Czy Trump może zostać papieżem?

Data:

Konklawe – papieże, morderstwa, ich dzieci i kochanki

Konklawe to z założenia moment święty – zgromadzenie kardynałów mające wyłonić nowego Biskupa Rzymu, następcę św. Piotra. Od wieków jednak wydarzeniu temu towarzyszyły nieraz mordercze konflikty, intrygi i skandale. Historia Kościoła pokazuje, że wybory papieży potrafiły ciągnąć się w nieskończoność, wywoływać protesty, a nawet prowadzić do rozłamów.


Czym jest konklawe, jak powstało i ewoluowało, a także przywołujemy najsłynniejsze afery związane z papieskimi elekcjami – od średniowiecznych „mrocznych wieków” po czasy współczesne. Przyjrzyjmy się kontrowersyjnym pontyfikatom zdobytym w niechlubny sposób, postaciom antypapieży, makabrycznym procesom (takim jak słynny sąd trupi), aktom zemsty i walki o władzę w Watykanie. Na koniec odpowiedzmy na pytanie, czy kiedykolwiek osoba świecka mogła zostać papieżem – i czy dziś, teoretycznie, ktoś taki jak Donald Trump mógłby objąć tron Piotrowy?


Czym jest konklawe?

Konklawe (z łac. cum clave – „pod kluczem”) to zgromadzenie kardynałów elektorów odbywające się w ścisłej izolacji od świata zewnętrznego, którego celem jest wybór nowego papieża. Tradycyjnie konklawe zbiera się w Kaplicy Sykstyńskiej w Watykanie. Wszystkie wejścia są zamykane, a kardynałowie składają przysięgę zachowania tajemnicy co do przebiegu głosowań – za złamanie tej przysięgi grozi nawet ekskomunika. W trakcie konklawe nie wolno im komunikować się z nikim spoza grona elektorów ani zawierać formalnych układów co do wyboru. Mają działać w sumieniu i modlitwie, szukając inspiracji Ducha Świętego. Obrady trwają tak długo, aż któryś z kandydatów uzyska wymaganą większość głosów (obecnie 2/3). Po każdej turze głosowania spalane są karty do głosowania – mieszanka chemikaliów dodana do dymu sygnalizuje wynik: czarny dym oznacza brak wyboru (głosy podzielone), zaś biały dym obwieszcza światu pomyślne zakończenie konklawe, czyli wybór nowego papieża.

Współcześnie w konklawe uczestniczyć mogą jedynie kardynałowie, którzy nie ukończyli 80. roku życia (limit ten wprowadził Paweł VI w 1970 r.). Z reguły papieżem zostaje jeden z kardynałów elektorów, choć prawo kanoniczne dopuszcza wybór dowolnego ochrzczonego mężczyzny wyznania katolickiego, nawet jeśli nie jest kapłanem. W praktyce jednak od wielu stuleci wybiera się spośród kardynałów-biskupów (ewentualnie kardynałów prezbiterów). Nowo wybrany papież, jeśli nie jest jeszcze biskupem, musi niezwłocznie przyjąć święcenia biskupie. Obrzędem kończącym konklawe jest uroczyste ogłoszenie Habemus Papam! („Mamy papieża!”) i udzielenie przez nowego papieża pierwszego błogosławieństwa Urbi et Orbi (miastu i światu).


Historia konklawe i ewolucja wyboru papieża

Wybór papieża nie zawsze przebiegał według dzisiejszego, sformalizowanego rytuału. We wczesnym chrześcijaństwie biskupa Rzymu obierano w sposób bardziej spontaniczny, z udziałem duchowieństwa i ludu. Przykładowo w roku 236 papieżem został wybrany Fabian – według przekazu Euzebiusza z Cezarei stało się to jednogłośnie, gdy podczas zgromadzenia na jego głowie usiadła gołębica, co odczytano jako znak boży. Takie wybory przez aklamację całej gminy chrześcijańskiej zdarzały się w pierwszych wiekach, jednak z czasem rosło znaczenie możnych patronów i dworu cesarskiego.

Od IV wieku cesarze rzymscy zaczęli wywierać wpływ na obsadę Stolicy Piotrowej. Cesarz Konstantyn Wielki ingerował w wybór papieża Juliusza I, a jego następcy nie wahali się nawet narzucać swoich kandydatów – cesarz Konstancjusz II, wygnał prawowitego papieża Liberiusza i osadził na tronie papieskim antypapieża Feliksa II. W kolejnych stuleciach kontrolę nad Rzymem przejmowali sukcesywnie władcy barbarzyńscy, a później wpływy bizantyńskie – przykładowo w VI w. cesarz Justynian pozbawił urzędu papieża Sylweriusza i mianował następcę (Wigiliusza) praktycznie własną decyzją. Takie sytuacje pokazywały, że papiestwo stało się stawką w grze politycznej, a wybór papieża – przedmiotem rywalizacji stronnictw.

Kluczowa reforma przyszła w XI wieku wraz z ruchem reformy gregoriańskiej, dążącym do uniezależnienia Kościoła od świeckich wpływów. W 1059 roku papież Mikołaj II wydał dekret In Nomine Domini, który zrewolucjonizował procedurę wyboru papieża – prawo elekcji przyznano wyłącznie Kolegium Kardynałów, wyłączając bezpośredni udział świeckich. Od tej pory to kardynałowie (początkowo tylko biskupi suburbikarni, później także prezbiterzy i diakoni kardynałowie) mieli decydujący głos, choć formalnie wybór należało ogłosić ludowi Rzymu i zatwierdzić przez cesarza. Reformę tę wprowadzono po okresie głębokiego kryzysu – zaledwie kilka lat wcześniej (1046 r.) cesarz Henryk III musiał oczyścić sytuację, usuwając trzech rywalizujących papieży i mianując nowego pontyfika. In Nomine Domini ujednoliciło procedurę i stworzyło fundament pod późniejszy system konklawe.

Pierwsze konklawe w dzisiejszym rozumieniu – czyli wyboru odbywającego się „pod kluczem” w odosobnieniu – wprowadzono pod wpływem dramatycznych wydarzeń XIII wieku. Po śmierci papieża Klemensa IV w 1268 r. kardynałowie przez wiele miesięcy nie mogli dojść do porozumienia co do następcy. Obrady przeciągały się tak bardzo, że zniecierpliwieni mieszkańcy miasta Viterbo, gdzie odbywało się zgromadzenie, postanowili zadziałać. Zamknęli kardynałów w pałacu, a według przekazów nawet zdemontowali dach budynku i ograniczyli dostawy jedzenia, aby przyspieszyć decyzję. Taka przymusowa izolacja – dosłownie pod gołym niebem i o głodzie – przyniosła efekt. Po ponad dwóch latach impasu, w 1271 r. kardynałowie w akcie desperacji wybrali kandydata spoza swego grona: Teobalda Viscontiego, który nawet nie uczestniczył w obradach, przebywając wtedy na krucjacie. Teobald przyjął wybór i jako papież Grzegorz X, wdzięczny za swój niespodziewany awans, wprowadził oficjalnie zasadę zamykania kardynałów na czas elekcji, aby zapobiec podobnym kryzysom w przyszłości. Jego konstytucja Ubi periculum (1274) ustanowiła reguły konklawe: kardynałowie mieli być izolowani, z biegiem czasu mieli otrzymywać coraz uboższe posiłki, a większość 2/3 głosów wymagana do wyboru została potwierdzona (zasada ta obowiązywała już od III Soboru Laterańskiego w 1179 r.). Choć następców Grzegorza początkowo kusiło złagodzenie tych surowych przepisów (np. Jan XXI na krótko je zawiesił), instytucja konklawe przyjęła się na stałe i obowiązuje – z pewnymi modyfikacjami – do dziś.

Dalsza ewolucja zasad wyboru papieża obejmowała m.in. wykształcenie się tradycji, że papieżem zostaje jeden z kardynałów (ostatnim papieżem niebędącym wcześniej kardynałem był Urban VI w 1378 r., o czym za chwilę). Wprowadzono też prawo weta dla katolickich monarchów (tzw. ius exclusivae) – przez kilka stuleci mocarstwa takie jak Francja, Hiszpania czy Austro-Węgry mogły zgłaszać sprzeciw wobec niektórych kandydatów podczas konklawe. Sławny jest przypadek z 1903 r., gdy cesarz Austrii przekazał kardynałom veto wobec wyboru kard. Rampolli; w efekcie wybrano innego kandydata (Piusa X), który zaraz po elekcji zakazał praktyki ius exclusivae na przyszłość. W XX wieku zasady doprecyzowano dalszymi dokumentami – m.in. konstytucją Universi Dominici Gregis Jana Pawła II (1996), która utrzymała wymóg większości 2/3 i zakazała wszelkich umów wyborczych czy ujawniania szczegółów głosowań. Krótko mówiąc, procedury są dziś jasno określone, ale – jak zobaczymy – w przeszłości różnie z ich przestrzeganiem bywało.


Afery i kontrowersje papieskich elekcji na przestrzeni wieków

Choć konklawe i wcześniejsze elekcje papieskie miały być działaniem wzniosłym i natchnionym, „papieska tiara nigdy nie była wolna od ludzkich namiętności” – jak trafnie ujął to jeden z publicystów. Poniżej przedstawiamy przegląd najbardziej dramatycznych, kontrowersyjnych i czasem wręcz niemoralnych epizodów związanych z walką o tron Piotrowy. Niektóre z tych historii brzmią jak sensacyjne opowieści, a jednak wydarzyły się naprawdę na kartach historii Kościoła.


Makabryczny „sąd trupi” – zemsta zza grobu.

Fakty Plus Informacje
Jean-Paul LaurensPapież Formozus i Stefan VI, 1870 – Musée des Beaux-Arts, Nantes, Domena publiczna

Jedna z najbardziej szokujących scen w dziejach papiestwa rozegrała się w roku 897. Nowo wybrany papież Stefan VI postanowił dokonać zemsty na swoim zmarłym poprzedniku, papieżu Formozusie. Kazał on wykopać z grobu zwłoki Formozusa, przyodziać je w papieskie szaty i posadzić na tronie, po czym przeprowadzić nad nimi publiczny proces sądowy – wydarzenie znane jako synod trupii (łac. Synodus Horrenda). Martwemu papieżowi wytoczono absurdalne oskarżenia o złamanie prawa kanonicznego (dotyczące rzekomo nielegalnego objęcia biskupstwa przed pontyfikatem). Dla zachowania pozorów wyznaczono nawet obrońcę z urzędu, ale przestraszony diakon nie był w stanie wiele wskórać. Proces zakończył się skazaniem już rozkładających się zwłok – uznano wybór Formozusa za nieważny, pozbawiono go papieskich szat, odcięto trzy palce prawej ręki (którymi udzielał błogosławieństw) i wrzucono ciało do Tybru.

Ta makabryczna farsa wstrząsnęła Rzymem. Niebawem wybuchły rozruchy – oburzeni mieszkańcy obalili papieża Stefana VI, który trafił do więzienia i tam został uduszony przez popleczników nowej władzy. Jego następca unieważnił „synod trupi” i przywrócił dobre imię Formozusowi. Jednak ten incydent zapisał się ponuro w historii jako przykład skrajnej nienawiści i pogwałcenia świętości urzędu papieskiego. Papież Stefan VI stał się symbolem okrucieństwa i żądzy zemsty – historycy zgodnie zaliczają go do najgorszych papieży w dziejach. Niestety, był to dopiero początek chaosu, jaki w X wieku ogarnął Stolicę Apostolską.


Pornokracja i niemoralni papieże X wieku

Okres mniej więcej od końca IX do połowy X wieku bywa nazywany Saeculum obscurum (ciemnym wiekiem) albo – nieco żartobliwie – „pornokracją rzymską”. Władza nad Kościołem przechodziła wtedy często w ręce wpływowych rodów arystokratycznych, a kolejni papieże bywali marionetkami w rękach świeckich możnowładców. Wśród nich trafili się przywódcy Kościoła o bardzo wątpliwej reputacji. Przykładowo Jan XII, wybrany na papieża jako zaledwie osiemnastolatek w 955 r., uchodzi za jednego z najniemoralniejszych pontyfików. Był synem rzymskiego patrycjusza, który zapewnił mu tron papieski dla umocnienia władzy rodowej. Młody papież zamiast prowadzić życie duchownego zamienił Lateran w miejsce ciągłych uczt i skandali. Oskarżano go o świętokradztwo, krzywoprzysięstwo, morderstwo, cudzołóstwo, a nawet wzywanie demonów podczas gry w kości.. Kronikarze opisują, że „nieszczęsne kobiety” (prostytutki) gromadnie odwiedzały jego pałac, a kościoły Rzymu świeciły pustkami. Koniec Jana XII również był niegodny papieża – zginął podobno zabity przez rozjuszonego męża, który przyłapał go na cudzołóstwie z własną żoną. Tego typu historie, choć brzmią sensacyjnie, obrazują upadek obyczajów w tamtej epoce.

Następcy Jana XII nie byli wiele lepsi. W ciągu kilkudziesięciu lat dochodziło do gwałtownych zmian na tronie papieskim, często na skutek spisków i zbrodni. Papież Benedykt IX zasłynął jako ten, który trzykrotnie obejmował i tracił tiarę papieską w latach 1032–1048. Był przedstawicielem potężnej rodziny hrabiów Tusculum i już jako około 20-letni młodzieniec został osadzony na tronie Piotrowym dzięki politycznym intrygom swojego klanu. Jego pontyfikat – a właściwie trzy pontyfikaty, przeplatane wygnaniami i powrotami – pełen był przemocy i skandali. Benedykt IX jest jedynym papieżem w historii, który… sprzedał godność papieską. W 1045 roku, naciskany przez okoliczności (i być może skuszony korzyścią finansową), sprzedał urząd papieża własnemu ojcu chrzestnemu, którym był kolejny pretendent – Grzegorz VI. Tego bezprecedensowego aktu symonii (kupczenia urzędem kościelnym) nie da się usprawiedliwić niczym poza kompletnym upadkiem instytucji. Wkrótce potem interweniował cesarz Niemiec, doprowadzając do usunięcia zarówno Benedykta, jak i uzurpatora, oraz mianowania nowego papieża z zewnątrz (Clemensa II). Przykład Benedykta IX dobitnie pokazuje, jak nisko upaść mogło papiestwo, nim przyszły reformy XI wieku.


Wielki rozłam i rywalizujący papieże (XIV–XV w.)

W kolejnych stuleciach Kościół zdołał zreformować wewnętrznie procedury wyboru papieża, ale to nie oznaczało końca kontrowersji. W XIV wieku doszło do wydarzeń, które na długo podkopały autorytet papiestwa – mowa o tzw. niewoli awiniońskiej i późniejszej Wielkiej Schizmie Zachodniej.

W latach 1309–1377 papieże rezydowali nie w Rzymie, lecz w Awinionie (we Francji) pod silnym wpływem królów francuskich. Gdy wreszcie papież Grzegorz XI powrócił do Rzymu i zmarł, zwołano konklawe w 1378 r. w sytuacji ogromnych napięć politycznych. Rzymski lud, obawiając się ponownej ucieczki papieża do Francji, zgromadził się wokół miejsca obrad, krzycząc groźby i żądania: „Chcemy papieża Rzymianina, albo chociaż Włocha!”. Kardynałowie, z których większość była Francuzami, ulegli tej presji tłumu i wybrali Włocha, arcybiskupa Bartolomeo Prignano, który przybrał imię Urban VI.Nowy papież okazał się człowiekiem porywczym i despotycznym – szybko zrażał do siebie innych kardynałów, gromiąc ich za rzekome luksusy i planując reformy na własną rękę. Napięcie osiągnęło szczyt, gdy Urban VI podobno zagroził kardynałom torturami za spiskowanie przeciw niemu. Część kardynałów uciekła więc z Rzymu i ogłosiła, że wybór Urbana był wymuszony siłą i tym samym nieważny.

Jeszcze w 1378 r. zbuntowani kardynałowie zebrali się ponownie (tym razem z dala od Rzymu) i wybrali kontr-papieża – Francuza Roberta z Genewy, który przyjął imię Klemens VII. Tak rozpoczęła się Wielka Schizma Zachodnia, podczas której przez prawie 40 lat rywalizowało ze sobą dwóch, a nawet trzech papieży jednocześnie – każdy ze swoją kurią, swoimi kardynałami i poparciem różnych państw.Początkowo mieliśmy papieża „rzymskiego” (Urban VI i jego następcy) oraz papieża „awiniońskiego” (Klemens VII i kolejni rezydujący w Awinionie). Obie strony obrzucały się nawzajem klątwami i epitetami (zwolennicy nazywali konkurenta antypapieżem). Sytuacja stała się jeszcze bardziej kuriozalna, gdy sobór w Pizie w 1409 próbował zakończyć rozłam, wybierając trzeciego papieża – co w praktyce tylko pogorszyło sprawę, bo dotąd urzędujący dwaj nie uznali decyzji soboru. W pewnym momencie (ok. 1410 r.) trzech różnych ludzi rościło sobie prawo do tytułu papieża, a chrześcijaństwo zachodnie było podzielone na obediencje w zależności od lojalności politycznej.

Kryzys zażegnano dopiero na soborze w Konstancji (1414–1418). Sobór ten, zwołany przez jednego z pretendentów i poparty przez cesarza, zdołał zmusić do ustąpienia lub zdetronizować wszystkich trzech aktualnych papieży (rzymskiego Grzegorza XII, pizańskiego Jana XXIII – notabene antypapieża o tym samym imieniu co późniejszy święty Jan XXIII – oraz awiniońskiego Benedykta XIII, który został opuszczony przez swoich stronników).. W 1417 roku jednomyślnie wybrano nowego, powszechnie uznanego papieża Marcina V, co zakończyło wieloletni rozłam.Epoka Wielkiej Schizmy ukazała dobitnie, że polityka potrafiła wziąć górę nad duchowością nawet w kwestii tak fundamentalnej, jak obsada Stolicy Piotrowej. Idea nieomylności czy świętości papieży bardzo ucierpiała, skoro jednocześnie funkcjonowało kilku – co najmniej dwóch z nich musiało być uzurpatorami. Do dziś w historii papiestwa tamtych dwóch (a czasem trzech) konkurentów określa się mianem antypapieży. Przykładowo Klemens VII (1378–1394) i jego następcy z Awinionu figurują jako antypapieże obok legalnej linii papieży rzymskich, tak samo Jan XXIII (Baldassare Cossa) wybrany w Pizie jest uważany za antypapieża (dlatego późniejszy papież Angelo Roncalli przyjął imię Jan XXIII w 1958 r., jakby „pomijając” numerację uzurpatora).


Renesansowe przekupstwo i nepotyzm – ekscesy Borgiów

Po przezwyciężeniu schizmy Kościół odzyskał jedność, ale w kolejnych stuleciach wciąż dochodziło do kontrowersyjnych praktyk przy wyborze papieża. Szczególnie w epoce renesansu (XV–XVI w.) szerzyła się symonia, czyli kupowanie godności kościelnych za pieniądze. Nie omijało to niestety samego konklawe. Najsłynniejszy przykład to wybór papieża Aleksandra VI w 1492 r. – czyli Rodrigo Borgii, pochodzącego ze słynnej hiszpańskiej rodziny. Już współcześni kronikarze pisali otwarcie, że Borgia zdobył tiarę dzięki bezwstydnemu przekupieniu większości kardynałów. Rodrigo, jako kardynał, zgromadził olbrzymi majątek i nie szczędził go na „kampanię wyborczą”: obiecywał stanowiska, beneficja i złoto tym, którzy oddali na niego głos. Choć z dzisiejszej perspektywy brzmi to szokująco, wówczas traktowano to niemal normalnie – „tak powszechna była wtedy symbioza polityki i religii” – zauważa jeden z historyków. Aleksander VI został papieżem, ale jego pontyfikat tylko potwierdził obawy moralistów. Okazał się on ucieleśnieniem nepotyzmu i światowości w Kościele – mianował swoich nieślubnych synów i krewnych na kluczowe stanowiska (słowo „nepotyzm” pochodzi właśnie od nepotów, czyli „bratanków” papieża, często faktycznie jego dzieci). Dwór papieski za Aleksandra VI słynął z wystawnych uczt, intryg, a nawet zbrodni (krążą legendy o truciznach Borgiów). Jego moralny upadek – posiadanie kochanek i dzieci, symonia, podejrzenia o morderstwa – stał się jednym z impulsów nawoływań do reformy Kościoła. Nic dziwnego, że kilkanaście lat po jego śmierci wybuchła reformacja. Aleksander VI przeszedł do historii jako przykład, jak nisko może upaść głowa Kościoła poddana pokusom władzy absolutnej.

Inny skandaliczny przypadek z tamtej epoki to konklawe z 1513 roku, na którym wybrano Leona X z rodu Medyceuszy. Co prawda nie udowodniono przekupstwa wprost, ale znów nepotyzm i prywata stały na porządku dziennym. Leon X był tak rozrzutny, że dla zdobycia funduszy zaczął masowo sprzedawać odpusty – co wkrótce sprowokowało wystąpienie Marcina Lutra i początek rozłamu protestanckiego. Jeszcze wcześniej, w 1503 r., papieżem został Juliusz II, zwany „wojowniczym papieżem”, który ponoć również zdołał wygrać konklawe dzięki sowitemu przekonaniu części elektorów. Juliusz bardziej niż na duchowości skupiał się na polityce i wojnach (osobiście prowadził armie do boju), co choć nie dotyczy samego konklawe, pokazuje świeckie ambicje ludzi zasiadających na tronie Piotrowym.

W odpowiedzi na te nadużycia w okresie kontrreformacji i baroku starano się przywrócić powagę wyborom papieskim. Ustalono ostrzejsze reguły przeciw symonii – np. konstytucja Cum tam divino (1642) potwierdziła nieważność wszelkich układów finansowych w konklawe. Niemniej nepotyzm w Watykanie kwitł aż do końca XVII w., gdy ostatecznie go zakazano. Ostatnim papieżem słynącym z tworzenia dynastii rodzinnej był Innocenty X i Innocenty XI – ten drugi właśnie zakazał mianowania krewnych kardynałami w 1692 r.


Tajemnicze teorie i skandale XX wieku

W czasach najnowszych procedura konklawe stała się bardziej przejrzysta, a media pilnie śledzą każdy dym nad Kaplicą Sykstyńską. Mimo to, aura tajemnicy sprawia, że nieraz pojawiają się teorie spiskowe i plotki wokół papieskich wyborów. Na przykład po konklawe 1958 roku (gdy wybrano Jana XXIII) zaczęła krążyć pogłoska, jakoby pierwotnie wybrano innego papieża, który jednak zmarł na atak serca tuż przed ogłoszeniem lub zrezygnował niemal natychmiast. Niektórzy wskazywali na włoskiego kardynała, który rzekomo przyjął imię Grzegorz XVII, po czym utajniono jego śmierć. Historycy uznają to za legendę miejską, ale fakt, że taka plotka w ogóle się pojawiła, pokazuje jak skryte i niejasne wydają się konklawe dla postronnych.

Jeszcze większe emocje budzi konklawe z sierpnia 1978 r., kiedy wybrano Jana Pawła I (Albino Lucianiego). Sam przebieg głosowania nie wzbudzał zastrzeżeń – Luciani był uznanym kardynałem, choć wybór jego był sporą niespodzianką – ale wydarzenia tuż po nim stały się pożywką dla teorii. Jan Paweł I zmarł nagle zaledwie 33 dni po wyborze. Nagła śmierć nowego papieża (oficjalnie atak serca) wywołała lawinę spekulacji: czy nie został on przypadkiem otruty? czy w Watykanie doszło do spisku, by usunąć papieża planującego reformy? Powstało wiele książek i filmów snujących rozmaite scenariusze (np. o rzekomej „masońskiej” loży P2 i skandalu Banku Ambrosiano). Choć żadnej z tych teorii nie udowodniono, do dziś w popularnej wyobraźni konklawe 1978 i śmierć Jana Pawła I uchodzą za jedną z „mrocznych tajemnic Watykanu”.

Z nowszych kontrowersji warto wspomnieć o skandalu sprzed konklawe 2013 (wybierającego następcę Benedykta XVI). Jeden z kardynałów elektorów, szkocki kard. Keith O’Brien, na kilka dni przed rozpoczęciem konklawe publicznie zrezygnował z udziału, gdy wyszły na jaw oskarżenia o jego niewłaściwe relacje seksualne z klerykami. Był to ewenement – kardynał sam wycofał się, by nie rzucać cienia na wybór nowego papieża. Także włoski kard. Angelo Sodano (dziekan Kolegium Kardynalskiego) był krytykowany za tuszowanie skandali nadużyć; z racji wieku nie miał prawa głosu, ale przewodniczył obradom generalnym. Te przypadki pokazują, że i dziś wokół konklawe pojawić się mogą kontrowersje natury moralnej, choć inne niż w średniowieczu.

Podsumowując, dzieje konklawe i papieskich elekcji pełne są zarówno chwil wzniosłych, jak i ciemnych epizodów. Bywały konklawe krótkie i zgodne, ale bywały też takie, które przeradzały się w brutalną walkę o władzę. Deklaratywna duchowość spotykała się z polityką, a pozornie wielkie ideały – z ludzkimi słabościami. Mimo to Kościół przetrwał te burze. Dawne skandale stawiają jednak pytanie, czy traktować wybór papieża z powagą? Czy to jest służba, czy może zdobycz?


Czy Donald Trump może zostać papieżem?

W historii Kościoła zdarzały się przypadki, gdy papieżem zostawał człowiek, który nie był wcześniej kapłanem ani biskupem. Jak już wspomniano, teoretycznie każdy ochrzczony mężczyzna katolik może zostać wybrany na papieża. W praktyce jednak bardzo rzadko wybierano kogoś spoza Kolegium Kardynalskiego – ostatni raz stało się tak w 1378 r., gdy kardynałowie wskazali na Urbana VI (był co prawda arcybiskupem, ale nie kardynałem). Jeśli chodzi o osobę świecką (nie duchownego), to prawo przewiduje taką możliwość, pod warunkiem że wybrany natychmiast przyjmie święcenia diakonatu, prezbiteratu i biskupstwa. W dawnych czasach rzeczywiście dochodziło do takich sytuacji: przykładowo Jan XIX w 1024 r. był człowiekiem świeckim z rodu hrabiów Tusculum – w jeden dzień udzielono mu wszystkich święceń aż do biskupich, aby mógł objąć urząd papieski.Było to wprawdzie sprzeczne z ówczesnym prawem kanonicznym, ale pokazuje, że możnowładcy byli w stanie przeprowadzić nawet wybór laika na papieża, jeśli mieli dość wpływów. W starożytności zaś zdarzył się przypadek papieża Fabiana, który wedle tradycji był osobą świecką wybraną przez aklamację (dopiero potem otrzymał święcenia).

Czy zatem dziś papieżem mógłby zostać ktoś świecki, np. Donald Trump? Teoretycznie – gdyby tylko był ochrzczonym katolikiem – prawo nie zabrania kardynałom oddać na taką osobę głosu. Jednak w praktyce jest to niewyobrażalne. Po pierwsze, od wielu stuleci obowiązuje zwyczaj wybierania papieża spośród doświadczonych hierarchów Kościoła – od wieków wybiera się wyłącznie kardynałów będących biskupami lub przynajmniej kapłanami. Trudno sobie wyobrazić, by elektorzy zaryzykowali powierzenie steru Kościoła osobie bez formacji duchownej i doświadczenia w pełnieniu posługi biskupiej. Po drugie, kandydat taki musiałby spełniać podstawowe wymogi: być katolikiem w stanie wolnym (nieżonatym lub wdowcem – bo zgodnie z tradycją papież jako duchowny musi zachować celibat). To już na starcie wyklucza większość postaci świeckich życia publicznego. Sam Donald Trump nie jest nawet katolikiem (należy do innej denominacji), a ponadto jest żonaty – co w świetle prawa kanonicznego czyniłoby jego ewentualne święcenia niemożliwymi, więc nie mógłby zostać papieżem. Zresztą wypowiedzi samego Trumpa na ten temat to jedynie żartobliwe prowokacje – w 2025 r., przed konklawe po śmierci papieża Franciszka, były prezydent USA pół-żartem stwierdził, że „chciałby zostać papieżem” jako swój „wybór numer jeden”, co wywołało sporo komentarzy. Duchowni skwitowali to krótko: to niemożliwe, a wręcz niestosowne, by świecki polityk aspirował do roli papieża.

Reasumując, choć prawo przewiduje taką opcję i historia zna incydentalne przypadki świeckich papieży, we współczesnym Kościele jest ona czysto teoretyczna. Konklawe to wydarzenie, w którym tradycja i protokół odgrywają wielką rolę – od XIV wieku nie zdarzyło się, by wybrano nie-kardynała. Można więc śmiało założyć, że np. Donald Trump nigdy papieżem by nie został. Gdyby jednak jakimś cudem kardynałowie wskazali na świeckiego katolika, musiałby on natychmiast przyjąć wszystkie święcenia (diakonatu, kapłaństwa i biskupstwa) zanim objąłby urząd – bez tego nie mógłby sprawować funkcji Biskupa Rzymu.


Konklawe pozostaje jedną z najbardziej fascynujących instytucji Kościoła – otoczoną tajemnicą, uświęconą tradycją, a zarazem na przestrzeni dziejów nieodporną na wpływy świeckie ambicje. Dramaturgia historycznych wyborów papieży – od synodu trupów, przez czasy gdy trzech papieży dzieliło Kościół, po renesansowe przekupstwa i współczesne teorie spiskowe – pokazuje, że w dziejach Watykanu nie brakuje mrocznych kart. A jednak mimo tych wszystkich kryzysów instytucja papiestwa przetrwała prawie dwa tysiące lat. Każde konklawe to nowy rozdział, w którym dawne skandale pozostają smakowitym tłem dla wyboru nowego władcy Watykanu. Można mieć dwuznacznie brzmiącą nadzieję, by nowy papież był godzien tiary wszystkich swych barwnych poprzedników. Na pewno będzie ciekawie.


Źródła:

  1. Historykon.pl, „Czy wiesz, jak wybierano papieża przed konklawe?”
  2. CiekawostkiHistoryczne.pl, „Wielka schizma zachodnia”
  3. HISTORIA.org.pl, „Wielka schizma zachodnia, czyli okres gdy Kościół miał trzech papieży”
  4. Catholicus.eu, „10 najgorszych papieży w historii”

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Udostępnij post:

Popularne

Czytaj więcej
Related

Uwaga kierowcy! W czwartek (8 maja) zamknięcie Zakopianki w rejonie tunelu pod Luboniem Małym

W czwartek, 8 maja, kierowców podróżujących Zakopianką czekają istotne...

Rząd chce przedłużyć ograniczenie prawa do azylu na granicy z Białorusią

Rada Ministrów przyjęła uchwałę w sprawie skierowania do Sejmu...

mStłuczka, AI, i inne nowe funkcje w mObywatel

Zintegrowane podpisy elektroniczne, mLegitymacje, mStłuczka oraz asystent oparty na...