Mistrz kierownicy z trzema dożywotnimi zakazami prowadzenia pojazdów zatrzymany przez Policję w Górach, kolejne dwa podobne przypadki na Pomorzu!

Data:

Mimo sądowych zakazów, przestępcy bez uprawnień nadal prowadzą auta pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Czy nic im nie można zrobić?

W ostatnich dniach Fakty Plus podawały informacje o kierowcach, którzy mimo sądowych zakazów prowadzenia pojazdów, nadal siadają za kierownicą, często będąc pod wpływem substancji odurzających. Przypadek z Góry, gdzie zatrzymano mężczyznę z trzema dożywotnimi zakazami, wywołał burzę wśród naszych czytelników. Czy nowe przepisy są odpowiedzią na narastający problem?​


Recydywiści za kierownicą mimo dożywotnich zakazów prowadzenia pojazdów

Sądowy dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów jest w Polsce orzekany znacznie częściej, niż mogłoby się wydawać. Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w latach 2016–2020 co roku około 6,5 tysiąca osób traciło uprawnienia do kierowania pojazdami właśnie w trybie dożywotnim​.

Warto podkreślić, że przytłaczająca większość (ok. 95–96%) tych dożywotnich eliminacji kierowców z dróg wynika z recydywy w prowadzeniu pod wpływem alkoholu.​

Niewielką część stanowią sprawcy najtragiczniejszych wypadków drogowych – np. osoby, które prowadząc pod wpływem, spowodowały śmiertelny wypadek lub ciężkie obrażenia ofiar. Tego rodzaju sprawcy odpowiadają za kilkadziesiąt do około sto kilkadziesiąt orzeczeń dożywotniego zakazu rocznie (np. 170 takich zakazów w 2020 r.)​

Mimo tak radykalnych środków prawnych nakładanych na najgroźniejszych kierowców, problem polega na tym, że sam zakaz nie powstrzymuje części z nich od dalszej jazdy. Każdego roku tysiące osób z aktywnym sądowym zakazem czy cofniętymi uprawnieniami wsiada ponownie za kółko, tworząc ogromne zagrożenie na drogach.

Fakty Plus
Źródło: Policja

Ilu kierowców łamie zakazy – dane z 2024 roku

Policyjne statystyki dotyczące ujawnionych naruszeń zakazów i cofniętych uprawnień pokazują skalę lekceważenia tych środków. W 2024 roku policja zatrzymała łącznie kilkadziesiąt tysięcy osób prowadzących, choć nie powinni. Według danych Komendy Głównej Policji za ten rok ujawniono m.in.​

16 534 kierowców, którzy złamali sądowy zakaz prowadzenia pojazdów – mimo prawomocnego wyroku zabraniającego im kierowania pojazdami, zostali złapani na jeździe;

8 281 kierowców, którzy nie zastosowali się do administracyjnej decyzji o cofnięciu uprawnień (np. decyzji starosty o odebraniu prawa jazdy);

263 kierujących, którzy prowadzili pojazd w trakcie trwania 3-miesięcznego zatrzymania prawa jazdy (np. za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym);

44 tzw. „potrójnych recydywistów” – czyli osób przyłapanych na jeździe pomimo wydłużonego do 6 miesięcy zakazu (wydłużenie następuje, gdy kierowca mimo 3-miesięcznego zatrzymania prawa jazdy znów wsiądzie za kierownicę).

Statystycznie daje to zatrzymanie 69 nieuprawnionych kierowców każdego dnia tylko z tytułu złamanych sądowych zakazów​

A przecież mowa o ujawnionych przypadkach – rzeczywista liczba takich zachowań może być wyższa, biorąc pod uwagę, że nie wszystkich recydywistów drogowych udaje się złapać​


Historie drogowych recydywistów: Góra, Lębork, Sopot

Za suchymi statystykami kryją się konkretne osoby, które regularnie ignorują wyroki i nadal prowadzą pojazdy. Poniżej przyglądamy się kilku przykładom z ostatnich miesięcy, ilustrującym zjawisko drogowej recydywy – często połączonej z innymi patologiami (jazda po alkoholu lub narkotykach, ucieczka przed organami ścigania, itp.):

Góra (woj. dolnośląskie): Przypadek opisany przez Fakty Plus. W kwietniu 2025 r. policjanci w Górze zatrzymali do kontroli 39-letniego mężczyznę kierującego Fordem Transitem, dobrze im znanym z wcześniejszych przewinień. Okazało się, że kierowca ten miał na koncie aż trzy orzeczone dożywotnie zakazy prowadzenia pojazdów i był osobą poszukiwaną przez sąd do odbycia kary więzienia. Mało tego, wstępny test śliny potwierdził obecność amfetaminy w jego organizmie​

39-latek został zatrzymany, a jego pasażer – miał przy sobie niedozwolone substancje (MDMA, metamfetaminę)​

Lębork (woj. pomorskie): Pod koniec lutego 2025 r. policja w Lęborku udaremniła dalszą jazdę kompletnie pijanemu 37-latkowi, kierującemu BMW po północy. Badanie wykazało około 2,5 promila alkoholu w organizmie kierowcy. Szybko wyszło na jaw, że mężczyzna ten posiada dożywotni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych, nałożony za wcześniejszą jazdę po pijanemu i złamanie poprzednich zakazów​

Co więcej, właścicielem auta okazał się pijany pasażer – znajomy kierowcy – który oddał mu kierownicę mimo braku uprawnień, za co również poniesie odpowiedzialność przed sądem​

Sopot (woj. pomorskie): W listopadzie 2023 r. sopoccy policjanci zatrzymali 36-letniego mieszkańca Sopotu (obywatela Ukrainy), który prowadził samochód pomimo dwóch aktywnych zakazów sądowych. Jeden z nich był zakazem 3-letnim, a drugi – dożywotnim zakazem prowadzenia pojazdów orzeczonym przez sąd w Sopocie w 2022 r.​​

Opisane powyżej historie to tylko wierzchołek góry lodowej. Niestety, media regularnie informują o kierowcach zatrzymywanych po raz kolejny mimo sądowych zakazów. Bywa, że delikwent ma na koncie nie kilka, ale kilkanaście lat za kółkiem wbrew zakazom. Przykładowo, 35-letni mieszkaniec powiatu mławskiego został niedawno zatrzymany już dziewiąty raz za jazdę bez prawa jazdy – ma sześć aktywnych zakazów sądowych, a dwa kolejne postępowania jeszcze się toczą​.

W jego przypadku najwyższą dotąd wymierzoną karą było zaledwie 7 miesięcy więzienia​

Taka pobłażliwość sądu nie zadziałała odstraszająco – mężczyzna wciąż jeździł. Właśnie dlatego określa się, że dla upartego recydywisty kolejny zakaz „to nie jest żadna kara”​

Fakty Plus
Źródło: Policja

Reakcja czytelników na artykuł o przestępcy z Góry

Artykuł opisujący przypadek kierowcy z Góry na portalu Fakty Plus wywołał lawinę komentarzy. Większość z nich była pełna oburzenia i krytyki wobec systemu prawnego i nie nadawała się do publikacji. Jedna z czytelniczek jednak miała inne spojrzenie:​

„To dramat człowieka wykluczonego, który dawno wypadł z systemu społecznego. Gdzie była pomoc? Leczenie? Społeczeństwo nie może działać wyłącznie represyjnie – jeśli chcemy, by ulice były bezpieczniejsze, musimy inwestować w profilaktykę, terapię uzależnień, programy resocjalizacyjne i wsparcie socjalne.”​


Skuteczność obecnych kar: zakazy, więzienie, grzywny, konfiskata

Czy obowiązujące kary naprawdę powstrzymują tych najbardziej zatwardziałych kierowców? Przykłady wskazują, że często nie. System prawny przewiduje co prawda surowe konsekwencje na papierze: złamanie sądowego zakazu jest przestępstwem zagrożonym karą do 5 lat pozbawienia wolności (art. 244 k.k.), a za samą jazdę po alkoholu czy narkotykach grożą dodatkowe lata więzienia oraz obligatoryjne świadczenia pieniężne (wysokie grzywny). W praktyce jednak wielu sprawców otrzymywało w przeszłości niskie wyroki lub wyroki w zawieszeniu, które nie powstrzymały ich przed ponownym wsiadaniem za kierownicę​. Jak zauważa Łukasz Zboralski, redaktor naczelny serwisu Bezpieczeństwo Ruchu Drogowego BRD24.pl i ekspert ds. bezpieczeństwa ruchu, zdarzały się przypadki, że za złamanie kolejnego zakazu sąd wymierzał np. 5 miesięcy więzienia w zawieszeniu, co dla drogowego recydywisty nie stanowi żadnej realnej dolegliwości.

„Moim zdaniem po jej odbyciu i tak taki człowiek będzie dalej jeździć. Dla mnie osoba, która złamała zakaz nie rokuje”

– podkreśla Zboralski​.

Dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów, bywa więc w praktyce fikcją. Sam w sobie nie ma mocy fizycznie powstrzymać danej osoby od jazdy. Jeżeli kierowca ignoruje ten zakaz, to musi zostać złapany, inaczej konsekwencji nie odczuje wcale.

„Nikt ich nie kontroluje, te zakazy robią się fikcyjne, i ci, którzy je dostają, nie traktują ich poważnie”

– przyznaje ekspert BRD24.pl, wskazując że recydywiści doskonale zdają sobie sprawę z luki w egzekwowaniu wyroków​. W efekcie policjanci za każdym razem, gdy takiego delikwenta złapią, dokładają mu kolejny zakaz, który… również może nie być respektowany​. Tworzy się błędne koło.

Więzienie?

Kary więzienia teoretycznie eliminują sprawcę z dróg na czas izolacji, ale i tu pojawiają się problemy. Wiele wyroków za jazdę bez uprawnień czy po alkoholu zapada w zawieszeniu, zwłaszcza przy pierwszych razach – więc sprawca w ogóle nie trafia za kratki. Gdy jednak mamy do czynienia z notorycznym recydywistą, sądy zaczynają orzekać karę bezwzględnego więzienia. Czy to skuteczne? Częściowo – podczas odbywania kary taki kierowca faktycznie nie jeździ, ale po wyjściu na wolność często wraca do starych nawyków. Co więcej, wielu sprawców stara się unikać stawienia do więzienia, ukrywając się przed organami ścigania. Wspomniany 39-latek z Góry był przecież poszukiwany listem gończym właśnie po to, by osadzić go w zakładzie karnym na 120 dni​. Dopóki pozostawał nieuchwytny, nadal prowadził samochód po swojemu. Z jednej strony więc realna groźba więzienia jest jedyną karą, której tacy ludzie faktycznie się obawiają, z drugiej – nawet ona nie zawsze odstrasza ich przed łamaniem prawa (po prostu próbują ukrywać się i jeździć dalej).

Kary finansowe?

Grzywny i świadczenia pieniężne nakładane na pijanych czy odurzonych kierowców (np. 5 tys. zł przy pierwszym skazaniu, 10 tys. zł przy kolejnym, a wkrótce być może jeszcze wyższe) ​również mają ograniczoną skuteczność, zwłaszcza wobec sprawców z tzw. marginesu społecznego. Osoby bez stałych dochodów, bez majątku, często uzależnione, nie odczuwają realnie kary finansowej – nie mają z czego zapłacić, a egzekucja komornicza z niczego i tak nic nie da. Taki dług może co najwyżej zamienić się w dodatkowe obciążenie (np. zamianę grzywny na prace społeczne lub areszt), ale sam w sobie nie powstrzymuje przed jazdą.

Od niedawna polskie prawo wprowadziło też nową broń w walce z najbardziej niebezpiecznymi kierowcami: konfiskatę pojazdu. Od 14 marca 2024 r. obowiązują przepisy pozwalające odbierać (na początek tymczasowo zajmować, a następnie przepadkiem orzekać) samochody kierowców, którzy prowadzili z zawartością alkoholu we krwi powyżej 1,5 promila lub będąc recydywistami (ponowny DUI powyżej 0,5 promila)​.

W praktyce oznacza to, że pijany sprawca może stracić swój samochód – a jeśli nie jest on jego własnością, sąd może orzec przepadek równowartości pojazdu. Ta zmiana przepisów to odpowiedź na wieloletni problem pijanych recydywistów.

Pierwsze statystyki sugerują, że nowe prawo jest intensywnie stosowane: w ciągu pierwszego roku obowiązywania (marzec 2024 – marzec 2025) policja tymczasowo zajęła 7611 pojazdów pijanych kierowców, co daje średnio 21 aut dziennie​.

Obecny katalog kar za tego typu wykroczenia i przestępstwa jest surowy na papierze, ale problemem pozostaje egzekucja i skuteczność prewencyjna. Sama groźba kary (zakaz, grzywna) często nie działa na osoby notorycznie łamiące prawo, bo nie wiąże się z natychmiastową dolegliwością. Dopiero realne konsekwencje – zatrzymanie, osadzenie, fizyczne odebranie pojazdu – mogą odsunąć takiego kierowcę od drogi. Niestety, jak pokazały lata, system reaguje często dopiero po fakcie, gdy recydywista znów zostanie złapany.


Czy „margines” boi się tylko więzienia?

Wielu spośród opisywanych sprawców to osoby określane potocznie mianem marginesu społecznego – nierzadko bez stałej pracy, nieraz z problemem alkoholowym lub narkotykowym, często wcześniej karane, czasem wręcz bez uprawnień do kierowania od samego początku (zdarza się, że ktoś nigdy nie miał prawa jazdy, a mimo to dorobił się kilku sądowych zakazów​). Powstaje pytanie, czy takie osoby w ogóle przejmują się karami innymi niż więzienie? Analiza ich zachowań wskazuje, że najmniej działają na nich sankcje administracyjne i finansowe.

Jedynym, czego tego typu sprawcy realnie się obawiają, jest długotrwałe odosobnienie. Perspektywa pójścia do więzienia na parę lat może być dla nich straszakiem – ale często dopiero wtedy, gdy faktycznie zostaną zatrzymani i osądzeni. Wielu z nich funkcjonuje na granicy prawa, uciekając i wymigując się tak długo, jak się da. Przykładowo, wspomniany w artykule Fakty Plus kierowca z Góry robił wszystko, by uniknąć odbycia zasądzonej kary 120 dni więzienia (był poszukiwany listem gończym)​, ale jednocześnie nie zaprzestał prowadzenia auta w tym czasie.

Osoby z marginesu często nie mają też nic do stracenia – nie martwią się o reputację, pracę (bo jej nie mają), prawo jazdy (bo już je stracili), samochód (często jeżdżą starym autem niewiele wartym albo cudzym pojazdem). W skrajnych przypadkach jedynym sposobem powstrzymania takiego kierowcy jest fizyczne uniemożliwienie mu jazdy, czyli albo izolacja (więzienie), albo zabranie pojazdu. Można więc powiedzieć, że dla niektórych recydywistów drogowych kara finansowa czy sam zakaz to abstrakcja – realna staje się dopiero konfiskata auta lub widok krat więzienia.

Ta smutna konstatacja rodzi kolejne pytanie: co zrobić z ludźmi, których nie odstrasza prawie nic? Czy państwo i społeczeństwo są bezsilne wobec kierowców gotowych ryzykować wszystko? Wydaje się, że kluczowe jest dotarcie do źródeł problemu i próba zmiany ich postaw, bo same represje działają połowicznie.


Co można zmienić? Profilaktyka, kontrola i resocjalizacja

Obecna polityka wobec pijanych i niebezpiecznych kierowców bywa krytykowana jako reaktywna i czysto represyjna, z minimalnym naciskiem na profilaktykę i resocjalizację. Eksperci sugerują, że bez działań systemowych problem będzie się powtarzał. Skoro 95% dożywotnich zakazów dotyczy nałogowych pijanych kierowców-recydywistów​, to nasuwa się wniosek, że bez rozwiązania kwestii ich uzależnienia trudno będzie poprawić bezpieczeństwo​.

„Sprawa nie zostanie rozwiązana bez zajęcia się alkoholikami stwarzającymi zagrożenie na drogach. (…) Powinniśmy z pewnością coś zrobić, by dać takim ludziom szansę na wyjście z nałogu. Być może ta szansa powinna być przymusowa? Może po drugim przyłapaniu po alkoholu za kierownicą społeczeństwo powinno zmuszać taką osobę do podjęcia leczenia w zakładzie zamkniętym?”

– proponuje publicysta Łukasz Zboralski​.

Kolejnym pomysłem jest zwiększenie nadzoru prewencyjnego nad osobami, które już mają zakazy. Obecnie, jak przyznano, nikt systematycznie nie sprawdza, czy taki kierowca znów nie wsiada do auta. Zboralski postuluje, by policjanci dzielnicowi lub inne służby lokalne monitorowali recydywistów.

„Dzielnicowi w Polsce mogliby mieć doskonałe rozeznanie, kto ma taki zakaz. Wystarczy, że raz na jakiś czas zobaczą, czy ten człowiek nie wyjeżdża z posesji. Bardzo szybko mogliby reagować i prowadzić takie akcje systematycznie”

– sugeruje ekspert​.

Oczywiście, wymaga to nakładów pracy i kadr (a tych w policji brakuje), ale mogłoby działać odstraszająco na samych zainteresowanych – świadomość, że ktoś patrzy, mogłaby ostudzić zapał do ryzyka. W podobnym duchu pojawiają się pomysły stworzenia publicznego rejestru osób z dożywotnimi zakazami, aby np. wypożyczalnie aut czy sprzedawcy samochodów mogli łatwiej zweryfikować, komu przekazują pojazd. Rząd wstępnie rozważa prace nad jawnym rejestrem takich kierowców​, choć to rozwiązanie budzi też kontrowersje (piętno publiczne versus prawo do prywatności skazanych).

Eksperci podkreślają również konieczność analizy zjawiska recydywy przez instytucje państwowe.

„Powinniśmy wreszcie w Polsce podjąć jakiś wysiłek i sprawdzić, dlaczego po ulicach jeżdżą kierowcy, którzy mają sądowy zakaz prowadzenia pojazdów”

– uważa Zboralski, wskazując m.in. na Krajową Radę Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego jako organ, który mógłby opracować raport na ten temat​. Postulowane jest zbadanie, kim są ci ludzie łamiący nagminnie zakazy: czy w większości to alkoholicy i narkomani, czy inne osoby​. Takie dane pomogłyby dobrać lepsze środki zaradcze. Być może np. rozszerzenie programów terapii i resocjalizacji dla skazanych za przestępstwa drogowe przyniosłoby lepsze efekty niż samo przedłużanie wyroków.

Waldemar Dąbrowski, prezes stowarzyszenia zajmującego się pomocą byłym więźniom, wprost mówi:

„W Polsce nie ma czegoś takiego jak resocjalizacja. Człowiek osadzony w zakładzie karnym nie jest przystosowany do życia po wyjściu na wolność… Recydywa bierze się z braku alternatywy”​.

Wskaźnik powrotu do przestępstwa przekracza u nas 50%​, co oznacza, że co drugi skazany wraca za kratki.

Ta ogólna refleksja dotyczy również sprawców przestępstw drogowych – jeśli nie zaoferuje się im żadnej pomocy w zmianie stylu życia (np. terapii od uzależnień, wsparcia psychologicznego, szansy na podniesienie kwalifikacji zawodowych), to po odsiedzeniu wyroku znów wsiądą za kierownicę po pijaku, powtarzając cykl.

Podsumowując, problem kierowców łamiących dożywotnie zakazy prowadzenia pojazdów to zjawisko złożone. Statystyki są alarmujące – tysiące takich przypadków rocznie – a przykłady recydywistów pokazują dramatyczny obraz ludzi, którzy nic sobie nie robią z wyroków. Obecne kary, choć surowe, nie zawsze spełniają swoją rolę odstraszającą i eliminującą. Coraz częściej słychać więc głosy, że potrzebne jest kompleksowe podejście: z jednej strony nieuchronność kary (lepsza egzekucja prawa, nowe narzędzia jak konfiskata aut, skuteczniejsze wyroki), a z drugiej – profilaktyka i resocjalizacja (leczenie uzależnień, nadzór nad sprawcami, badanie przyczyn i praca nad ich likwidacją). Tylko łącząc te dwa podejścia – represyjne i naprawcze – można mieć nadzieję na trwałe zwiększenie bezpieczeństwa na drogach i zmniejszenie liczby kierowców, którzy mimo zakazów wciąż stwarzają śmiertelne zagrożenie.


Źródła:

  1. Fakty Plus – Naćpany recydywista złapany za kierownicą!
  2. BRD24.pl – Co roku tysiące Polaków traci dożywotnio prawo jazdy
  3. Otomoto – Jeżdżą z odebranym prawem jazdy
  4. Policja Lubuska – zatrzymany 39-latek z Góry
  5. Lębork – zatrzymany za jazdę mimo zakazu
  6. Policja Pomorska – recydywista z Sopotu

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Udostępnij post:

Popularne

Czytaj więcej
Related

Afera w porcie w Świnoujściu. Prokuratura bada budowę za ponad 20 milionów złotych

Prokuratura Okręgowa w Szczecinie prowadzi postępowanie w sprawie nieprawidłowości...

Znamy napęd Antoniego Macierewicza! I innych podobnych organizmów😊

DNA, politycy i gwiazdy show-biznesu – co ich łączy?...

Historia kompromitacji amerykańskich lotniskowców – czy epoka super-carriers dobiega końca?

Od czasów II wojny światowej lotniskowce były symbolem potęgi...