W Polsce przesłuchanie dziecka odbywa się w przyjaznych pokojach z udziałem psychologa i sędziego. Bajka „Wojtek, Mania i przesłuchanie” pomaga to doświadczenie oswoić.
Dlaczego sytuacja przesłuchania jest dla dziecka wyjątkowo wymagająca
Wymiar sprawiedliwości działa według określonych zasad, musi być stanowczy, czasem wręcz bezwzględny. Nie oznacza to jednak, że ma być obojętny na emocje ludzi, którzy przypadkowo, nie z własnej inicjatywy muszą wejść z nim w kontakt. Nawet dorośli, którzy rozumieją sens prokuratorskich, bądź sądowych procedur, reagują w tej sytuacji silnym stresem: głos się łamie, dłonie stają się wilgotne, w mięśniach pojawia się napięcie, drżenie, serce bije szybciej, a oddech robi się płytszy. Pojawia się suchość w ustach, problemy z koncentracją i charakterystyczne wrażenie, że „wiem, ale nie potrafię tego powiedzieć”. To naturalne reakcje psychosomatyczne opisane w psychologii stresu, widoczne u dorosłych niezależnie od doświadczenia czy pozycji społecznej.
Sędziowie, prokuratorzy i adwokaci doskonale znają te reakcje. Nawet osoby pewne siebie zaczynają drżeć, mylą słowa lub wypowiadają jedynie to, co zdołają w danej chwili uchwycić.
A teraz wyobraźcie sobie, że w tym miejscu stoi dziecko.
Małoletni świadek nie dysponuje dojrzałością poznawczą pozwalającą rozumieć strukturę postępowania, logikę procesu dowodowego ani znaczenie poszczególnych ról procesowych. Nie odróżnia etapów sprawy, nie zna zasad zadawania pytań i nie potrafi przewidzieć konsekwencji swoich wypowiedzi. Jego wiedza o sytuacji prawnej opiera się nie na rozumieniu procedur, lecz na intuicjach, emocjach i obserwacjach dorosłych.
Dziecko pamięta zdarzenia fragmentarycznie — bardziej jako obrazy i uczucia niż chronologiczną sekwencję faktów. Jest zależne od dorosłych i często silnie związane emocjonalnie z osobami, o których ma opowiedzieć. Ma mniejsze możliwości regulowania stresu, a jego reakcje emocjonalne pojawiają się szybciej i intensywniej niż u dorosłego. Udział w postępowaniu nie jest jego wyborem, lecz konsekwencją sytuacji, na którą nie ma żadnego wpływu.
Dlatego przepisy dotyczące przesłuchania małoletnich od lat wprowadzają rozwiązania łagodzące formalną stronę procedury. Rozmowę prowadzi sędzia wraz z psychologiem, a całość odbywa się w warunkach dostosowanych do emocji i sposobu myślenia dziecka. Celem jest stworzenie miejsca, w którym dziecko może mówić we własnym tempie i takim językiem, jaki zna.
Najważniejsze jest to, że przesłuchanie nie przypomina klasycznej rozprawy. Nie ma tam presji, pośpiechu ani obowiązku odpowiedzenia na każde pytanie. Dziecko ma prawo powiedzieć „nie wiem”, „nie pamiętam”, a nawet „nie chcę o tym mówić”. To podstawowe zasady, które mają mu dać poczucie bezpieczeństwa, zanim zacznie opowiadać o trudnych doświadczeniach.
Jak bajka pomaga dziecku oswoić zbliżające się spotkanie z sądem
Choć przepisy i praktyka sądowa robią wiele, by chronić małoletniego świadka, trudno oczekiwać, że dziecko wejdzie w taką sytuację bez stresu, napięcia emocjonalnego. Właśnie dlatego powstała bajka terapeutyczna „Wojtek, Mania i przesłuchanie” — stworzona po to, by przygotować najmłodszych na groźne, może nawet przerażające doświadczenie, którego mają prawo kompletnie nie rozumieć. To próba przełożenia działań, procedur, sytuacji związanych z funkcjonowaniem wymiaru sprawiedliwości na język emocji, obrazów i rozmowy prowadzonej w bezpiecznym świecie bohaterów, których dziecko może polubić i którym może zaufać.
Twórcy bajki podkreślają, że jest ona skierowana do dzieci przygotowujących się do udziału w przesłuchaniu, a jej celem jest „uspokajać, napawać optymizmem i budować kompetencje potrzebne do poradzenia sobie w trudnej sytuacji”

Wojtek, Mania i Przesłuchanie
Bajka „Wojtek, Mania i przesłuchanie” została pomyślana jako przyjazna forma przygotowania do trudnej dla dziecka sytuacji — udziału w przesłuchaniu w charakterze świadka. To nie jest historia rozrywkowa ani moralitet. To narzędzie przygotowujące małoletniego do czegoś, czego nie rozumie, a co mimo to ma realnie przeżyć. Jej konstrukcja od początku zakłada, że dziecko znajdzie w niej bohaterów, z którymi może się utożsamić, oraz język, który pozwoli mu nazwać własne emocje.
Centralną postacią jest kilkuletni Wojtek, który dowiaduje się, że ma zostać przesłuchany. Jego towarzyszką jest Mania, pluszowa przyjaciółka, pełniąca rolę głosu wsparcia i rozsądku — kogoś, kto słucha, komentuje, ale przede wszystkim pomaga mu porządkować to, co trudne i niejasne.
Dziecko spotyka osoby przygotowane do pracy z małoletnimi świadkami. Psycholog potrafi mówić tak, żeby maluch rozumiał, co się dzieje. W bajce Wojtek opisuje go bardzo prosto: „Pan Tomek… ciągle się uśmiecha”. Z kolei pani sędzia okazuje się zupełnie inna, niż podpowiadały mu lęki. Chłopiec przyznaje: „Byłem pewien, że będzie surowa, ale wyglądała prawie jak pani Mirka z mojego bloku”. Te obrazy nie są ozdobą opowieści, tylko oddają rzeczywistość: przesłuchanie ma być rozmową, nie testem odwagi.
Kamery i mikrofony nagrywające spotkanie także są oswajane. W bajce Wojtek dowiaduje się, że służą przede wszystkim temu, żeby nikt nie musiał zadawać mu tych samych pytań w przyszłości. „Jeśli ktoś będzie chciał sobie przypomnieć, co powiedziałem, po prostu odsłucha nagranie.” W realnych postępowaniach działa to dokładnie tak samo — nagranie pozwala uniknąć ponownego wzywania dziecka.
Kiedy słowa „nie wiem” i „nie pamiętam” są ważniejsze niż idealne odpowiedzi
Dzieci często są przekonane, że każda rozmowa z dorosłymi — zwłaszcza z tymi „ważnymi” — wymaga gotowych odpowiedzi. W opowieści Wojtek przyznaje, że bał się niektórych pytań, bo nie wiedział, co powiedzieć, a w jego głowie dudniło pytanie: „Czy aby na pewno to, co mówię, jest prawdą?”. Największy ciężar znika dopiero wtedy, gdy sędzia tłumaczy mu, że jeśli czegoś nie pamięta lub nie wie, może to po prostu powiedzieć. To jeden z kluczowych momentów, który pokazuje, jak działa prawidłowo poprowadzone przesłuchanie.
Bajka ilustruje też sytuację szczególnie trudną dla wielu dzieci. Wojtek wspomina, że zna odpowiedź na pytanie o bliską osobę, ale nie potrafi jej wypowiedzieć: „Było mi bardzo trudno o tym mówić”. Sędzia reaguje spokojnie, zapewniając, że ma prawo nie odpowiadać, jeśli coś go przerasta. Ten fragment nie jest literackim zabiegiem. To praktyczny zapis zasady, że dziecko może odmówić wypowiedzi w sprawie dotyczącej osoby, z którą ma silną relację emocjonalną.
Te elementy są kluczowe, bo oddają sens całej procedury: dziecko nie ma obowiązku udowadniać czegokolwiek. Ma jedynie opowiedzieć to, co pamięta i co potrafi wyrazić w danej chwili, bez nacisku i bez obawy, że jego odpowiedzi „powinny być inne”.
Dlaczego bajka jest lepsza niż tłumaczenia dorosłych
Dorośli często tłumaczą procedury językiem, który jest dla nich naturalny, ale dla dziecka abstrakcyjny. Bajka robi coś zupełnie innego. Nie mówi o paragrafach ani o obowiązkach, tylko prowadzi czytelnika krok po kroku przez świat pełen obrazów, dialogów i małych emocjonalnych „odkryć”.
Zamiast suchych słów dostajemy sceny:
„Kiedy wszedłem do budynku, korytarze były zwyczajne, nawet trochę nudne.”
„Pani sędzia usiadła na takim samym krzesełku jak ja.”
„Strach opowiadał mi różne rzeczy, ale żadna z nich nie była prawdą.”
To momenty, które pomagają dziecku zrozumieć, że świat, którego się boi, jest o wiele mniej groźny, niż sobie wyobraża. Każda scena pokazuje, że stres pochodzi głównie z nieznanego. Kiedy wojtek „odkrywa”, że strach ma wielkie oczy, a pani sędzia jest miła, samo napięcie opada, bo to, co dziecko przeżywa zaczyna pasować do tego, co zna z codzienności.

Bajka jest więc narzędziem, które porządkuje lęki, zanim te zdążą urosnąć. Dziecko widzi, że w przesłuchaniu nie chodzi o ocenę, tylko o rozmowę. A to sprawia, że ten jeden trudny dzień staje się odrobinę lżejszy — nie dlatego, że sytuacja jest prosta, ale dlatego, że ktoś wprowadził ją w zrozumiały dla dziecka świat opowieści.
Link do bajki – https://www.gov.pl/attachment/749c7ccc-e652-4305-a702-82b3ae084351
Geneza projektu „Wojtek, Mania i przesłuchanie”
Inicjatywa stworzenia bajki „Wojtek, Mania i przesłuchanie” zrodziła się w środowisku naukowym Zakładu Postępowania Karnego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. To właśnie tam młodzi prawnicy i badacze, pracujący nad ochroną małoletnich w postępowaniu karnym, doszli do wniosku, że same przepisy — nawet najlepiej sformułowane — nie wystarczą. Dziecko, które ma wziąć udział w przesłuchaniu, potrzebuje narzędzia, które pozwoli mu choć częściowo zrozumieć to, co je czeka, i uporządkować niepokój związany z nieznanym.
Tak narodził się pomysł stworzenia publikacji, która przełoży skomplikowaną procedurę sądową na język bezpiecznej, łagodnej narracji. Bajka miała od początku pełnić funkcję edukacyjną, nie treningową. Twórcy założyli, że musi to być historia, w której dziecko odnajdzie emocje i pytania podobne do własnych, a jednocześnie zobaczy, jak wygląda miejsce przesłuchania i kto będzie z nim rozmawiał. To założenie przesądziło o kształcie całego projektu.
Od początku uczestniczyli w nim przedstawiciele różnych dziedzin. Za stronę naukową i prawną odpowiadał prof. zw. dr hab. Paweł Wiliński, kierownik Zakładu Postępowania Karnego UAM, sędzia Sądu Najwyższego i były sędzia ad hoc Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. To on dbał o zgodność przekazu z realnymi standardami ochrony małoletnich. Równolegle nad formą narracji i jej wizualną stroną pracowała dr hab. Lucyna Talejko-Kwiatkowska, prof. Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu — projektantka i ilustratorka specjalizująca się w komunikacji wizualnej.
Wokół nich powstał zespół autorów treści: Joanna Grygiel-Zasada, dr Kamil Łakomy, Zofia Branicka, Kinga Krężel, Anna Nowotny i Karolina Radomyska. To oni przełożyli procedurę przesłuchania na język opowieści, która nie traci rzetelności, a jednocześnie nie przytłacza dziecka szczegółami.
Równolegle eksperci pedagogiczni i psychologiczni — Katarzyna Bogucka-Otto, Alicja Mazurek, Monika Matulewicz oraz Aleksandra Hryniewicz — dbali o to, by bajka była zgodna z potrzebami rozwojowymi dzieci w różnym wieku. Jako osoby pracujące na co dzień z małoletnimi, czuwały nad tym, by sposób opisywania emocji, poziom informacji i język rozmów bohaterów nie tworzyły dodatkowego obciążenia.
Realizacja, nadzór specjalistów i dostępność bajki
Projekt otrzymał pełne zaplecze ilustratorskie i projektowe dzięki pracy Pauliny Krynickiej, która przygotowała warstwę wizualną publikacji, oraz współpracy z Dąbrówką Szopą. Ilustracje zostały zaplanowane tak, aby pokój przesłuchań wyglądał realistycznie, ale jednocześnie zachowywał łagodny, wspierający charakter. Kolorystyka, przedmioty, układ przestrzeni — wszystko oparto na standardach stosowanych w przyjaznych pokojach przesłuchań w Polsce.
Ważną rolę odegrały także organizacje pracujące na co dzień z dziećmi w sytuacjach wymagających wsparcia prawnego. Konsultacji udzieliły Fundacja Dziecko w Centrum oraz Terenowy Komitet Ochrony Praw Dziecka w Poznaniu. Ich perspektywa — praktyczna, nie akademicka — sprawiła, że publikacja odpowiada na realne potrzeby małoletnich i instytucji, które ich wspierają.
Bajka została przygotowana w formie, która pozwala na szerokie wykorzystanie. Jest dostępna elektronicznie, a jej twórcy zakładają, że będzie wykorzystywana zarówno przez rodziców przygotowujących dzieci w domu, jak i przez specjalistów pracujących w sądach, ośrodkach diagnostyczno-konsultacyjnych, gabinetach psychologów i organizacjach pomocowych.
W zamyśle autorów bajka ma stać się jednym z elementów przygotowania dziecka do przyjaznego przesłuchania: towarzyszyć mu w domu, być dostępna w poczekalni, leżeć na stoliku obok kredek, a czasem zostać przeczytana wspólnie z psychologiem. Tak, by dziecko zobaczyło przestrzeń i ludzi najpierw na ilustracjach, a dopiero potem w rzeczywistości.
Źródło: Ministerstwo Sprawiedliwości
