Zamiast bezpiecznego wypoczynku – dramatyczne zakończenie lipcowego weekendu. Morze odebrało życie kolejnym osobom.
Dwie tragedie przy czerwonej fladze
W ostatni weekend lipca 2025 roku morze znów upomniało się o ludzkie życie. Najpierw dramat w Dziwnówku, gdzie w poniedziałkowy wieczór dwóch 16-latków weszło do wzburzonej wody. Jeden z nich wrócił na brzeg o własnych siłach. Drugi zniknął w falach. Długie godziny akcji ratowniczej nie przyniosły skutku, a poszukiwania zakończono po zmroku. Następnego dnia ciało nastolatka odnaleziono w Niechorzu, w okolicy latarni morskiej.
Tego samego dnia, w Mielnie, rozegrała się kolejna tragedia. Trzy osoby zostały porwane przez prąd. Świadkowie i ratownicy zdołali ocalić dwóch młodych mężczyzn – 16-latka i 21-latka. 47-letni mężczyzna, mimo reanimacji, zmarł. Do obu zdarzeń doszło po godzinach pracy ratowników i przy wywieszonej czerwonej fladze, zakazującej kąpieli.

Cofki – cichy zabójca polskiego wybrzeża
Prądy wsteczne znane też jako cofki – to niewidoczny gołym okiem przeciwnik. Woda nie wygląda groźnie – nie ma wysokich fal, tafla morza wydaje się spokojna. A jednak to właśnie tam kryje się największe niebezpieczeństwo.
Cofki nad Bałtykiem powstają, gdy fale uderzające o brzeg cofają się z powrotem do morza przez wąskie korytarze utworzone w piasku. Wciągają kąpiących się z ogromną siłą – nawet 5 metrów na sekundę – poza strefę bezpiecznej kąpieli. Z pozoru błaha decyzja, jak wejście do wody „tylko po pas”, może skończyć się wciągnięciem kilkadziesiąt metrów od brzegu w kilka sekund.
Zjawisko to jest szczególnie groźne na odcinku Międzyzdroje–Stegna, gdzie ukształtowanie dna morskiego sprzyja tworzeniu się prądów wstecznych. Każdego roku ratownicy powtarzają te same ostrzeżenia – i każdego roku historia się powtarza.
Ignorowane flagi, alkohol i brak świadomości
To, co uderza najbardziej w raportach ratowników i policji, to powtarzający się mechanizm tragedii. Wchodzenie do wody po godzinach pracy ratowników, ignorowanie czerwonej flagi, pływanie po alkoholu – te same błędy, te same skutki.
Statystyki nie kłamią: co piąta ofiara utonięcia była pod wpływem alkoholu. Często są to mężczyźni, którzy przeceniają swoje siły i wchodzą do wody wbrew zakazom. Nie pomagają apele, kampanie ani tablice ostrzegawcze. Brak świadomości lub celowe jej lekceważenie zbiera śmiertelne żniwo.
Statystyki 2025: lato ofiar
Sezon 2025 jest wyjątkowo tragiczny. Tylko od 1 kwietnia do 13 czerwca w Polsce utonęły 43 osoby. W lipcu liczba ta rosła z dnia na dzień – do 29 lipca odnotowano już 45 utonięć, z czego aż 6 ofiar jednego dnia.
Najczęściej ofiarami są osoby powyżej 50. roku życia, ale w ostatnich tygodniach wyraźnie przybyło dramatycznych przypadków z udziałem nastolatków i młodych dorosłych. Mimo powszechnych ostrzeżeń, liczby nie spadają.
Co robić, gdy wciąga nas prąd wsteczny?
Większości tragedii dałoby się uniknąć. Ale nawet jeśli znajdziesz się w wodzie i poczujesz, że cofka wciąga cię od brzegu, najważniejsze to nie panikować. Najgorszym błędem jest próba walki z prądem i pływanie na siłę w stronę brzegu.
Zamiast tego – płyń w bok, równolegle do brzegu. Cofka działa w wąskim pasie – wystarczy się z niego wydostać, a potem spokojnie wrócić do plaży. To jedyna skuteczna metoda ratunku, powtarzana przez ratowników podczas każdej akcji edukacyjnej.

Bezpieczeństwo to nie teoria – to decyzja
Ratownicy każdego dnia spotykają się z brawurą i zwykłą bezmyślnością. Ich apele są proste: kąp się tylko w godzinach 10–18, gdy są na posterunku. Zawsze przestrzegaj flagi – czerwony kolor to nie ostrzeżenie, to zakaz. Nie pij alkoholu przed kąpielą – to nie odwaga, to głupota.
Źródło: Policja