Jedno ukłucie kleszcza może zmienić dietę. W niektórych przypadkach ugryzienie pajęczaka może wywołać alergię na czerwone mięso. Czy mamy do czynienia z naturalną „szczepionką” antymięsną?
Kleszcze 2025: gdzie jest ich najwięcej?
Mimo że entomolog prof. Stanisław Ignatowicz z SGGW zastrzega, że „nie wszędzie mamy ich wysyp”, dane są niepokojące. W pierwszym półroczu 2025 r. w Polsce odnotowano już 11 719 przypadków boreliozy, podczas gdy rok wcześniej o tej samej porze było ich 9134. To może być kolejny rekordowy rok.
Szczególnie niebezpiecznie jest w regionach północno-wschodnich – woj. podlaskie i warmińsko-mazurskie odpowiadają za aż 80% przypadków odkleszczowego zapalenia mózgu. Ale problem nie dotyczy już tylko lasów – kleszcze coraz częściej atakują w miastach, ogrodach i przydomowych łąkach.
„Kiedyś trawniki były równo przycięte, kwiatki w donicach. Teraz mamy kwietne łąki i krzewy. Pięknie? Tak. Bezpiecznie? Już niekoniecznie”
– mówi prof. Ignatowicz w rozmowie z PAP.
Kot przynosi nie tylko myszkę…
Nie tylko środowisko się zmienia. Winne są też nasze zwierzęta. Koty i psy, które spędzają czas na zewnątrz, wracają do domów z nieproszonymi gośćmi.
„Nasze domowe pupile – szczególnie koty – coraz częściej prowadzą nocne życie na świeżym powietrzu. Przynoszą nam nie tylko myszki czy ptaki, ale także pasażerów na gapę: kleszcze. A te, po napiciu się krwi, odpadają i zasiedlają nasze mieszkania, tarasy czy ogródki”
– wyjaśnia prof. Stanisław Ignatowicz.

Nie inaczej jest z dzikami, które zadomowiły się w miejskich osiedlach – na warszawskim Ursynowie, w Gdyni, Krynicy Morskiej czy w Piaskach na Mierzei Wiślanej.
„Dzicze watahy, które nad ranem maszerują razem z ludźmi wychodzącymi do pracy, to już codzienność w wielu miastach. Zwierzęta te również roznoszą kleszcze. Gdy pasożyt napije się krwi, po prostu odpada i zostaje w miejscu, w którym akurat się znajduje – czy to piaskownica, skwerek, balkon czy chodnik przed blokiem”
– dodaje entomolog.
W ten sposób nawet miejski trawnik może zamienić się w siedlisko pasożytów, które jeszcze niedawno uważano za typowo „leśne”.
Kleszcze nie tylko piją krew. Mogą uczynić cię uczulonym na mięso
Największą sensację budzi jednak związek między kleszczami a… alergią na czerwone mięso.
Chodzi o zespół alfa-gal (AGS) – nietypową reakcję immunologiczną, która może wystąpić po spożyciu produktów pochodzenia zwierzęcego, takich jak wołowina, wieprzowina, baranina, dziczyzna, a nawet niektóre przetwory mleczne i żelatyna.
Zespół ten po raz pierwszy opisano w Stanach Zjednoczonych, gdzie jego występowanie powiązano z ukłuciem kleszcza Amblyomma americanum, zwanego potocznie „lone star tick”. Ale – jak podkreślają europejscy naukowcy – także powszechnie występujący w Polsce kleszcz pastwiskowy (Ixodes ricinus) może odpowiadać za transmisję tej reakcji alergicznej.
Jak to działa?
„Kiedy kleszcz wbija się w ciało, wpuszcza ślinę, która zawiera szereg substancji znieczulających i przeciwzakrzepowych. Niektóre jej składniki mogą wywoływać alergie, w tym właśnie na czerwone mięso” –
tłumaczy prof. Ignatowicz.
Nie każdy jednak na to zareaguje – to kwestia indywidualnej wrażliwości organizmu.
AGS – czym jest ta „mięsna alergia”?

Zespół alfa-gal (Alpha-Gal Syndrome) to alergia opóźniona, co oznacza, że objawy mogą pojawić się nawet kilka godzin po posiłku. Najczęstsze symptomy to:
- bóle brzucha, nudności, wymioty,
- wysypka i świąd,
- obrzęk języka, gardła,
- duszności,
- w skrajnych przypadkach – wstrząs anafilaktyczny.
To nie alergia na białko mięsa jako takiego, ale na specyficzny cukier – galaktozę-alfa-1,3-galaktozę (alfa-gal), występujący w mięsie ssaków.
Kiedy się to może zdarzyć?
Wystarczy jedno ukłucie kleszcza – i jeśli znajdziesz się w gronie „szczęśliwców”, twój układ odpornościowy może zacząć produkować przeciwciała klasy IgE przeciwko cząsteczce alfa-gal. To cukier obecny we wszystkich tkankach ssaków z wyjątkiem człowieka i naczelnych. Od tego momentu każdy kontakt z czerwonym mięsem – czy to kotlet schabowy, stek wołowy, gulasz z dziczyzny, a nawet żelatyna w deserze lub lek w kapsułce – może prowadzić do reakcji alergicznej o różnym nasileniu.
Co istotne, ta reakcja nie musi pojawić się natychmiast. W przeciwieństwie do większości alergii pokarmowych, objawy zespołu alfa-gal występują z opóźnieniem – zwykle po 3 do 6 godzinach od spożycia mięsa. To opóźnienie jest jedną z największych trudności diagnostycznych.
W praktyce oznacza to, że osoby chore nie łączą objawów – takich jak biegunka, wysypka, świąd, zawroty głowy czy duszności – z kolacją zjedzoną kilka godzin wcześniej. Często winą obarczają nieświeże jedzenie, przypadkowe zatrucie pokarmowe, nietolerancję laktozy lub stres. Zdarza się, że przez wiele miesięcy, a nawet lat, nikt nie podejrzewa, że źródłem problemu jest… zwykłe ugryzienie kleszcza sprzed tygodni czy miesięcy.
„To bardzo podstępna alergia. Pacjent może całkowicie zrezygnować z podejrzanych produktów mlecznych, glutenu, alkoholu, a objawy będą nadal wracały – do momentu, aż ktoś powiąże je z czerwonym mięsem i potencjalnym ukłuciem kleszcza sprzed jakiegoś czasu”
– wyjaśnia prof. Ignatowicz.
W niektórych przypadkach do diagnozy dochodzi dopiero po ciężkim epizodzie anafilaktycznym – duszności, obrzęku gardła, spadku ciśnienia – który kończy się hospitalizacją. Dopiero wtedy wykonywane są specjalistyczne testy alergiczne, które mogą wykazać podwyższony poziom przeciwciał przeciwko alfa-galowi.
Czy AGS można wyleczyć?
Na razie nie istnieje skuteczne leczenie przyczynowe zespołu alfa-gal (AGS). Jedynym sposobem kontrolowania objawów jest całkowite wyeliminowanie z diety czerwonego mięsa oraz wszystkich produktów zawierających cukier alfa-gal. Obejmuje to nie tylko mięso wołowe, wieprzowe, baranie i dziczyznę, ale także produkty przetworzone, takie jak:
- buliony mięsne,
- wędliny,
- smalec,
- żelatyna (obecna w słodyczach, jogurtach i niektórych lekach),
- enzymy pochodzenia zwierzęcego (używane w serach).
Dieta eliminacyjna jest jedyną formą terapii i musi być prowadzona konsekwentnie – często przez wiele lat, a w niektórych przypadkach do końca życia.
„Niektóre osoby są zmuszone do radykalnej zmiany stylu życia – przejścia na dietę wegetariańską lub ograniczenia się jedynie do drobiu i ryb, które nie zawierają alfa-galu. Ale i tu należy zachować ostrożność – przetworzone produkty mogą zawierać śladowe ilości pochodzenia ssaczego, np. w żelatynie czy kapsułkach leków”
– ostrzega prof. Stanisław Ignatowicz.
U części pacjentów, którzy unikają kolejnych ukłuć kleszczy i konsekwentnie trzymają się diety, poziom przeciwciał IgE może z czasem się obniżyć, a objawy alergii słabną. Naukowcy odnotowują przypadki remisji po 3–5 latach, ale są też osoby, u których reaktywność immunologiczna utrzymuje się przez dekadę lub dłużej.
Co gorsza, nawet jeden ponowny kontakt z kleszczem może „odświeżyć” uczulenie i spowodować nawrót silnych objawów. Dlatego kluczowe jest nie tylko unikanie mięsa, ale również ścisła ochrona przed kleszczami – repelenty, odpowiednie ubranie, kontrola skóry po spacerze, a w przypadku właścicieli zwierząt – zabezpieczenie pupili.
Jak zwykle winne zmiany klimatu
Zmiany klimatyczne, łagodne zimy, większa liczba dzikich zwierząt w miastach i zmiany w stylu życia ludzi sprzyjają kleszczom. Coraz częściej pojawiają się nowe gatunki tych pajęczaków, których dotąd w Polsce nie notowano.
„Do niedawna dominował u nas kleszcz pastwiskowy, teraz coraz częściej spotykamy kleszcza łąkowego (Dermacentor reticulatus). Ten ostatni co prawda preferuje zwierzęta, ale człowiekiem też nie pogardzi”
– mówi profesor.
Jak się chronić?
Najważniejsze zasady:
- Unikaj wysokich traw, zwłaszcza na skraju lasów i łąk.
- Noś długie ubrania w jasnych kolorach.
- Stosuj repelenty zawierające DEET lub ikarydynę.
- Sprawdzaj ciało po powrocie do domu – szczególnie zgięcia kolan, pachy, kark, pachwiny.
- Chron swoje zwierzęta – stosuj odpowiednie obroże, krople lub tabletki przeciwkleszczowe.

Z kleszczem nie ma żartów
Choć brzmi to niewiarygodnie, ugryzienie kleszcza może uczynić z ciebie… wegetarianina z przymusu. A to tylko jeden z przykładów, jak skomplikowane i niebezpieczne mogą być konsekwencje spotkania z tym pajęczakiem.
Dlatego dbaj o siebie, swoje dzieci i zwierzęta. A jeśli po ugryzieniu pojawią się nietypowe reakcje na mięso – zgłoś się do alergologa. To może być AGS.
Źródło: naukawpolsce.pl