Rosyjscy agenci w Polsce. Już wiadomo, jaki materiał wybuchowy zniszczył szyny na trasie Warszawa–Lublin

Prokuratura potwierdza: do sabotażu wykorzystano plastyczny materiał wybuchowy C4. Dwaj obywatele Ukrainy działali na rzecz rosyjskiego wywiadu i uciekli na Białoruś.
Śledztwo: sabotaż na linii nr 7 był działaniem na rzecz rosyjskiego wywiadu
Prokuratura Krajowa poinformowała 19 listopada 2025 r., że sporządziła postanowienia o przedstawieniu zarzutów dwóm obywatelom Ukrainy: Oleksandrowi K. (ur. 1986) i Yevheniiowi I. (ur. 1984). Zarzuty dotyczą aktów dywersji o charakterze terrorystycznym, dokonanych na rzecz wywiadu Federacji Rosyjskiej.
Do formalnego ogłoszenia zarzutów nie doszło. Według ustaleń śledczych mężczyźni uciekli z Polski już 16 listopada, czyli dzień po pierwszym ataku. Przekroczyli granicę z Białorusią, co uniemożliwiło ich zatrzymanie i wykonanie czynności procesowych.
Zgromadzony materiał dowodowy obejmuje zapisy monitoringu, dane telekomunikacyjne, dokumenty oraz zeznania świadków. Wszystko wskazuje, że działania miały być wymierzone w stabilność państwa oraz bezpieczeństwo transportu.
Eksplozja C4 pod pociągiem towarowym i próba wykolejenia składu w Gołębiu
Pierwszy atak miał miejsce 15 listopada w miejscowości Mika (powiat garwoliński). Sprawcy podłożyli na torach plastyczny materiał wybuchowy C4, detonując go o godz. 20:58 pod przejeżdżającym pociągiem towarowym. Eksperci podkreślają, że eksplozja mogła doprowadzić do katastrofy z udziałem ludzi.
Więcej na ten temat w artykule – Eksplozja na trasie Warszawa–Lublin. Premier Donald Tusk potwierdza próbę wysadzenia pociągu
Drugi incydent odnotowano w Gołębiu (powiat puławski). Uszkodzono sieć trakcyjną i zamontowano na szynie dwa metalowe elementy zaprojektowane tak, by spowodować wykolejenie pociągu. Oba zdarzenia zostały nagrane przez kamery pozostawione przez sprawców.
Prokuratura ocenia, że działania miały na celu zastraszenie społeczeństwa, wywołanie poczucia zagrożenia i zakłócenie porządku publicznego.
C4: co to za materiał? Stabilny, formowalny i wyjątkowo skuteczny w niszczeniu infrastruktury
Śledczy potwierdzili, że w ataku użyto C4, jednego z najbardziej znanych plastycznych materiałów wybuchowych na świecie.
C4 powstał w latach 50. XX wieku, kiedy armia USA szukała stabilnego, łatwego w formowaniu materiału do zadań saperskich. Od tamtej pory C4 jest standardem w siłach NATO i innych armiach, głównie ze względu na swoje właściwości.
C4 to materiał oparty na RDX – substancji odpowiadającej za jego siłę rażenia. Jest produkowany przede wszystkim w USA, Wielkiej Brytanii i Korei Południowej. Poza kontrolowanym obiegiem pojawia się niemal wyłącznie jako efekt kradzieży lub przemytu.
Najważniejsze cechy C4 to:
– wysoka stabilność (nie detonuje od ognia, uderzenia czy tarcia),
– plastyczność (łatwo go formować i dopasować do kształtu obiektu),
– duża moc niszcząca.
Detonacja następuje dopiero po podpięciu odpowiedniego zapalnika, który generuje impuls potrzebny do wybuchu. W momencie eksplozji C4 uwalnia falę ciśnienia zdolną przeciąć stalowy tor, zniszczyć konstrukcje betonowe czy rozerwać elementy infrastruktury kolejowej.
Plastyczna forma materiału pozwoliła sprawcom precyzyjnie ułożyć go na szynie, co – jak wskazują biegli – świadczy o wykorzystaniu wiedzy saperskiej lub szkolenia typowego dla działań specjalnych.
Rosyjska dezinformacja już działa. Trolle próbują podważać ustalenia śledczych, powołując się na „brak śladów wybuchu”
Po ujawnieniu komunikatu Prokuratury Krajowej w mediach społecznościowych pojawiła się fala wpisów, która nie pochodziła od ekspertów, kolejarzy ani specjalistów od ładunków wybuchowych. Nadawały ją konta od lat znane z prorosyjnych narracji – te same, które regularnie podważają informacje o sabotażu, działalności GRU czy atakach na infrastrukturę krytyczną.
Rosyjskie trolle zaczęły powtarzać tezę: że rzekomo „nie ma śladów wybuchu”, bo tłuczeń nie został rozrzucony, a uszkodzeniu uległa jedynie szyna.
To ma być dowód, że „eksplozji wcale nie było”, a całe zdarzenie to „mistyfikacja”.
Grozi im dożywocie. Śledczy przygotowują dalsze kroki
Zarzuty obejmują trzy artykuły Kodeksu karnego:
– art. 130 §7 k.k. – działalność na rzecz obcego wywiadu,
– art. 174 §1 k.k. – sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy,
– art. 171 §1 k.k. – użycie materiałów wybuchowych.
Za te czyny grozi nawet dożywotnie pozbawienie wolności.
Rzecznik Prokuratury Krajowej, prok. Przemysław Nowak, poinformował, że wobec podejrzanych będą podejmowane kolejne czynności, w tym procedury międzynarodowe.
Nowa fala zagrożeń dla infrastruktury?
Eksperci od bezpieczeństwa nie mają wątpliwości, że zdarzenie na Mazowszu wpisuje się w szerszy kontekst zagrożeń hybrydowych, z którymi Polska zmaga się od ponad dwóch lat. W tym czasie odnotowano liczne podpalenia, próby sabotażu, zakłócenia sygnałów GSM i działania wymierzone w sieć kolejową.
Byli oficerowie służb wojskowych wskazują, że kolej jest łatwym celem. Sieć liniowa jest rozległa, monitorowanie jej w całości jest trudne, a nawet niewielka eksplozja może doprowadzić do poważnych strat. Eksperci podkreślają, że takie działania są typowe dla operacji dywersyjnych wymierzonych w państwa wspierające Ukrainę.
Trasa Warszawa–Lublin jest jedną z najważniejszych linii komunikacyjnych we wschodniej Polsce. Oprócz ruchu pasażerskiego bywa wykorzystywana również do transportu towarów o znaczeniu strategicznym. To tylko zwiększa jej znaczenie z punktu widzenia potencjalnych sabotażystów.
Eksperci alarmują: to element większej kampanii dywersyjnej wymierzonej w Polskę
Komentatorzy wojskowi i analitycy bezpieczeństwa zwracają uwagę, że uszkodzenie toru na trasie Warszawa–Lublin nie jest samotnym incydentem, lecz wydarzeniem wpisującym się w znany już schemat rosyjskich operacji sabotażowych prowadzonych na terenie państw wspierających Ukrainę. Ich zdaniem charakter zniszczeń i sposób działania sprawców wskazują, że eksplozja ładunku wybuchowego podłożonego przy torach miała doprowadzić do wykolejenia przejeżdżającego pociągu.
Jednym z pierwszych, którzy ocenili sytuację, jest analityk wojskowy Jarosław Wolski, autor kanału „Wolski o Wojnie”. Na platformie X przekazał, że potwierdzenie premiera Donalda Tuska nie pozostawia wątpliwości co do charakteru zdarzenia. Jak napisał:
„Mamy potwierdzenie ze strony Premiera o tym, że na trasie Warszawa–Lublin podłożono ładunek wybuchowy, który zniszczył tor kolejowy. Jest to ewidentny akt dywersji mający na celu spowodowanie katastrofy kolejowej.”
W swojej analizie Wolski podkreślił, że od ponad dwóch lat Polska znajduje się w strefie intensywnej aktywności rosyjskich służb, które realizują działania z pogranicza sabotażu i wojny informacyjnej. Według niego incydenty dotyczące infrastruktury kolejowej, energetycznej czy telekomunikacyjnej są dziś elementem szerszego, konsekwentnie prowadzonego planu destabilizacji.

Jak wskazuje:
„Od ponad dwóch lat trwa rosyjska kampania aktów dywersji i sabotażu w Polsce. Przybiera ona coraz większe rozmiary i niestety mimo angażowania tzw. ‘śmieciowej’ agentury werbowanej i prowadzonej przez social media i komunikatory, ilość mniej lub bardziej udanych aktów terroru przekłada się na konkretne efekty w postaci podpaleń oraz uszkodzeń magistral kolejowych.”
Zdaniem Wolskiego poważnym zagrożeniem stało się także środowisko internetowe, w którym — jak twierdzi — działają osoby aktywnie powielające prorosyjskie narracje, ułatwiając tym samym operacje wpływu i werbunek agentury. Podkreśla, że Polska przestrzeń informacyjna od dawna jest celem ataków dezinformacyjnych, a każde takie działanie wzmacnia skuteczność operacji o charakterze fizycznym, takich jak sabotaż torów.
Co dalej i jakie działania zapowiada rząd
Premier zapowiedział szybkie ustalenie sprawców. Podkreślił, że śledczy będą badać zarówno techniczne okoliczności wybuchu, jak i ewentualne powiązania międzynarodowe. Nie wykluczono żadnego ze scenariuszy – od działań pojedynczej osoby, po operację inspirowaną lub wspieraną z zagranicy.
Najważniejszym wyzwaniem staje się teraz wzmocnienie ochrony infrastruktury krytycznej. Rząd ma przedstawić plan dodatkowych zabezpieczeń na sieci kolejowej, a według nieoficjalnych informacji rozważane są także zmiany legislacyjne, które mają zwiększyć uprawnienia służb w zakresie przeciwdziałania sabotażowi.

Zniszczenie toru na trasie Warszawa–Lublin nie było wypadkiem ani awarią. To była próba wysadzenia przejeżdżającego pociągu, co potwierdził premier Donald Tusk po zapoznaniu się z wynikami pracy służb. Incydent otwiera nowy rozdział w dyskusji o bezpieczeństwie infrastruktury kolejowej w Polsce i o skali zagrożeń hybrydowych, z którymi państwo będzie musiało sobie poradzić.
Źródła:
- Fakty Plus – Eksplozja na trasie Warszawa–Lublin. Premier Donald Tusk potwierdza próbę wysadzenia pociągu
- Prokuratura Krajowa – Zarzuty za akty dywersji przeciwko infrastrukturze kolejowej
Dyrektor liceum – katolicki fundamentalista, który ogolił ucznia, ma stracić pracę
Zmiana przepisów pozbawi pacjentów dostępu do wielu leków
Czytaj więcej



