Najbardziej śmiertelne branże w Polsce. Dane obalają mit o górnictwie

Najwięcej pracowników ginie nie pod ziemią, lecz na budowach i autostradach.
Tragiczny finał akcji ratunkowej w kopalni Pniówek
Na dzień przed Wigilią, 23 grudnia 2025 roku Jastrzębska Spółka Węglowa poinformowała o odnalezieniu dwóch górników w Kopalni Węgla Kamiennego „Pniówek”, z którymi dzień wcześniej utracono kontakt po groźnym zdarzeniu pod ziemią. Lekarz obecny na miejscu stwierdził ich zgon. Zmarli mieli 40 i 41 lat. Byli wieloletnimi pracownikami kopalni, posiadającymi doświadczenie w pracy w warunkach podwyższonego zagrożenia metanowego. Akcja ratownicza była prowadzona w trudnych warunkach, z udziałem wyspecjalizowanych zastępów ratownictwa górniczego.
– Łączymy się dzisiaj wszyscy w bólu z rodzinami dwóch górników, którzy zginęli w kopalni Pniówek. Władze JSW zapewniły mnie, że bliscy ofiar otoczeni są właściwą opieką i mogą liczyć na wszelką pomoc.
– napisał premier Donald Tusk.
Górnictwo – branża wysokiego ryzyka, ale nie lider statystyk
Górnictwo od dekad jest flagowym przykładem pracy skrajnie niebezpiecznej. Wybuchy metanu, tąpnięcia, zawały i pożary pod ziemią tworzą obraz branży, w której ryzyko śmierci lub poważnego wypadku jest wpisane w codzienność.
Dane Wyższy Urząd Górniczy pokazują jednak, że mimo wysokiego ryzyka jednostkowego, liczba ofiar śmiertelnych w górnictwie relatywnie nie jest wysoka. W 2024 roku w całym sektorze odnotowano 18 wypadków śmiertelnych. W 2025 roku liczba ta – jeszcze przed końcem roku – sięgnęła 15.
Górnictwo zatrudnia dziś około 75–80 tys. osób. Oznacza to, że choć ryzyko na jednego pracownika jest wysokie, to w ujęciu bezwzględnym górnictwo nie jest branżą, w której ginie najwięcej ludzi.
To, co odróżnia górnictwo od innych sektorów, to charakter wypadków. Często mają one charakter zbiorowy i dramatyczny, co sprawia, że każda tragedia staje się wydarzeniem ogólnopolskim i uruchamia reakcje na najwyższym szczeblu państwa.

Akcja ratunkowa w KWK Pniówek zakończona. Dwóch górników nie żyje
Budownictwo – branża z największą liczbą ofiar śmiertelnych
Dane ogólnokrajowe pokazują, że budownictwo od lat pozostaje branżą, w której dochodzi do największej liczby śmiertelnych wypadków przy pracy w Polsce. Potwierdzają to zarówno statystyki Głównego Urzędu Statystycznego, jak i coroczne raporty Państwowej Inspekcji Pracy.
W 2024 roku w budownictwie zginęło około 70–80 osób. To kilkukrotnie więcej niż w całym sektorze górniczym, gdzie – według danych Wyższego Urzędu Górniczego – w tym samym roku odnotowano 18 wypadków śmiertelnych. Podobne proporcje utrzymują się również w kolejnych latach, niezależnie od skali inwestycji czy sytuacji gospodarczej.
Jednym z takich zdarzeń był śmiertelny wypadek, do którego doszło 27 listopada 2025 roku w Jenkowicach na Dolnym Śląsku. Podczas prowadzonych prac konstrukcyjnych na placu budowy doszło do upadku betonowej płyty, która przygniotła dwóch pracowników. Na miejsce wezwano służby ratunkowe, w tym Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Lekarz stwierdził zgon jednego z mężczyzn na miejscu zdarzenia, drugi został ciężko ranny i trafił do szpitala. Okoliczności wypadku badają prokuratura oraz nadzór budowlany.
Z ustaleń Państwowej Inspekcji Pracy wynika, że najczęstszymi przyczynami śmiertelnych wypadków w budownictwie są upadki z wysokości, przygniecenia elementami konstrukcyjnymi oraz brak odpowiednich zabezpieczeń technicznych i właściwego nadzoru. Są to najczęściej zdarzenia jednostkowe, które rzadko trafiają na czołówki serwisów informacyjnych. Wypadki w budownictwie ustanawiają jednak smutny rekord w najwyższej liczbie ofiar śmiertelnych spośród wszystkich branż w Polsce.

Wypadki podczas żniw 2025 – przejechany przez własny kombajn i inne tragiczne zdarzenia na polach i drogach
Transport i logistyka – drugie miejsce na podium
Kolejną branżą o bardzo wysokiej liczbie ofiar śmiertelnych jest transport i gospodarka magazynowa. Według danych GUS i PIP w 2024 roku zginęło w niej około 60–70 pracowników. W znacznej części byli to kierowcy zawodowi.
Jednym z przykładów była tragedia z 21 września 2025 roku na autostradzie A1, na odcinku między węzłami Kowal a Włocławek Zachód. Kierowca ciężarówki zatrzymał pojazd na pasie awaryjnym z powodu przebitej opony. Wysiadł z kabiny, aby wymienić koło. W tym momencie został śmiertelnie potrącony przez busa, który poruszał się prawym pasem autostrady. Mimo reanimacji prowadzonej przez ratowników oraz interwencji Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, lekarz stwierdził zgon mężczyzny na miejscu.
Do kolejnego śmiertelnego wypadku doszło 9 maja 2025 roku na autostradzie A4 w rejonie Zabrza. Ciężarówka została zepchnięta z pasa ruchu, po czym z dużą siłą uderzyła w ekrany dźwiękochłonne. Kabina pojazdu została zniszczona, a 45-letni kierowca zginął na miejscu. Autostrada była przez wiele godzin częściowo zablokowana.
W takich przypadkach kierowcy ciężarówek często ponoszą konsekwencje błędów innych uczestników ruchu, nie mając realnej możliwości obrony. Transport zajmuje drugie miejsce w rankingu najniebezpieczniejszych branż.
Rolnictwo i przemysł – rodzinne tragedie
Wysoką liczbę śmiertelnych wypadków notuje również rolnictwo, zwłaszcza indywidualne gospodarstwa rolne. Według danych GUS w 2024 roku w tym sektorze zginęło około 50–60 osób. Wypadki najczęściej mają związek z obsługą maszyn rolniczych, transportem płodów rolnych, pracą w obejściach gospodarskich oraz kontaktem z dużymi zwierzętami. W odróżnieniu od przemysłu czy budownictwa, praca ta bardzo często odbywa się w pojedynkę, bez świadków i bez natychmiastowej pomocy.
Przykładem takiej tragedii był wypadek, do którego doszło 24 listopada 2025 roku w miejscowości Binkowo w powiecie śremskim (woj. wielkopolskie). Podczas codziennych prac w oborze 60-letni rolnik został śmiertelnie poturbowany przez byka. Na miejsce wezwano pogotowie ratunkowe, straż pożarną i policję. Mimo podjętej akcji ratunkowej życia mężczyzny nie udało się uratować. Sprawa została zakwalifikowana jako nieszczęśliwy wypadek przy pracy rolniczej.
Inna tragedia wydarzyła się 18 września 2025 roku w powiecie oleskim (woj. opolskie). 76-letni rolnik zginął podczas próby naprawy rozrzutnika rolniczego. Podczas naprawy urządzenia mężczyzna odniósł ciężkie obrażenia. Pomimo prowadzonej na miejscu resuscytacji, lekarz stwierdził zgon.
Podobnie wygląda sytuacja w przemyśle przetwórczym, gdzie rocznie dochodzi do około 40–50 śmiertelnych wypadków przy pracy. Najczęstsze mechanizmy śmierci to przygniecenia elementami maszyn, wciągnięcia przez ruchome części urządzeń oraz zdarzenia przy obsłudze linii produkcyjnych. Choć zakłady te formalnie podlegają nadzorowi i procedurom BHP, praktyka pokazuje, że presja czasu, rutyna i błędy organizacyjne wciąż prowadzą do tragedii.

Kilkutonowe szambo runęło z ciężarówki. Kierowca bez rejestracji czasu pracy – cudem uniknięto tragedii
Śmierć bez przywilejów – Liczby wypadków śmiertelnych według branż
Najbardziej śmiertelne branże w Polsce to:
- budownictwo – ok. 70–80 ofiar rocznie,
- transport i logistyka – ok. 60–70,
- rolnictwo – ok. 50–60,
- przemysł przetwórczy – ok. 40–50,
- górnictwo – ok. 15–20.
Pracownicy budownictwa, transportu, rolnictwa i przemysłu należą do grup, w których ginie rocznie najwięcej osób przy pracy, a jednocześnie nie są objęci żadnym szczególnym statusem zawodowym. W przeciwieństwie do górników nie otrzymują Barbórki, 13. i 14. pensji, karpiowych ani innych branżowych przywilejów finansowych, mimo że statystycznie to właśnie w tych sektorach ryzyko śmierci jest najwyższe.
Nie przysługują im wcześniejsze emerytury, Premier nie publikuje kondolencji, flagi na budynkach państwowych nie są opuszczane do połowy masztu, nie ogłasza się żałoby narodowej. Tragedie te kończą się zazwyczaj komunikatem policji, inspekcji pracy, krótką wzmianką w mediach. I nie uruchamiają ogólnopolskiej debaty o bezpieczeństwie pracy, mimo że to właśnie w tych branżach śmierć przy pracy jest najczęstsza.
Akcja ratunkowa w KWK Pniówek zakończona. Dwóch górników nie żyje
Czytaj więcej



