Picasso w Warszawie – podróż, której nikt się nie spodziewał
W historii sztuki nie brakuje opowieści o zaginionych, skradzionych czy zniszczonych dziełach. Ale niewiele jest takich, które mają tak prozaiczne i jednocześnie absurdalne zakończenie jak warszawska Syrenka narysowana w 1948 roku przez samego Pabla Picassa. Rysunek, który mógł być dziś bezcennym zabytkiem, zniknął pod warstwą farby za sprawą malarza pokojowego, dla którego była to jedynie kolejna ściana do odświeżenia.
Historia wizyty Picassa w Polsce
Gdy Pablo Picasso w sierpniu 1948 roku odwiedził Polskę z okazji Światowego Kongresu Intelektualistów w Obronie Pokoju, nikt nie przypuszczał, że jego wizyta zapisze się w historii Warszawy w tak nietypowy sposób. Artysta, znany ze swoich lewicowych poglądów, z zainteresowaniem przyglądał się odbudowującej się ze zniszczeń stolicy i odwiedził budowane osiedle na Kole. Tam, pod wpływem chwili i atmosfery pełnej nadziei, w jednym z mieszkań na ścianie wnęki sypialnej narysował węglem monumentalną, sięgającą od sufitu do podłogi, Syrenkę – symbol miasta.
Jednak Syrenka Picassa różniła się od tej znanej z herbu Warszawy. Zamiast miecza dzierżyła młot, który miał symbolizować odbudowę kraju i pacyfizm, a jej postać była narysowana w charakterystycznym dla artysty stylu – z mocno zarysowanymi piersiami i dynamiczną linią.

Syrenka Picassa – od dzieła sztuki do kłopotu
Mieszkanie, w którym powstało dzieło, szybko stało się celem pielgrzymek miłośników sztuki, turystów i oficjeli. Przydzieleni tam lokatorzy, młode małżeństwo, początkowo przyjmowali wizyty z entuzjazmem, prowadząc nawet pamiątkową księgę gości. Jednak z czasem natłok odwiedzających – sięgający nawet 400 osób dziennie – zaczął być dla nich nie do zniesienia. Wobec braku decyzji ze strony urzędników co do przyszłości rysunku, lokatorzy zasłonili ścianę kotarą, a w 1953 roku zdecydowali się na gruntowny remont mieszkania.
Zamalowanie dzieła Picassa – fatalna decyzja
Wówczas do akcji wkroczył malarz pokojowy, który bez cienia wahania zamalował rysunek. Według relacji, na widok dzieła miał skomentować: „Rany, kto to pani zrobił, mój szwagier by to namalował!”. W ten sposób historia warszawskiej Syrenki Picassa dobiegła końca.
„Rany, kto to pani zrobił, mój szwagier by to namalował!”
Ile dziś byłoby warte to dzieło?
Gdyby rysunek przetrwał do dzisiaj, jego wartość byłaby niebotyczna. Współczesne murale uznanych artystów, takich jak Banksy, osiągają na aukcjach milionowe sumy – niektóre przekraczają 10 milionów dolarów. Picasso, jako jeden z najwybitniejszych malarzy XX wieku, cieszy się jeszcze większym prestiżem. Jego szkice i rysunki często sprzedają się za setki tysięcy, a czasem miliony dolarów, a obrazy artysty są wręcz bezcenne.
Gdyby warszawska Syrenka była dobrze udokumentowana i została zabezpieczona, jej wartość z pewnością mogłaby wynosić wiele milionów dolarów. Jako unikalne dzieło sztuki ulicznej autorstwa Picassa, miała potencjał stać się jednym z najcenniejszych murali na świecie.
Powrót Syrenki – choć nie tej samej
Chociaż oryginał przepadł bezpowrotnie, jego historia wciąż fascynuje miłośników sztuki. W 2019 roku, dzięki inicjatywie nowych właścicieli mieszkania i warszawskich artystek, Syrenka została odtworzona w pierwotnym miejscu. Tym razem jednak nie powstała węglem, lecz akrylową farbą, a jej wartość, choć symboliczna, nigdy nie dorówna tej utraconej.
Utracone dzieło Picassa – przestroga dla przyszłości
Historia zamalowanego dzieła Picassa to przestroga i jednocześnie ironiczna anegdota. Pokazuje, jak łatwo można przeoczyć artystyczne arcydzieło, gdy codzienność stawia inne wyzwania. W końcu, w 1953 roku, dla malarza pokojowego była to po prostu kolejna ściana do odświeżenia.