PiS kończy współpracę z prezydent Beatą Moskal-Słaniewską po jej zapowiedzi wykonania wyroku TSUE w sprawie transkrypcji małżeństw jednopłciowych.
PIS odkrywa „lewicową agendę” prezydent Świdnicy
Lokalny samorządowy układ, który jeszcze niedawno uchodził za jeden z najbardziej egzotycznych w kraju, właśnie przestał istnieć. Prawo i Sprawiedliwość ogłosiło, że kończy współpracę z prezydent Beatą Moskal-Słaniewską, co w praktyce oznacza rozpad większości w radzie miejskiej. Decyzję, w imieniu lokalnych struktur, ogłosił poseł Ireneusz Zyska. Oznajmił, że od najbliższej sesji, zaplanowanej na 19 grudnia, radni PiS nie będą już popierać prezydent w głosowaniach.
O co chodzi? Czym jest transkrypcja małżeństwa
Transkrypcja to prosta czynność urzędowa polegająca na przepisaniu zagranicznego aktu małżeństwa do polskich ksiąg stanu cywilnego. Urząd nie ocenia treści dokumentu i nie nadaje mu nowych skutków prawnych. Tworzy jedynie polską wersję aktu potrzebną do używania go w krajowych procedurach administracyjnych.
W przypadku małżeństw jednopłciowych kluczowy jest wyrok TSUE z 25 listopada 2025 r. Trybunał stwierdził, że państwa członkowskie muszą uznać akty małżeństwa zawarte legalnie w innym kraju UE, ponieważ wynika to z zasad swobody przemieszczania się i równego traktowania obywateli. Oznacza to, że jeśli para zawarła związek w państwie, które dopuszcza małżeństwa jednopłciowe, polskie urzędy muszą ten fakt odnotować w dokumentach, nawet jeśli w prawie krajowym taki związek nie istnieje.
Transkrypcja nie tworzy „polskiego małżeństwa jednopłciowego”. Nie zmienia też polskiej definicji małżeństwa. Jest jedynie technicznym potwierdzeniem zagranicznego aktu, który został sporządzony zgodnie z prawem państwa, w którym go wydano.
Reakcja PiS: zarzut naruszenia konstytucyjnej definicji małżeństwa
W oświadczeniu Komitetu Miejskiego PiS w Świdnicy, podpisanym przez posła Ireneusza Zyskę, stwierdzono, że deklaracja prezydent i wyrok TSUE to:
„zamach wymierzony w polski porządek prawny”.
Zyska argumentuje, że wykonanie wyroku miałoby oznaczać obejście art. 18 Konstytucji, ponieważ polskie prawo definiuje małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny. W dokumencie podkreślono, że transkrypcja zagranicznego aktu małżeństwa jednopłciowego byłaby w praktyce próbą uznania takiego związku w Polsce, mimo że krajowe przepisy nie przewidują takiej instytucji.
W oświadczeniu pojawia się również ostrzeżenie przed „turystyką małżeńską” — czyli zawieraniem małżeństw jednopłciowych za granicą i żądaniem ich transkrypcji po powrocie do kraju. Według Zyski takie działania miałyby „podważać konstytucyjny porządek”.
PiS o dotychczasowej koalicji: „Współpraca była dobra, dopóki nie zmienił się kurs”
W dalszej części oświadczenia Zyska podkreśla, że dotychczasowa współpraca była stabilna i dawała wymierne efekty:
„Współpraca przyniosła dobre rezultaty”.
Wskazano m.in. wysoką pozycję Świdnicy w rankingu jakości życia oraz fakt, że radni PiS nie wchodzili do władz wykonawczych ani miejskich spółek. Zyska twierdzi, że koalicja funkcjonowała, dopóki obie strony skupiały się na sprawach samorządowych.
Według oświadczenia kurs zmienił się w momencie, gdy prezydent Moskal-Słaniewska zapowiedziała wykonanie wyroku TSUE. Zyska ocenia to jako wprowadzenie do miejskiej polityki „lewicowej agendy”, której PiS nie zamierza wspierać. Ten zwrot miał przesądzić o zakończeniu współpracy.
Dlaczego oświadczenie podpisał Ireneusz Zyska, a nie szef klubu radnych?
Pod oświadczeniem o zerwaniu koalicji podpisał się Ireneusz Zyska, a nie przewodniczący klubu radnych PiS, choć sprawa dotyczy samorządu. Może to sugerować, że to nie była decyzja radnych, tylko przyszła „z góry”. Zyska to polityk, który przeszedł przez wiele środowisk politycznych – zaczynał lokalnie, do Sejmu dostał się z list Kukiz’15, potem trafił do Wolnych i Solidarnych Kornela Morawieckiego, związał się z Porozumieniem Jarosława Gowina, a ostatecznie wylądował w PiS, gdzie został wiceministrem i jednym z najbardziej wpływowych ludzi partii na Dolnym Śląsku.

To właśnie w jego biurze po wyborach w 2024 roku prowadzono rozmowy o koalicji między prezydent Świdnicy a PiS. Trudno więc nie zauważyć, że rola Zyski wykracza poza typową funkcję posła.
Analiza chronologii wydarzeń też coś mówi. Prezydent Moskal-Słaniewska publicznie zapowiedziała gotowość wykonania wyroku TSUE najpierw w TOK FM, a potem 28 listopada na sesji rady. I wtedy… cisza. Przez tydzień radni PiS nie zgłaszali zastrzeżeń. Dopiero kiedy temat zaczęli komentować ogólnopolscy politycy PiS, w tym Mateusz Morawiecki, temat nabrał wagi.
PiS przedstawia swoją decyzję o zerwaniu koalicji tak, jakby nagle przejrzał na oczy i dopiero teraz zauważył, że prezydent Świdnicy reprezentuje lewicowy światopogląd. Brzmi to absurdalnie, bo Moskal-Słaniewska od początku swojej kariery politycznej była jednoznacznie lewicowa. Najpierw SLD, potem Nowa Lewica, Rada Krajowa, struktury wojewódzkie, współpraca z Platformą Obywatelską i stałe, progresywne stanowisko w sprawach społecznych.
Lokalny PiS najwyraźniej nie miał z tematem wyroku TSUE większego problemu, skoro przez kilka dni nikt z radnych nie zaprotestował. Ale kiedy sprawa weszła w obszar polityki ogólnokrajowej – małżeństwa jednopłciowe, TSUE, konstytucja – nagle okazało się, że trzeba walić w tarabany, bo taka linia przyszła z góry. Radni milczeli, Zyska przemówił, koalicja pękła.
