Leon XIV: Amerykański papież wjeżdża na salony

Data:

Robert Francis Prevost, nowy papież Leon XIV, to pierwszy w historii następca św. Piotra pochodzący ze Stanów Zjednoczonych. Jego wybór na Stolicę Piotrową wzbudził zarówno entuzjazm, jak i kontrowersje – od pytań o jego polityczne powiązania i potencjalny wpływ na sprawy międzynarodowe, po głosy krytyki dotyczące rzekomego tuszowania skandali seksualnych w Kościele.

Czy papież Leon XIV okaże się przede wszystkim duszpasterzem, czy też kolejnym przebojowym politykiem w sutannie? Jakie jest zaplecze polityczno-społeczne, relacje z Donaldem Trumpem, oraz poglądy społeczno-polityczne nowego papieża?


Amerykanin w Rzymie

8 maja 2025 roku świeżo namaszczony papież Leon XIV, z balkonu Bazyliki św. Piotra, po raz pierwszy przemówił do wiernych, podkreślił otwartość i misyjność Kościoła. – „We can be a missionary church, a church that builds bridges, that is always open to receive everyone — just like in this square, to welcome everyone, in charity, dialogue and love”

„Możemy być Kościołem misyjnym, Kościołem, który buduje mosty, który zawsze jest otwarty na przyjęcie wszystkich — tak jak ten plac, by powitać każdego, w duchu miłości, dialogu i miłosierdzia.”

– mówił Leon XIV do zgromadzonych tłumów. Już te pierwsze słowa z Watykanu zwiastowały kontynuację podejścia jego poprzednika, papieża Franciszka, akcentującego Kościół otwarty na wszystkich, budujący mosty, a nie mury. Nowy papież, 69-letni Robert Prevost, pozdrowił wiernych również po hiszpańsku – języku, którego nauczył się podczas dwóch dekad działalności w Peru. Ten gest symbolicznie podkreślił podwójną tożsamość Leona XIV: z urodzenia Amerykanin, z serca także Latynoamerykanin.

Fakty Plus Informacje
Dom rodzinny Leona XIV w Dolton, Autorstwa Michael Howie, Attribution

Wybór Amerykanina na papieża to wydarzenie bez precedensu, niosące za sobą nadzieje na nowe otwarcie, ale i pewne obawy. Dla wielu katolików w USA to powód do dumy – jak zauważyła prof. Kathleen Sprows Cummings z Notre Dame, kard. Prevost „odhaczył wszystkie wymagane cechy w oczach kardynałów: ‘a pastoral heart, managerial experience and global vision’” – czyli ma serce duszpasterza, doświadczenie menedżerskie i wizję globalną. Te atuty sprawiły, że w czasie konklawe stał się kandydatem zdolnym zjednoczyć różne frakcje. Jego globalne doświadczenie (łączące Północ z Południem) oraz reputacja słuchającego mediatora uczyniły go postacią akceptowalną zarówno dla zwolenników kontynuacji linii Franciszka, jak i dla kardynałów pragnących bardziej wyważonego stylu rządów. W oczach włoskich mediów Prevost jawił się wręcz jako

„najmniej amerykański spośród Amerykanów”

– stonowany, pragmatyczny i dyplomatyczny, co wielu purpuratom mogło wydać się pożądaną cechą u przyszłego papieża.

Kardynałowie-elektorzy postanowili przymknąć oko na kontrowersje – jak zauważył Washington Post, wybrali Prevosta mimo zarzutów o niewłaściwe reagowanie na przypadki nadużyć w Peru i USA. Zadziałał mechanizm, który często decyduje o papieskiej elekcji: przewagę zyskała perspektywa ciągłości i kompromisu. Głos na Prevosta postrzegano jako głos za kontynuacją głównych kierunków pontyfikatu Franciszka (reformy, globalne spojrzenie), ale z bardziej powściągliwym stylem rządzenia. W wieku niespełna 70 lat nowy papież jawi się też jako przywódca gwarantujący pewną stabilność, lecz nie „wieczny” – co również bywa dla elektorów atutem.


Prevost – to nie jest człowiek znikąd

Leon XIV objął rządy nie tylko w Kościele, ale i w państwie Watykańskim – dysponując realną władzą polityczną, choć o bardzo specyficznym charakterze. Powiązania polityczno-społeczne Prevosta kształtowały się na przestrzeni lat w różnych zakątkach świata. Z jednej strony nowy papież to człowiek Kościoła mocno zakorzeniony w środowisku latynoamerykańskim – w Peru był biskupem diecezji Chiclayo, wcześniej jako zakonnik augustianin spędził tam dwie dekady wśród ubogich. Z drugiej strony, sieć jego kontaktów w USA również jest rozległa: pochodzi z Chicago, gdzie kiedyś działał jako prowincjał zakonu. Jego przyjaźnie i współpraca z czołowymi postaciami Kościoła amerykańskiego (jak kard. Blase Cupich z Chicago) dały mu przepustkę na watykańskie salony. To właśnie dzięki rekomendacji abp. Cupicha i innych reformatorów papież Franciszek „odkrył” Prevosta i powierzył mu kluczowe stanowiska – w tym kierowanie Dykasterią ds. Biskupów, odpowiedzialną za nominacje biskupie na całym świecie. Trudno o urząd o większym wpływie politycznym wewnątrz Kościoła – taka funkcja pozwoliła Prevostowi nawiązać osobiste relacje z hierarchami z każdego kontynentu, budując kapitał zaufania, który teraz zaprocentował podczas konklawe.

Jako papież, Leon XIV stanie się automatycznie istotnym aktorem w polityce międzynarodowej. Watykan utrzymuje relacje z ponad 180 krajami, a głos papieża bywa uważnie słuchany na forum ONZ, choć z pewnością nie z równą uwagą, co głosy przywódców światowych mocarstw. Prevost, choć debiutuje na tym poziomie polityki, ma cechy ułatwiające mu wejście w tę rolę. Wskazuje się jego doświadczenie międzykulturowe i spokojny temperament – cechy idealne dla mediatora. Crux zauważa, że kardynałowie zawsze szukają w papieżu misjonarza, męża stanu i zarządcy – kogoś, kto zdoła

„stanąć na światowej scenie u boku Donalda Trumpa, Władimira Putina czy Xi Jinpinga i nie dać się przytłoczyć”.

Prevost zdaje się spełniać te kryteria: jako były misjonarz tchnie entuzjazmem wiary, jako sprawny administrator potrafi kierować instytucjami, a dzięki globalnej perspektywie i umiarkowanemu stylowi ma szansę sprostać wymogom dyplomacji w kontaktach z najpotężniejszymi tego świata. Paradoksalnie, jego amerykańskie pochodzenie idzie w parze z pewną antyamerykańską skromnością – brak u niego „krzykliwej aroganckiej postawy”, stereotypowo przypisywanej ludziom z USA. To czyni go, zdaniem watykanistów, człowiekiem pomostem między różnymi kulturami i frakcjami:

American by profile, Latin American at heart”

– jak określił go jezuita Hernán Quezada.

Mimo tych atutów, pozycja polityczna Leona XIV obarczona jest też ryzykiem. Niektórzy obserwatorzy podnoszą, że nowy papież jest w pewnych kwestiach niewiadomą – „something of a cipher”, jak ujął to watykanista John L. Allen Jr., wskazując iż Prevost dotąd ostrożnie wypowiadał się na temat najbardziej zapalnych tematów doktrynalnych. Taka ostrożność może być mieczem obosiecznym: zjednuje umiarkowanych, ale budzi nieufność radykałów, którzy woleliby jasnej deklaracji kierunku (np. tradycjonaliści chcieliby pewności co do Mszy łacińskiej, czy roli kobiet). Ponadto, polityczne zaplecze papieża – jego dawni promotorzy – samo bywa kontrowersyjne. Kard. Maradiaga, jego orędownik, odszedł na emeryturę w cieniu oskarżeń o nadużycia finansowe; kard. Cupich jest nielubiany przez skrzydło konserwatywne Kościoła. Leon XIV będzie musiał udowodnić swoją niezależność od tych powiązań, aby nie postrzegano go jedynie jako przedłużenia czyjejś agendy.


Papież i Trump: sojusznicy czy antagoniści?

Wraz z wyborem Leona XIV powraca pytanie o relacje Watykanu ze światowymi przywódcami, w tym z prezydentem USA. Czy oznacza to ocieplenie relacji? Niekoniecznie, bo osobą stojącą na czele USA jest ponownie Donald Trump, którego druga kadencja z miejsca zderzyła się z podejściem Kościoła w kluczowych sprawach. Papież Franciszek jeszcze w liście z lutego 2025 gromił antyimigracyjną politykę nowej administracji w Waszyngtonie, przypominając amerykańskim biskupom, że *„obrona migrantów jest głęboko zakorzeniona w misji Chrystusa”, a

“legalna regulacja migracji nigdy nie może podważać podstawowej godności ludzkiej”

Słowa te padły w reakcji na falę decyzji Trumpa: zapowiedzi masowych deportacji, prób zniesienia prawa ziemi (birthright citizenship) i tworzenia rejestrów nieudokumentowanych imigrantów. Innymi słowy, konflikt na linii Biały Dom – Watykan zdążył odżyć jeszcze zanim Leon XIV założył papieską tiarę.

Historycznie rzecz biorąc, Donald Trump ma za sobą burzliwą wymianę zdań z papieżem. W 2016 roku, gdy ówczesny kandydat na prezydenta forsował pomysł muru na granicy z Meksykiem, papież Franciszek ostro skomentował, że „osoba, która myśli tylko o budowaniu murów, a nie mostów, nie jest chrześcijaninem”. Trump nie pozostał dłużny, nazywając tę wypowiedź „disgraceful” (haniebną) i stwierdzając, że żaden przywódca religijny nie ma prawa kwestionować czyjejś wiary. Posunął się nawet do sugestii, że jeśli Państwo Islamskie zaatakuje Watykan, papież „będzie życzyć, by to Trump był prezydentem”. Ten otwarty konflikt wartości – papieskiej wizji miłosierdzia wobec migrantów kontra nacjonalistycznej retoryki Trumpa – zdefiniował relacje między tymi dwoma przywódcami w poprzedniej dekadzie.

Czy zatem papież Leon XIV, jako rodak Trumpa, zmieni dynamikę tych relacji? Na pozór mogłoby się wydawać, że wspólne korzenie kulturowe ułatwią dialog. Jednak Prevost, choć Amerykanin, nie jest reprezentatywny dla elektoratu Trumpa. Wręcz przeciwnie – bliżej mu do stanowiska Franciszka w kwestiach takich jak migracja, klimat czy nierówności. Jego doświadczenia w Ameryce Łacińskiej nauczyły go empatii wobec uchodźców i ubogich. Współpracownicy z Peru wspominają, że zawsze troszczył się o migrantów z Wenezueli napływających masowo do tego kraju w wyniku kryzysu ekonomicznego. Trudno oczekiwać, by człowiek o takim zapleczu przyklasnął polityce zamkniętych granic. Prędzej można się spodziewać dyplomatycznej asertywności: Leon XIV zapewne będzie bronił praw migrantów i uchodźców, nawet ryzykując tarcia z administracją USA. Jednocześnie, jako głowa państwa, nowy papież z pewnością dołoży starań, by utrzymać poprawne stosunki dyplomatyczne z Waszyngtonem – choćby po to, by móc wywierać wpływ na arenie międzynarodowej (np. w sprawach pokoju czy prześladowań religijnych).

Fakty Plus Informacje
Photo by Jae Park/unsplash

Nie można też zapominać, że Kościół katolicki w USA to znacząca społeczność, wśród której Trump ma zarówno zagorzałych krytyków, jak i zwolenników. Konserwatywna część katolików amerykańskich, często sympatyzująca z Trumpem ze względu na jego nominacje sędziów pro-life czy sprzeciw wobec małżeństw jednopłciowych, początkowo mogła przyjąć wiadomość o „swoim” papieżu z entuzjazmem. Prevost dał się poznać jako nieco bardziej zachowawczy od Franciszka w kwestiach obyczajowych – jeszcze jako generał zakonu Augustianów krytykował medialne promowanie „alternatywnych rodzin złożonych z homoseksualnych partnerów i ich adoptowanych dzieci”. Tego rodzaju wypowiedź z 2012 roku, w której ubolewał, że popkultura zbyt sympatycznie pokazuje związki jednopłciowe, może brzmieć znajomo dla konserwatywnych katolików i współbrzmieć z ich obawami o tradycyjny model rodziny. Możliwe zatem, że Trump i jego religijna baza spróbują znaleźć w Leonie XIV sojusznika przynajmniej w wybranych kwestiach światopoglądowych (np. obrona życia, definicja małżeństwa). Jednak papież – nawet amerykański – nie jest stroną w wojnie kulturowej po myśli żadnej partii. Leon XIV ma zadanie utrzymania pozycji autorytetu moralnego o globalnym zasięgu, nie zaś zostania politykiem demokratów czy republikanów. Jeśli więc dojdzie do spotkania Trumpa z Leonem XIV, będzie to raczej spotkanie dwóch osobowości o odmiennych wizjach: papież zapewne upomni się o wykluczonych i środowisko, a prezydent USA będzie akcentował suwerenność i interes narodowy. Ich „relacja” może stać się barometrem napięcia między uniwersalnymi wartościami głoszonymi przez Kościół a populistyczną polityką światowych liderów.


Dyskretny cień skandali: zarzuty tuszowania nadużyć seksualnych

Trudno dziś o papieża czy biskupa, który nie musiałby zmierzyć się z bolesnym problemem nadużyć seksualnych w Kościele. W przypadku Leona XIV temat ten pojawił się tuż przy jego nominacji – i to w formie zarzutów pod adresem samego Prevosta. Krytycy wypominają mu dwa incydenty z przeszłości: jeden w rodzinnym Chicago, drugi w odległym Peru. Oba łączy wątek rzekomego tuszowania lub bagatelizowania przypadków wykorzystywania nieletnich przez duchownych.

Pierwsza sprawa sięga końcówki lat 90., gdy Robert Prevost kierował chicagowską prowincją zakonu augustianów. W 2000 roku zgodzono się tam przyjąć do zakonnego klasztoru księdza oskarżanego o molestowanie chłopców – i to w pobliżu katolickiej szkoły podstawowej. Według ujawnionych dokumentów diecezjalnych, zakon umożliwił duchownemu (ks. Jamesowi Rayowi) zamieszkanie w augustiańskim klasztorze na South Side w Chicago, kilkaset metrów od szkoły parafialnej św. Tomasza Apostoła. Co więcej, przedstawiciele archidiecezji mieli błędnie twierdzić w pismach, że „w okolicy nie ma szkoły”. Ówczesny prowincjał Prevost formalnie zatwierdził ten kontrowersyjny układ, choć – jak później tłumaczono – decyzja była już wcześniej uzgodniona przez inne osoby. Niemniej jednak fakt, że oskarżony o pedofilię ksiądz mieszkał tuż obok placówki edukacyjnej bez ostrzeżenia dla rodziców, budzi dziś oburzenie. Gdy sprawa wyszła na jaw wiele lat później, kard. Blase Cupich (następca Prevosta w Chicago) przyznał, że takie miejsce nigdy nie powinno być schronieniem dla duchownego z takimi zarzutami. Prevost nie skomentował publicznie tamtych decyzji ani nie wyraził żalu, co organizacje ofiar odebrały jako brak rozliczenia się z błędem.

Drugi przypadek dotyczy niedawnej posługi Prevosta jako biskupa w Peru. W 2022 roku trzy młode siostry zakonne w diecezji Chiclayo zgłosiły, że padły ofiarą molestowania ze strony dwóch kapłanów. Twierdzą one, że biskup Prevost nie wszczął należytego dochodzenia kanonicznego, a dokumenty przesłane do Watykanu były niewystarczające – jakby celowo „okrojone”, by sprawę zamieść pod dywan. SNAP (Sieć Ofiar Nadużyć Duchownych) oskarżyła wprost Prevosta o zignorowanie zgłoszenia i brak pomocy ofiarom. Co prawda kuria diecezjalna Chiclayo wydała oświadczenie, że biskup spotkał się z pokrzywdzonymi i zachęcił je do zgłoszenia sprawy organom ścigania, a także przeprowadził wstępne dochodzenie kościelne. Jednak same ofiary zaprzeczają, jakoby cokolwiek realnie zrobiono – ich zdaniem nie powstał żaden dekret o wszczęciu dochodzenia ani o odsunięciu podejrzanych księży. Co więcej, jedna z sióstr ujawniła, że w prywatnej rozmowie oskarżony duchowny przyznał się biskupowi do winy, co kładzie się cieniem na bierności ówczesnego ordynariusza.

Fakty Plus Informacje
Photo by mahdi rezaei/unsplash

Te zarzuty stawiają Leona XIV w trudnej sytuacji. Kryzys wiarygodności związany z przestępstwami seksualnymi duchownych to w ostatnich dekadach największa plama na autorytecie Kościoła. Papież Franciszek również początkowo potykał się na tym polu – krytykowano go za spóźnione reakcje, zanim zrozumiał skalę problemu i zaczął wprowadzać reformy (np. zwołał szczyt watykański w sprawie ochrony nieletnich). Prevost będzie musiał szybko pokazać, że rozumie powagę sytuacji i nie zamierza chronić sprawców ani instytucji kosztem ofiar. Sam fakt, że kardynałowie “przymknęli oko” na jego przeszłość, jest znaczący – jak ujął to prof. Cummings,

„trudno byłoby znaleźć wśród nich kogoś z zupełnie czystym kontem w tej sprawie”.

To gorzka konstatacja, ale oddająca realia Kościoła ostatniego półwiecza. Nowy papież ma zatem szansę, by poprzez czyny udowodnić, że wyciągnął wnioski. Możliwe, że właśnie dlatego wielu purpuratów uznało zarzuty wobec Prevosta za „wykorzystywane politycznie oskarżenia”, nie zaś dyskwalifikację – licząc, że jako papież stanie po stronie przejrzystości. Leon XIV już w pierwszych dniach pontyfikatu znajdzie się pod lupą mediów i organizacji ofiar. Będzie rozliczany z tego, czy wprowadzi politykę “zero tolerancji” i czy pociągnie do odpowiedzialności biskupów tuszujących nadużycia. Jego własna przeszłość nadaje tej misji szczególny ciężar. Jeśli zawiedzie – krytycy powiedzą, że „kruk krukowi oka nie wykole”. Jeśli zaś podejmie zdecydowane działania, może zaskoczyć sceptyków i zdobyć moralny autorytet w oczach wiernych domagających się oczyszczenia Kościoła.


Społeczne poglądy nowego papieża

Papież to nie tylko polityk i administrator, ale przede wszystkim nauczyciel wiary i moralności dla 1,4 miliarda katolików na świecie. Dlatego ważne są poglądy społeczne Leona XIV – jego stanowisko w kwestiach takich jak prawa osób LGBT, rola kobiet w Kościele czy podejście do wyzwań klimatycznych. Od nich zależeć będzie, czy Kościół pod jego przewodnictwem zachowa kurs wytyczony przez Franciszka, czy go skoryguje.

Wiele wskazuje, że Leon XIV będzie centrowym papieżem – zachowującym balans między wiernością doktrynie a otwarciem na dialog ze współczesnym światem. W zakresie duszpasterskiego podejścia do osób LGBT nie spodziewajmy się rewolucji na miarę słynnego „Who am I to judge?” Franciszka, ale też nie powrotu do ostracyzmu. Prevost ma na koncie wypowiedzi krytyczne wobec promocji związków jednopłciowych w kulturze masowej (przywołany komentarz z 2012 r. o „alternatywnych rodzinach”), co sugeruje dość tradycyjne poglądy. Z drugiej strony, podczas watykańskiego synodu jesienią 2024 roku opowiedział się za poszukiwaniem duszpasterskich rozwiązań dla błogosławieństw par jednopłciowych – z uwzględnieniem różnic kulturowych między regionami świata.

„Biskupi z Afryki mówili zasadniczo: nasza rzeczywistość kulturowa jest zupełnie inna… Zastosowanie [tego dokumentu] u nas po prostu nie zadziała”

– relacjonował Prevost, wskazując, że Kościół musi znaleźć własne podejście adekwatne do lokalnych uwarunkowań.

Przypomniał przy tym, że w niektórych krajach Afryki za homoseksualizm grozi kara śmierci, więc duszpasterze muszą zachować rozwagę. Taka wypowiedź świadczy o pragmatyzmie Leona XIV – świadomości, że jednolita doktryna wymaga roztropnego zastosowania w różnych częściach globu. Nowy papież prawdopodobnie utrzyma oficjalne nauczanie Kościoła (małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny), ale może kontynuować linię Franciszka w potępianiu dyskryminacji i przemocy wobec osób LGBT oraz w szukaniu form duszpasterstwa, które nie wykluczają nikogo. Jego dotychczasowa postawa jest mniej entuzjastycznie otwarta niż u poprzednika, co New York Times określił wręcz, że Leon XIV jest „mniej przychylny gejom” niż Franciszek. Jednak dopiero praktyka pontyfikatu pokaże, czy wcześniejsze komentarze były odzwierciedleniem osobistych przekonań, czy raczej lojalności wobec konserwatywnego środowiska kurialnego tamtego czasu.

Jeśli chodzi o rolę kobiet w Kościele, Leon XIV wydaje się podzielać podejście Franciszka: doceniać wkład kobiet, ale bez zamiaru dopuszczenia ich do kapłaństwa. Dwa lata temu jasno stwierdził, że kobiety „wnoszą ogromny wkład w życie Kościoła na wielu poziomach”, jednak

„święcenie kobiet (…) nie rozwiązuje problemu, a może stworzyć nowy”.

Ta metafora „klerykalizowania kobiet” pochodzi z października 2023, z konferencji prasowej podczas Synodu o synodalności, gdzie kard. Prevost przekonywał, iż kapłaństwo nie jest jedyną drogą służby i że kobiety nie powinny być traktowane jak „gorsi księża”. Wypowiedź ta – „ordinating women … might make a new problem” – wywołała mieszane reakcje: część katoliczek odebrała ją jako zachowawczość i gaszenie ich aspiracji, inni jako ostrzeżenie przed kopiowaniem modelu władzy, który sam w sobie bywa patologiczny (klerykalizm). Niemniej, Leon XIV prawdopodobnie utrzyma zakaz święceń kobiet (tak jak Franciszek i poprzednicy), ale będzie rozwijał przestrzeń dla ich obecności w strukturach decyzyjnych. Już Franciszek uczynił go wykonawcą historycznego gestu – w 2022 papież powierzył Prevostowi nadzór nad wprowadzeniem po raz pierwszy kobiet do grona osób współdecydujących o nominacjach biskupich. Można oczekiwać, że nowy papież nie zatrzyma tej ewolucji. Przeciwnie, być może dalej otworzy kurię rzymską na kobiety i świeckich, pokazując, że ”żeńskie” oblicze Kościoła to nie tylko zakonnice i pracownice parafialne, ale też doradczynie papieża i wpływowe teolożki. Jego własne słowa wskazują, że widzi w tym wartość: przywołał dokonania Franciszka w tej dziedzinie jako dowód, iż kobiety „wnoszą bardzo wiele w życie Kościoła”. Społeczny wpływ takiego stanowiska może być znaczący – Kościół powoli, lecz konsekwentnie zmierzający ku większej równości płci ma szansę odzyskać wiarygodność u części wiernych, zwłaszcza młodych, oczekujących mniej wykluczającej wspólnoty.

Osobnym polem, na którym Leon XIV może zaznaczyć swoje poglądy, jest ochrona stworzenia i sprawiedliwość społeczna. Tutaj nowy papież prawdopodobnie będzie kontynuował mocno zaangażowaną linię Franciszka – “papieża klimatu”. Prevost już wcześniej wypowiadał się w duchu ekologii integralnej. – „Dominion over nature should not be tyrannical” – stwierdził podczas jednego z seminariów, podkreślając potrzebę relacji wzajemności z Ziemią. Ta aluzja do biblijnej „władzy nad ziemią” oznacza sprzeciw wobec eksploatacji przyrody bez umiaru. Wypowiedzi Leona XIV sugerują, że postrzega kryzys ekologiczny i społeczny jako dwa powiązane wymiary jednego kryzysu moralnego – co zresztą papież Franciszek wyraził w encyklice Laudato Si’ słowami: „stoimy nie przed dwoma kryzysami – jednym środowiskowym, drugim społecznym – ale przed jednym złożonym kryzysem, który jest zarazem społeczny i ekologiczny”. Nowy papież jako następca Franciszka będzie prawdopodobnie dalej piętnował „strukturę grzechu” wyzysku natury i apelował o globalną solidarność w walce ze zmianami klimatycznymi. Jego słowa mogą mieć wpływ nie tylko na sumienia katolików, ale i na polityczne decyzje – wszak głos papieża w sprawie klimatu już raz przyczynił się do zmiany postaw (w 2015 Laudato Si’ wpłynęła na debatę przed szczytem klimatycznym w Paryżu).

Podsumowując, poglądy społeczne papieża Leona XIV lokują go w roli umiarkowanego reformatora. Nie zrewolucjonizuje on od razu doktryny Kościoła, ale może kształtować praktykę duszpasterską w kierunku większej wrażliwości i dialogu. Jego przeszłe wypowiedzi wskazują, że ceni tradycję, lecz nie ignoruje znaków czasu. Taki profil może pomóc Kościołowi utrzymać jedność – łagodząc polaryzację między postępowcami a tradycjonalistami. Z drugiej strony, pewna zachowawczość Leona XIV (np. zdecydowany sprzeciw wobec kapłaństwa kobiet) może rozczarować tych, którzy liczyli na przyspieszenie zmian. Wpływ społeczny papieża będzie więc zależał od tego, jak zrównoważy on wierność zasadom z otwarciem na zmiany. Na horyzoncie są już wyzwania: spadająca frekwencja wiernych w kościołach na Zachodzie, kryzysy demokracji, migracje czy nowe ruchy tożsamościowe. Papież z Chicago będzie musiał odnaleźć język, który przemówi zarówno do młodych Europejczyków odchodzących od wiary, jak i do konserwatywnych katolików z Afryki czy Azji, dla których liczy się ortodoksja. To zadanie stricte polityczne w najlepszym tego słowa znaczeniu – budowanie społecznej koalicji wokół wartości Ewangelii.


Międzynarodowa siła Watykanu

Leon XIV obejmuje stery Watykanu w czasach niespokojnych, wymagających od papieża sprawnego poruszania się w meandrach geopolityki. Jako głowa najmniejszego państwa świata ma on nieproporcjonalnie duży wpływ na wielką politykę, wynikający z autorytetu moralnego i sieci dyplomatycznej Stolicy Apostolskiej. Nowy papież będzie kontynuował – a być może intensyfikował – zaangażowanie Kościoła w rozwiązywanie konfliktów i dialog międzynarodowy.

Jednym z pilnych zadań jest wojna w Ukrainie i szerzej – relacje z Rosją. Papież Franciszek starał się mediować, choć był krytykowany za zbytnią ostrożność w nazywaniu agresora. Czy Leon XIV, jako Amerykanin wychowany w czasie zimnej wojny, przyjmie bardziej stanowczą linię wobec Kremla? Tego jeszcze nie wiemy, ale jego charakterystyka jako dyplomaty sugeruje chęć bycia „mostem” między Wschodem a Zachodem. Możliwe, że będzie kontynuował kulisy dyplomatyczne (np. wysyłając specjalnych wysłanników do Moskwy czy Kijowa) i apelował o humanitarny rozejm, jednocześnie wyrażając solidarność z ofiarami agresji. Jego globalne spojrzenie – człowieka, który zna zarówno realia północy, jak i globalnego Południa – może pomóc w przełamaniu impasu: być może Leon XIV zaproponuje nowe forum dialogu, w którym głos będą miały także kraje rozwijające się (nierzadko sprzyjające Rosji). Dzięki temu papież mógłby odzyskać inicjatywę jako mediator pokoju. Historia zna takie przypadki: Jan Paweł II odegrał rolę w zakończeniu konfliktu granicznego między Chile a Argentyną, a Leon XIII (jego imiennik sprzed ponad wieku) pośredniczył między mocarstwami w sprawie kolonialnej Afryki. Leon XIV być może zechce wpisać się w tę tradycję watykańskiego „pontifex” – budowniczego mostów między zwaśnionymi narodami.

Innym strategicznym kierunkiem jest stosunek do Chin. Watykan i Pekin od kilku lat obowiązuje delikatne porozumienie dotyczące mianowania biskupów, które jednak bywa naruszane przez stronę chińską. Nowy papież – znów jako były prefekt ds. biskupów – doskonale rozumie wagę tej kwestii. Prevost brał udział w doborze kandydatów na biskupów także w Chinach, a jako człowiek Latynos i Amerykanin może być postrzegany w Chinach mniej podejrzliwie niż Europejczycy (zwłaszcza wobec pamięci po Janie Pawle II, kojarzonym tam z antykomunizmem). Leon XIV stanie przed dylematem: czy iść śladem Franciszka, który starał się pragmatycznie ułożyć relacje z komunistycznymi władzami dla dobra Kościoła podziemnego, czy też przyjąć twardszy kurs w obronie wolności religijnej? Wiele wskazuje, że wybierze pierwszą opcję, starając się utrzymać otwarte kanały rozmów z Pekinem, nawet jeśli będzie to krytykowane przez niektórych jako ustępstwo. Papież-polityk musi bowiem kalkulować, co przyniesie długofalowo więcej dobra dla katolików w Chinach – głośne potępienia czy cicha dyplomacja. Leon XIV wydaje się zwolennikiem tej drugiej metody, zważywszy na jego dyskretny styl.

Nie można zapominać o bliskim sąsiedztwie Europy i Bliskiego Wschodu. Papież z pewnością zabierze głos w sprawie napięć na Bliskim Wschodzie (jak konflikt izraelsko-palestyński czy sytuacja chrześcijan w regionie). Franciszek zostawił mu spuściznę w postaci dialogu z islamem – Leon XIV zapewne będzie go kontynuował, czerpiąc z doświadczeń bycia misjonarzem w społeczeństwie wielokulturowym Peru. Jako głowa państwa, utrzyma też relacje z Unią Europejską. Tu ciekawostka: jako Amerykanin może wnieść pewien dystans do europejskich sporów ideologicznych i wskazać, że Kościół nie jest przypisany do żadnej opcji politycznej. Jednego dnia papież może skrytykować liberalny relatywizm w Europie, innego – nacjonalizm i ksenofobię. Taka uniwersalna perspektywa jest atutem papieża na arenie międzynarodowej: może upomnieć zarówno bogatą Północ, jak i Południe, przypominając o etyce w polityce.

Leon XIV zasiada na tronie św. Piotra z doświadczeniem, które czyni go przygotowanym do roli męża stanu. Jak zauważa watykanista John Allen, ma on potencjał by być misjonarzem, dyplomatą i zarządcą jednocześnie. Kościół katolicki to nie tylko wspólnota wiernych, ale i organizacja obecna w niemal każdym kraju – a papież pełni w niej funkcję porównywalną z dyrektorem generalnym globalnej “organizacji pozarządowej” i jednocześnie głową państwa z własną polityką zagraniczną. Prevost doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Jeszcze jako prefekt w Watykanie mówił o stylu przywództwa biskupów, cytując Franciszka:

„władza, którą mamy, polega na służbie (…); nie wolno chować się za pojmowaniem autorytetu, które dziś nie ma już sensu”.

Ta refleksja o służebnej władzy może stać się mottem jego pontyfikatu na polu geopolityki. Papież-polityk Prevost prawdopodobnie będzie unikał personalnych wojen (jakiej doświadczył Franciszek z Trumpem), za to skupi się na budowaniu koalicji sumień w sprawach kluczowych: pokoju, klimatu, migracji, walki z ubóstwem. Jako przywódca specyficznego państwa, który nie ma armii ani gospodarczych wpływów, dysponuje inną bronią – dyplomacją i wpływem społecznym. Jeśli umiejętnie jej użyje, może realnie wpływać na decyzje światowych możnych, nie tracąc autorytetu.


Papież – polityk w białej sutannie

Pontyfikat Leona XIV dopiero się rozpoczyna, ale już teraz widać, że będzie on musiał być papieżem o dwóch twarzach: charyzmatycznego lidera religijnego i sprawnego polityka. Jego droga na Stolicę Piotrową ukształtowała go w obu tych rolach. Posiada pastoralną wrażliwość misjonarza z peryferii i zarazem doświadczenie kurialnego urzędnika podejmującego strategiczne decyzje. Jako głowa Kościoła katolickiego będzie formował sumienia i wyznaczał kierunek moralny dla milionów wiernych. Jako głowa Państwa Watykańskiego będzie spotykał się z prezydentami i premierami, zabierał głos w sprawach wojny i pokoju, nierówności i praw człowieka. Unikalny dyplomatyczny i społeczny wpływ papieża sprawia, że każdy jego krok ma wymiar polityczny – czy tego chce, czy nie.

Czy Leon XIV sprosta temu wyzwaniu? Jego dotychczasowe życie dowodzi, że potrafi budować mosty między różnymi światami – Kościołem północnym i południowym, tradycją i nowoczesnością. Wobec Donalda Trumpa i innych populistycznych przywódców zapewne będzie głosem sumienia przypominającym o godności każdego człowieka ponad interesami partykularnymi. Wobec własnego Kościoła będzie musiał być odważnym reformatorem, by oczyścić go z demonów przeszłości (jak przemoc seksualna), a jednocześnie zachować jedność i wiarę w wartość niezmiennej nauki Chrystusa. Papież jako polityk nie oznacza papieża partyjnego – oznacza to męża stanu, który działając na styku sacrum i profanum próbuje przełożyć Ewangelię na konkretne decyzje wpływające na społeczeństwa. Leon XIV wydaje się rozumieć tę misję.

„Władza, którą mamy, jest po to, by służyć”

– te słowa, które wypowiedział jeszcze jako kardynał, mogą okazać się kluczem do jego pontyfikatu. Jeśli nowy papież będzie politykiem w służbie ewangelicznych wartości – a nie odwrotnie – Kościół katolicki pod jego wodzą może utrzymać swoją soft power na arenie międzynarodowej i jednocześnie spróbować odzyskać zaufanie tam, gdzie je utracił. Leon XIV wchodzi na tę scenę z bagażem kontrowersji, ale i z kredytem nadziei. Teraz cały świat – od wiernych w ławkach po prezydentów w pałacach – patrzy na papieża z Chicago i zadaje sobie pytanie: czy polityczno-społeczny pontyfikat Leona XIV przyniesie Kościołowi i światu upragnione mosty porozumienia, czy może nowe linie podziałów?


Źródła:

  • Faiola, Anthony i in., “Who is American-born Robert Francis Prevost, newly elected Pope Leo XIV”. The Washington Post, 8 maja 2025
  • Pillar Catholic (J.D. Flynn), “Why Prevost’s papal prospects prompt pushback”. 5 maja 2025
  • Herguth, Robert, “Pope Leo XIV’s religious order still mired in secrecy over child sex abuse”. Chicago Sun-Times, 8 maja 2025
  • Jerusalem Post Staff, “New pope Leo XIV faces scrutiny over past handling of clergy-abuse cases”. The Jerusalem Post, 8 maja 2025
  • Solcyré Burga, “Where Pope Leo Stands on Specific Issues”. TIME, 9 maja 2025
  • Solcyré Burga, “The Biggest Challenges Pope Leo XIV Faces”. TIME, 9 maja 2025
  • Winfield, Nicole i in., “Cardinal Robert Prevost becomes first American-born pope”. Associated Press (na Washington Post), 8 maja 2025 (informacja o konklawe i tle).
  • Jacobs, Ben, “Donald Trump calls Pope Francis ‘disgraceful’ for questioning his faith”. The Guardian, 18 lutego 2016
  • CNA/EWTN, “Cardinal at Synod on Synodality: ‘Clericalizing women’ will not solve problems”. Catholic News Agency, 27 października 2023
  • Allen Jr., John L., “‘Papabile’ of the Day: Cardinal Robert Francis Prevost”. Crux, 5 maja 2025

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Udostępnij post:

Popularne

Czytaj więcej
Related

Polacy mówią jasno: chcą pozostać w Unii Europejskiej

Najnowszy sondaż nie pozostawia złudzeń eurosceptykom. Mimo antyunijnych głosów...

Ślōnsk – z industrijnego bastiōnu do kluczowego placu bitwy wyborczij

Ślōnsk, co przez dekady był postrzegany jako bastiōn przemysłowy...

Jo żech wom godōł – Ślōnsk je kluczowy! Śląsk – prezydenckie pole bitwy

Śląsk – przez dekady postrzegany jako bastion industrialnej siły...