódki”
– oceniają przedstawiciele browarów.
Polacy mają jasne zdanie
Nowelizacja ustawy zakłada ograniczenia dla zwykłych obywateli. Ale badanie opinii publicznej pokazuje jasno: społeczne przyzwolenie dla picia alkoholu przez polityków topnieje.
81% respondentów chce, by zakaz sprzedaży alkoholu obejmował Sejm. To wyższy poziom poparcia niż dla zakazu w stacjach benzynowych. To wyraźny sygnał, że w oczach Polaków zasada „najpierw od siebie” powinna obowiązywać także tych, którzy stanowili prawo.
Źródła:
