Dwukrotny nowicjusz w zakonie dominikanów, niedoszły psycholog i lider Polski 2050 po serii politycznych porażek ma nowy pomysł na siebie – tym razem w Watykanie.
Hołownia z politycznego objawienia staje się wędrowcem bez celu
Szymon Hołownia w 2020 roku wchodził do polityki jak długo oczekiwane objawienie. Były dziennikarz, katolicki publicysta i telewizyjny komentator obiecywał, że wniesie do Sejmu świeżość, energię, nową jakość. W wyborach prezydenckich zdobył 13,9 proc. głosów, co dało mu trzecie miejsce i ogromny kredyt zaufania. Wówczas mówił o nowym ruchu, który „odmieni polską politykę”.
Pięć lat później jego partia Polska 2050 balansuje na granicy progu wyborczego, a sam marszałek Sejmu zdaje się coraz bardziej zmęczony rolą, którą jeszcze niedawno odgrywał z entuzjazmem. Według sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej”, ufa mu jedynie 17 proc. Polaków – wynik, który pokazuje, że dla wielu Hołownia przestał być alternatywą, a stał się kolejnym przykładem szybko niknącej gwiazdki politycznej.

Nieukończony psycholog, dwukrotny nowicjusz i polityk w impasie
Hołownia urodził się w 1976 roku w Białymstoku. Ukończył Społeczne Liceum Ogólnokształcące STO, po czym rozpoczął studia psychologiczne w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie – których nie ukończył. Przez chwilę łączono go z uczelnią Collegium Humanum, znaną z szybkich tytułów MBA, ale sam zaprzeczył:
„Nigdy nie studiowałem w Collegium Humanum, nie jestem jego absolwentem”
– mówił w rozmowie z Business Insider Polska.
Zanim jednak trafił do polityki, dwukrotnie próbował życia zakonnego. Wstąpił do nowicjatu dominikanów, najpierw w Poznaniu, potem w Warszawie. Pierwszą próbę przerwał z powodów zdrowotnych, drugą z przekonania, że „nie jest to jego droga”.
„To nie była ucieczka, tylko decyzja, że można służyć inaczej”
– tłumaczył w rozmowie z Tygodnikiem Powszechnym.
Dziś w polityce Hołownia często brzmi jak kaznodzieja wśród pragmatyków. Mówi o wartościach i sumieniu, gdy reszta sceny zajmuje się słupkami poparcia. Jednak coraz częściej jego słowa trafiają w próżnię – jakby mówił do wiernych, którzy dawno wyszli z kościoła.
Zawiedzione ambicje ONZ, więc może Watykan
Według nieoficjalnych informacji Hołownia od dłuższego czasu myślał o karierze międzynarodowej. Miał sondować możliwość pracy w ONZ lub UNESCO, jednak bez efektu. Teraz – jak słychać w sejmowych kuluarach – coraz częściej mówi się o jego „zainteresowaniu kierunkiem watykańskim”. To kierunek niepozbawiony logiki: były nowicjusz, katolik z telewizyjną przeszłością, szukałby w dyplomacji watykańskiej roli, w której mógłby połączyć wiarę z ambicją.
Problem w tym, że dyplomacja Stolicy Apostolskiej to nie scena dla niedouczonych kaznodziejów, lecz dla ludzi z doświadczeniem i tytułami. Polska wysyłała tam dotąd dyplomatów z najwyższej półki – naukowców, ministrów, byłych premierów.
Ambasadorowie Polski przy Stolicy Apostolskiej – elita dyplomacji
Od lat stanowisko ambasadora RP przy Stolicy Apostolskiej powierzano ludziom z imponującym dorobkiem.
Hanna Suchocka (2001–2013) – doktor nauk prawnych, profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, była premier RP i minister sprawiedliwości. Zna biegle angielski, włoski i francuski, w Watykanie była ceniona za spokojny styl i doskonałą znajomość relacji państwo–Kościół.
Piotr Nowina-Konopka (2013–2016) – doktor ekonomii, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego, rektor Europejskiego Kolegium w Brugii, były eurodeputowany i sekretarz generalny Parlamentu Europejskiego. Władał angielskim, francuskim i włoskim.
Janusz Kotański (2016–2022) – historyk, publicysta, były dyrektor Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego, znający włoski i angielski. Doświadczony urzędnik MSZ i ekspert w relacjach z Kościołem.
Adam Kwiatkowski (od 2022) – absolwent Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego, były sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP, bliski współpracownik Andrzeja Dudy. Zna angielski i włoski, wcześniej odpowiadał za kontakty międzynarodowe głowy państwa.
To nazwiska, za którymi stoją lata nauki, dyplomatyczne obycie i doświadczenie w administracji. Na ich tle Hołownia, bez dyplomu, z dwiema nieudanymi próbami zakonnymi i kilkuletnim epizodem politycznym, wygląda raczej jak uczestnik rekolekcji niż kandydat na ambasadora.
Źródła: PAP, Business Insider, Newsweek Polska, Onet, Wirtualna Polska, Tygodnik Powszechny, gov.pl, Wikipedia
