Rosja na ropie długo się nie utrzyma. Kończy się czas, kończą się złoża

Data:

Wydobycie spada, sankcje duszą, a budżet wojenny pożera rezerwy. Gospodarka Rosji brodzi w błocie, producenci ropy widzą dno.

Rosyjska gospodarka, przez dekady oparta na eksporcie ropy i gazu, pędzi na ścianę. Z danych wynika, że złoża szybko się wyczerpują, a nowe są trudno dostępne technologicznie. Bez wsparcia Zachodu, z rosnącymi kosztami wojny i pogłębiającym się kryzysem społecznym, Kreml czekają trudne decyzje.


Spadające wydobycie i kurczące się złoża

Produkcja ropy naftowej w Rosji zaczyna wyraźnie słabnąć. Jak poinformował wicepremier Aleksander Nowak, w 2024 roku wydobycie spadło do 516 mln ton, czyli około 10,32 mln baryłek dziennie. To o 2,8 proc. mniej niż rok wcześniej. Choć wpływ na ten spadek miały m.in. dobrowolne cięcia w ramach porozumienia OPEC+ oraz zachodnie embargo i limit cenowy, eksperci podkreślają, że trend i tak jest negatywny.

w ciągu najbliższych 25 lat wydobycie może zmniejszyć się aż o połowę – z obecnych 540 mln ton do zaledwie 287 mln ton rocznie do 2050 roku

Już w 2022 roku rosyjskie ministerstwo gospodarki ostrzegało przed możliwym rekordowym spadkiem produkcji – do poziomu najniższego od 2003 roku. Z kolei Moskiewski Instytut Gospodarki Światowej przewiduje, że w ciągu najbliższych 25 lat wydobycie może zmniejszyć się aż o połowę – z obecnych 540 mln ton do zaledwie 287 mln ton rocznie do 2050 roku.

Fakty Plus Informacje
Photo by FUJIDUDEZ/Unsplash

Sytuację pogarsza fakt, że rosyjskie zasoby ropy są ograniczone. Szef Ministerstwa Zasobów Naturalnych Aleksandr Kozłow poinformował, że aktualnie koncesjonowane złoża wynoszą 31,3 mld ton, ale opłacalnych do eksploatacji jest tylko około 13 mld ton. Przy obecnym tempie wydobycia (około 500 mln ton rocznie) wystarczy ich na zaledwie 26 lat. Co więcej, większość pozostałych zasobów – szacowanych na 95 mld ton – to ropa ciężka, trudna technicznie do wydobycia i często nieopłacalna ekonomicznie.

Zgodnie ze „Strategią energetyczną Rosji do 2050 roku”, bez poważnych inwestycji sytuacja będzie się pogarszać. W tzw. scenariuszu inercyjnym produkcja ma spaść do 477 mln ton w 2036 roku i do 287 mln ton w 2050. Eksport w tym czasie zmniejszyłby się aż trzykrotnie – z obecnych 234 mln ton rocznie do 79 mln.

W pesymistycznym wariancie – przy utrzymaniu sankcji i odchodzeniu świata od paliw kopalnych – produkcja w 2050 roku może wynieść zaledwie 171 mln ton, a eksport mógłby całkowicie zaniknąć.

Sytuację pogarsza również fakt, że najłatwiej dostępne i najbardziej dochodowe złoża są już praktycznie wyczerpane. Dane z firm takich jak Baker Hughes pokazują, że tempo odkrywania nowych złóż wyraźnie spadło, a dotychczasowe pola wydobywcze – szczególnie w Zachodniej Syberii – fizycznie się wyczerpują. Południowa Rosja czy regiony stepowe nigdy nie miały dużego potencjału, a teraz nie są w stanie zrekompensować strat.

W efekcie Rosja stara się szukać nowych zasobów w coraz trudniejszych rejonach – Arktyce, północnej Syberii, na dnie Morza Kaspijskiego, a także w łupkach. Problem w tym, że wszystkie te projekty są drogie, technologicznie skomplikowane i często opóźnione – głównie przez brak zachodnich technologii i sankcje.

Dla Kremla to sygnał alarmowy: czasy łatwych pieniędzy z ropy mogą się niebawem skończyć.


Technologia i sankcje dławią rosyjską ropę. Ambitne projekty na lodzie

Jednym z najbardziej ambitnych projektów rosyjskiego sektora naftowego miał być kompleks „Wostok Oil” na północy Syberii. Zgodnie z planami Ministerstwa Energii, projekt miał osiągnąć poziom 2 milionów baryłek dziennie do 2030 roku. Żeby to się udało, Moskwa przekonała wcześniej do współpracy globalne firmy handlu surowcami – takie jak Trafigura, Vitol i Mercantile. Po wybuchu wojny w Ukrainie i wprowadzeniu sankcji wszyscy ci partnerzy jednak wycofali się z inwestycji (źródło: Reuters).

Podobny los spotkał inne rosyjskie przedsięwzięcia energetyczne. Shell sprzedał swoje udziały w projekcie Sachalin-2 rosyjskiemu Gazpromnieftowi. ExxonMobil opuścił Sachalin-1, notując przy tym stratę w wysokości 4,6 miliarda dolarów (Reuters).

Ale problem Rosji nie ogranicza się jedynie do odpływu zagranicznego kapitału. Sankcje odcięły rosyjskich producentów od specjalistycznych technologii i infrastruktury, kluczowych dla transportu ropy – zwłaszcza w wymagających rejonach Arktyki. W portach takich jak Nowy Port czy Warandej ropa trafia do systemu niewielkich tankowców i towarzyszących im lodołamaczy, które następnie przeładowują surowiec na większe tankowce. Po objęciu tych operacji sankcjami USA, Moskwa została bez alternatywy. Wiceprezes Gazpromnieftu przyznał, że „nie ma nic podobnego do kupienia gdzie indziej”, a

„nawet kilkudniowe przerwy w transporcie mogą zmusić producentów do ograniczenia wydobycia”.

Reuters ostrzega, że w Arktyce może już teraz dojść do magazynowania milionów baryłek ropy, co z kolei grozi spowolnieniem produkcji.

Z danych rosyjskiego Ministerstwa Energetyki wynika, że ponad 90 proc. sprzętu wiertniczego i oprogramowania analitycznego wykorzystywanego w rosyjskim przemyśle naftowym pochodzi z importu. Ponad połowa maszyn górniczych również nie jest produkowana lokalnie, podobnie jak jedna trzecia geofizycznego sprzętu wykorzystywanego przy odwiertach (The Moscow Times).

Rosja nie dysponuje dziś narzędziami do wydobycia ciężkiej ropy, ani do budowy zaawansowanych platform. Tworzenie krajowych zamienników będzie wymagać lat i ogromnych środków. Rząd mówi oficjalnie o konieczności osiągnięcia „technologicznej suwerenności”, ale na razie to bardziej deklaracja niż rzeczywistość.


Czytaj też: Ukraińskie start-upy rozkwitają w ogniu wojny. Warte są już miliardy euro!


Jeszcze niedawno – wiosną 2023 roku – rosyjska agencja TASS powoływała się na rządową strategię, według której Federacja posiada zasoby wystarczające na ponad 65 lat wydobycia przy obecnym tempie. Rzeczywistość jest jednak znacznie mniej optymistyczna. Prasa rosyjska coraz częściej zwraca uwagę na realny kryzys. Potencjał surowcowy kraju stopniowo się wyczerpuje, a złota era ropy w Rosji powoli dobiega końca.


Dochody z ropy się kurczą, inflacja szaleje, a rezerwy topnieją. Moskwa zaczyna odczuwać skutki uzależnienia od surowców i kosztów wojny.

Rosyjska gospodarka wciąż opiera się na eksporcie ropy i gazu. Według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego i rosyjskich urzędników, nawet 30–33% wszystkich dochodów budżetu federalnego pochodzi ze sprzedaży tych surowców. W 2024 roku, mimo spadającego wydobycia, wysokie ceny pozwoliły Rosji uzyskać z ropy i gazu aż 108 miliardów dolarów – to prawie jedna trzecia budżetu państwa.

Problem pojawia się, gdy ceny zaczynają spadać. Analitycy ostrzegają, że jeśli cena baryłki ropy obniży się do poziomu 60 dolarów, Rosja będzie musiała sięgnąć głęboko do rezerw fiskalnych, aby załatać budżetowe dziury.

Tymczasem te rezerwy szybko się kurczą. Narodowy Fundusz Bogactwa (NWF), czyli surowcowa „poduszka bezpieczeństwa” Rosji, zmniejszył się z 113 miliardów dolarów do zaledwie 55 miliardów w ciągu dwóch lat – to dziś zaledwie 2,7% PKB. Rząd wydaje te środki na pokrywanie deficytu i wsparcie państwowych firm.

Ekonomistka Sofja Doniec z Renaissance Capital nie ma złudzeń. W rozmowie z agencją Reuters oceniła:

„Wydaje mi się, że jesteśmy już w punkcie, gdzie pojawia się poczucie, iż brakuje pieniędzy, potrzebne jest więcej”

Jeszcze w 2023 roku z funduszu NWF Rosja wydała 3,46 biliona rubli na pokrycie deficytu budżetowego i na ratowanie firm. Eksperci ostrzegają jednak, że ten „bufor” nie jest nieskończony – a kolejne obciążenia wynikające z wojny tylko przyspieszają jego wyczerpywanie.

Na wszystko nakłada się gwałtowny wzrost inflacji. W 2024 roku ceny wzrosły w Rosji o 9,5%, a już na początku 2025 przekroczyły 9,9%. To efekt m.in. gigantycznych wydatków państwowych na przemysł zbrojeniowy i ograniczonego importu, który powoduje braki towarów. Bank Centralny Rosji uznał inflację za największe zagrożenie dla gospodarki i podniósł główną stopę procentową aż do 21% – najwięcej od początku XXI wieku. Mimo to ceny podstawowych produktów, w tym żywności, wciąż rosną.

Rosjanie coraz częściej mówią o „cichym kryzysie”. Choć oficjalnie bezrobocie utrzymuje się na niskim poziomie, realna siła nabywcza maleje. Rząd jest zmuszony do wprowadzania dopłat i zamrażania cen wybranych towarów, aby ograniczyć niezadowolenie społeczne.

Tymczasem inwestycje zagraniczne w Rosji praktycznie zamarły. Większość zachodnich firm wycofała się z rynku lub została znacjonalizowana. Brakuje nowoczesnych maszyn, infrastruktura się starzeje, a wiele projektów inwestycyjnych zostało anulowanych lub zamrożonych. Kreml próbuje ratować sytuację wielkimi programami infrastrukturalnymi – jak budowa nowych portów czy rurociągów na Wschodzie – ale brak technologii i doświadczenia znacząco zwiększa ich koszty.

W efekcie Rosja w krótkim czasie zużywa znaczną część finansowych rezerw zgromadzonych w latach dobrej koniunktury, jednocześnie prowadząc kosztowną wojnę i izolując się technologicznie od świata. To wszystko coraz wyraźniej odbija się na stabilności państwa i codziennym życiu jego obywateli.


Rosjanie odczuwają skutki wojny i inflacji. Władze ostrzegają przed kryzysem

Coraz więcej Rosjan ma problem z utrzymaniem dotychczasowego poziomu życia. Choć PKB w 2024 roku wzrósł o około 4% – co władze uznały za „lepszy wynik niż przewidywano” – wzrost ten dotyczy głównie zamówień dla przemysłu zbrojeniowego i firm państwowych. Dla przeciętnego obywatela liczy się coś innego: rosnące ceny i trudności na rynku pracy.

Fakty Plus Informacje
Photo by Simon Berger/Pexels

Media prorządowe próbują tonować nastroje, ale nawet w lojalnych wobec Kremla źródłach pojawiają się aluzje do rosnącego niezadowolenia. Już latem 2024 roku „Rzeczpospolita” pisała, że Kreml „zdaje sobie sprawę ze wzrastającego niezadowolenia społecznego” spowodowanego drożyzną.

Niepokój wyraził też premier Michaił Miszustin i minister finansów, którzy ostrzegli przed skutkami „gospodarki opartej na wojskowym popycie”. Zapowiedzieli „wymuszoną dyscyplinę fiskalną i ograniczenia w wydatkach socjalnych”.

Problemy pogłębiają się także na rynku pracy. Rosja rekrutuje do armii dużą liczbę rezerwistów i ochotników, oferując im wysokie premie – nawet 3 miliony rubli. Jednocześnie w kraju zaczyna brakować rąk do pracy. Z danych Banku Rosji wynika, że mimo niskiego bezrobocia (ok. 2,5%), firmy zmagają się z historycznie rekordowym niedoborem pracowników.

Coraz częściej to właśnie brak kadr, a nie sankcje czy brak pieniędzy, staje się największą przeszkodą dla rozwoju przedsiębiorstw. Pracodawcy wskazują, że niedobór ludzi do pracy ogranicza ich możliwości rozwoju i inwestycji.

Na poziomie politycznym sytuacja również jest napięta. Kreml kontynuuje kurs wojenny i antyzachodnią retorykę, ale w społeczeństwie narasta zmęczenie. Sankcje, rosnące ceny i ograniczenia zaczynają być coraz bardziej odczuwalne.

Fakty Plus Informacje
Photo by Simon Berger/Pexels

Choć nie dochodzi do masowych protestów – ponieważ władze skutecznie tłumią wszelkie przejawy niezadowolenia – społeczne poczucie niepewności rośnie. Coraz częściej można usłyszeć, że „kraj pilnie potrzebuje nowych pieniędzy” – jak ujęły to cytowane ośrodki analityczne.

Niezależni komentatorzy ostrzegają, że obecna sytuacja może osłabić władzę elit. Choć rosyjska propaganda nadal prezentuje kraj jako samowystarczalne supermocarstwo, wielu analityków podkreśla, że to „wybujałe ego imperium, które chyli się ku końcowi”.


Rosja traci wpływy. Z eksportowego giganta do zależnego dostawcy

Problemy w sektorze paliw mają bezpośredni wpływ na pozycję Rosji na świecie. Przez lata kraj ten był jednym z głównych dostawców ropy i gazu, ale ta rola słabnie. Europa – największy klient rosyjskich surowców przed 2022 rokiem – praktycznie całkowicie zrezygnowała z importu rosyjskiego węgla, ropy i gazu. Sankcje Unii Europejskiej zmusiły Rosję do zamknięcia gazociągu Nord Stream 1 i ograniczenia dostaw ropociągiem Przyjaźń. Obecnie działają jedynie nieliczne nitki, np. te prowadzące na Węgry i Słowację, i to w ograniczonym zakresie. Firmy takie jak PKN Orlen czy MOL muszą szukać alternatywnych dostawców.

Skutki są jednoznaczne: Europa przestała zasilać budżet Rosji. Szef unijnej dyplomacji Josep Borrell ujął to ostro (El Pais):

– „Rosja jest ekonomicznym karłem i przypomina stację benzynową, której właściciel ma bombę atomową”

W tej sytuacji Rosja coraz bardziej opiera się na współpracy z Azją. Chiny kupują dziś ogromne ilości rosyjskiej ropy, ale za znacznie niższą cenę i na własnych warunkach. Podobnie Indie zwiększyły import ropy typu Urals, ale również negocjują korzystne ceny i nie chcą łamać zachodnich sankcji.

Jak pisze Reuters, zarówno Pekin, jak i Delhi ostrożnie omijają tankowce z „czarnej floty” – czyli te, które przewożą ropę z pominięciem oficjalnych szlaków. Eksperci cytowani przez agencję podsumowują:

– „Chiny i Indie rozglądają się za substytutami rosyjskich gatunków ropy”

Rosja nadal eksportuje duże ilości surowców, ale obecnie zarabia na tym mniej i jest bardziej zależna od importerów niż wcześniej.

W Azji Moskwa próbuje budować sojusze, ale jej pozycja jest coraz słabsza. Około dwie trzecie rosyjskiego gazu trafia dziś do Chin, które jednocześnie rozwijają z Rosją infrastrukturę, taką jak rurociągi i porty. Jednak Pekin inwestuje głównie w strategiczne obiekty – jak Kolej Transsyberyjska czy terminale w Arktyce – i nie dzieli się zaawansowaną technologią.

Indie natomiast chętnie kupują rosyjską ropę, ale nie udzielają Moskwie politycznego wsparcia i przestrzegają zachodnich limitów cenowych. Rosja stała się więc dostawcą, ale bez wpływu na zasady gry.

Coraz więcej ekspertów twierdzi, że Rosja wchodzi w nową fazę – staje się „eksporterem trzeciego rzędu”. Kraj traci zaufanie zarówno Zachodu, jak i Azji, które równolegle rozwijają alternatywne źródła dostaw – z USA, Brazylii, Iraku czy Turkmenistanu.


Określenie „stacja benzynowa z bombą atomową” w odniesieniu do Rosji po raz pierwszy pojawiło się w wypowiedzi amerykańskiego senatora Johna McCaina w 2014 roku. Polityk, komentując uzależnienie Rosji od eksportu surowców, stwierdził (Źródło: The Week, Haaretz):

„Rosja to stacja benzynowa udająca kraj”
(oryg. ang.: „Russia is a gas station masquerading as a country”)

McCain użył tej metafory, by podkreślić, że rosyjska gospodarka w dużej mierze opiera się na sprzedaży ropy i gazu, ale jednocześnie kraj ten posiada groźny arsenał broni jądrowej – co czyni go nieprzewidywalnym i potencjalnie niebezpiecznym graczem globalnym.

Do tej metafory nawiązał później Josep Borrell, szef unijnej dyplomacji, który w rozmowie z dziennikiem El País powiedział:

„Rosja jest karłem gospodarczym, jak stacja benzynowa, której właściciel ma bombę atomową”


(oryg. hiszp.: „Rusia es un enano económico, como una gasolinera cuyo dueño tiene una bomba atómica”)
Źródło: El País – Borrell: “Putin está sacrificando su ejército y su pueblo para sobrevivir”

Obie te wypowiedzi stały się symbolicznymi określeniami opisującymi współczesną Rosję – państwo z ograniczoną gospodarką, ale posiadające ogromny potencjał militarny. Fakt ten budzi obawy na arenie międzynarodowej i skłania do określania Rosji jako słabego gospodarczo i uzależnionego ekonomicznie, uzbrojonego „eksportera surowców z rakietami”.


Czy Rosja może stać się importerem surowców?

Mimo ogromnych zasobów naturalnych, Rosja już dziś musi importować niektóre surowce. Jak zauważa „Wirtualna Polska – Tech”,

„handel kopalinami stanowi podstawę rosyjskiego eksportu, jednak Rosja jest także importerem surowców naturalnych”

(tech.wp.pl).

Brakuje jej m.in. ważnych metali i chemikaliów, takich jak mangan, chrom czy specjalne typy węgla niezbędne do produkcji stali. Te surowce są sprowadzane z zagranicy, bo w kraju występują rzadko lub w zbyt małych ilościach.

Podobna sytuacja dotyczy sektora petrochemicznego. Rosja nie ma dziś wystarczającej technologii do samodzielnej produkcji wielu zaawansowanych komponentów chemicznych. Dlatego część z nich – tzw. prekursory chemiczne lub dodatki specjalistyczne – musi importować z zagranicy.

Jeśli chodzi o ropę i gaz, Rosja nadal wydobywa ich znacznie więcej, niż zużywa. W najbliższym czasie import tych surowców jest więc mało prawdopodobny. Ale w przyszłości, jeśli wydobycie spadnie, a krajowe zużycie się utrzyma lub wzrośnie, Rosja może zostać zmuszona do ich częściowego importu.

W takim scenariuszu Moskwa mogłaby sprowadzać ropę z Kazachstanu – który już dziś przesyła część surowca przez rosyjskie rurociągi – albo sięgnąć po nowe źródła w Azji Centralnej i na Bliskim Wschodzie. To samo dotyczy gazu: jeśli krajowe złoża się wyczerpią, możliwe są dostawy z Iranu, Turkmenistanu czy Uzbekistanu.

Na razie Rosja wciąż jest eksporterem surowców – choć już nie tak silnym, jak przed 2022 rokiem. Wojna w Ukrainie i międzynarodowe sankcje pokazały, że nawet kraj z wielkimi złożami może mieć problemy, jeśli straci dostęp do rynków, inwestorów i technologii.


Prognoza na najbliższe dekady: Rosja w odwrocie?

Co dalej? Jeśli nie nastąpi radykalna zmiana – jak szybkie zakończenie wojny czy wielkie inwestycje w nowe technologie – przyszłość rosyjskiej gospodarki wygląda słabo. Spadające wpływy z eksportu ropy i gazu będą wymuszać cięcia w budżecie, wzrost deficytu i prawdopodobnie zadłużenie. Choć Rosja ma ograniczony dostęp do kredytów zagranicznych, będzie musiała znaleźć sposoby na łatanie finansowej dziury.

W dłuższej perspektywie kraj zapewne jeszcze bardziej zbliży się do Chin, stając się zależnym partnerem – swoistym „młodszym bratem”. Jednocześnie odcięcie od technologii Zachodu tylko pogłębi jej zależność od chińskiego know-how. Do tego dochodzą problemy infrastrukturalne – stare rurociągi, zużyte platformy wiertnicze i spadająca wydajność będą coraz większym obciążeniem.

Zmiany klimatyczne i transformacja energetyczna także nie sprzyjają Rosji. Zachodnie państwa już teraz planują całkowite odejście od rosyjskich surowców, nawet jeśli wojna się skończy. Rosyjskie „brudne” złoża będą coraz mniej konkurencyjne wobec czystych, zielonych projektów. A jeśli popyt na ropę i gaz zacznie globalnie spadać, dochody Moskwy dodatkowo się zmniejszą.

W takim scenariuszu Rosja może stać się krajem drugiego planu – nadal posiadającym własne zasoby, ale zmuszonym do walki o klientów. W relacjach z Chinami czy Indiami stanie się partnerem o ograniczonym wpływie, zdanym na ich warunki. Coraz częściej mówi się, że z dawnej „gazowej potęgi z rakietami” może pozostać jedynie surowcowa prowincja bez znaczącej pozycji geopolitycznej.

Podsumowując: w nadchodzących dekadach Rosji grozi gospodarcza stagnacja lub nawet recesja, spadek pozycji politycznej oraz rosnące problemy społeczne. Dla obywateli może to oznaczać rosnące ceny, podatki i ograniczenie świadczeń publicznych. Dla elit – trudności w utrzymaniu społecznego poparcia. Dla świata – Rosja nie zniknie z mapy, ale będzie krajem, który należy obserwować już nie z powodu jego potęgi, lecz z powodu wewnętrznej niestabilności.


Źródła:

  1. ReutersRussia’s oil output down 2.8%, gas production up 7.6% in 2024
  2. ReutersU.S. sanctions: Russia’s Arctic oil feels the chill
  3. ReutersEnergy assets affected by Russia-West standoff and sanctions
  4. ReutersRussia’s shrinking wealth fund stirs concern as war costs grow
  5. ReutersHigh inflation is key challenge for Russia’s economy, prime minister tells Putin
  6. ReutersAs oil plunges, Kremlin sees a global economic storm
  7. TASSRussia’s oil reserves sufficient for over 65 years at current output rate
  8. The Moscow TimesНефти в России осталось меньше чем на 30 лет
  9. Wirtualna Polska (WP Tech)Deficytowy chrom i mangan. Przemysł zbrojeniowy Rosji uzależniony od importu
  10. RzeczpospolitaSzef dyplomacji UE: Rosja to stacja benzynowa z bombą atomową
  11. El PaísBorrell: “Putin está sacrificando su ejército y su pueblo para sobrevivir”
  12. PoliticoJohn McCain: Russia is a gas station masquerading as a country

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Udostępnij post:

Popularne

Czytaj więcej
Related

Tonya Harding: Buntowniczka bez wyboru. Potrójnym axlem wyrąbała sobie miejsce w historii łyżwiarstwa

Tonya Harding: Buntowniczka bez wyboru Potrójnym axlem wyrąbała sobie miejsce w historii łyżwiarstwa

O podatkach ze wsparciem tłumacza języka migowego. Ułatwienie urzędów dla osób niedosłyszących i głuchoniemych

Krajowa Administracja Skarbowa (KAS) uruchomiła nową usługę, która ma...

Warszawa szykuje się na niedzielne marsze. Będą duże utrudnienia w centrum miasta – mapka!

Dwa wielkie zgromadzenia przejdą przez Śródmieście 25 maja. Szykują...

Dwóch nastolatków z Dominikany zginęło w podwoziu samolotu JetBlue. Są wyniki śledztwa

Ciała Jeika Aniluza Lusi i Elvisa Borquesa Castillo odkryto...