Rada Unii Europejskiej zaakceptowała zmiany w rozporządzeniu WE 261, które mogą pozbawić pasażerów linii lotniczych miliardów euro odszkodowań rocznie. Wyższe progi opóźnień, mniejsze kwoty rekompensat i mikro bagaż podręczny to – zdaniem ekspertów – zamach na prawa pasażera i prezent dla przewoźników.
Pasażer straci, przewoźnik zyska
Rozporządzenie WE 261/2004 od lat stanowi fundament ochrony praw pasażerów lotniczych w Unii Europejskiej. Na jego mocy podróżni mogą otrzymać odszkodowanie w przypadku opóźnień, odwołań lotów czy odmowy wejścia na pokład z powodu overbookingu. Dotychczas próg kwalifikujący do rekompensaty wynosił opóźnienie co najmniej 3 godziny.
Teraz, po decyzji Rady UE, standard ten ulegnie drastycznemu pogorszeniu. Dla lotów długodystansowych minimalne opóźnienie uprawniające do odszkodowania ma wzrosnąć do 6 godzin, a dla lotów krótkich – do 4 godzin. Oznacza to, że ogromna część pasażerów, którzy dziś mogliby ubiegać się o rekompensatę, straci do tego prawo.
Według duńskiej Rady Ochrony Konsumentów, zmiany te mogą pozbawić podróżnych nawet 1,5 mld euro rocznie – pieniądze, które obecnie stanowią formę rekompensaty za poniesione niedogodności.
– „To podwójne zwycięstwo dla linii lotniczych i podwójny cios dla zwykłych podróżnych”
– komentuje Tomasz Pawliszyn, prezes APRA i dyrektor generalny AirHelp.
Rodzaj lotu | Obecny próg opóźnienia | Obecna kwota odszkodowania | Nowy próg opóźnienia (Rada UE) | Nowa kwota odszkodowania* |
---|---|---|---|---|
Lot krótki (do 1500 km) | ≥ 3 godziny | 250 € | ≥ 4 godziny | 300 € |
Lot średni (1500–3500 km, w tym wewnątrz UE >1500 km) | ≥ 3 godziny | 400 € | ≥ 4 godziny | 400 € |
Lot długi (powyżej 3500 km) | ≥ 3 godziny | 600 € | ≥ 6 godzin | 500 € |
*Kwoty mogą ulec zmianie podczas negocjacji z Parlamentem Europejskim.
Co to oznacza dla pasażera?
- Loty krótkie – pozorny wzrost odszkodowania z 250 € do 300 €, ale przy jednoczesnym podniesieniu progu opóźnienia z 3 do 4 godzin, co w praktyce zmniejszy liczbę osób uprawnionych do wypłat.
- Loty średnie – kwota odszkodowania pozostaje bez zmian, ale podniesienie progu do 4 godzin oznacza, że wiele dotychczasowych roszczeń zostanie odrzuconych.
- Loty długie – najdotkliwsza zmiana: próg rośnie z 3 do 6 godzin, a kwota spada ze 600 € do 500 €, co przy długodystansowych opóźnieniach oznacza realną stratę kilkuset euro na pasażera.
Straty liczone w miliardach
Zmiana progów oznacza realną stratę finansową dla pasażerów. Według duńskiej Rady Ochrony Konsumentów, wprowadzenie nowych zasad mogłoby pozbawić podróżnych nawet 1,5 miliarda euro odszkodowań rocznie. To pieniądze, które obecnie trafiają do osób poszkodowanych przez linie lotnicze – na przykład tych, którzy przez opóźnienia tracą ważne spotkania, rezerwacje czy możliwość przesiadki.
Przykłady z ostatnich lat pokazują, że opóźnienia rzędu 3–4 godzin wcale nie należą do rzadkości – zwłaszcza w szczycie sezonu wakacyjnego. Dla wielu podróżnych każda godzina oczekiwania to nie tylko dyskomfort, ale także dodatkowe koszty związane z noclegami czy transportem.
Bagaż podręczny coraz mniejszy – a opłaty coraz wyższe

Kolejnym problemem są równoległe działania branży lotniczej. Organizacja A4E, reprezentująca interesy największych przewoźników w Europie, zaproponowała wprowadzenie „ujednoliconego standardu” bagażu podręcznego o wymiarach 40 × 30 × 15 cm. W praktyce oznacza to, że bezpłatnie można byłoby zabrać na pokład jedynie małą torbę – niewiele większą od pudełka na buty. Walizki kabinowe, które jeszcze niedawno mieściły się w darmowym limicie, wymagałyby dopłaty.
Dla porównania – obecnie wiele europejskich linii lotniczych oferuje podróżnym znacznie korzystniejsze limity:
- Standardowy bagaż kabinowy ma zazwyczaj wymiary 55 × 40 × 20–25 cm, a często dopuszcza się dodatkową torbę (np. laptopówka czy torebka) o wymiarach do 40 × 30 × 15 cm.
- Lufthansa (Niemcy), KLM (Holandia), Iberia (Hiszpania) i Eurowings (Niemcy) stosują zbliżone zasady – główny bagaż kabinowy do 55 × 40 × 23 cm oraz dodatkowy mały przedmiot „under-seat” do ok. 40 × 30 × 15 cm.
- Wśród linii skandynawskich, takich jak SAS – Scandinavian Airlines, Norwegian Air Shuttle czy Finnair, standardowy bagaż podręczny również wynosi 55 × 40 × 23 cm (w SAS i Norwegian) lub 55 × 40 × 23 cm w przypadku Finnair, a dodatkowy mały przedmiot może mieć do 40 × 30 × 15 cm.
W przypadku tanich przewoźników limity są znacznie bardziej restrykcyjne. Ryanair pozwala obecnie na darmową torbę o wymiarach 40 × 30 × 20 cm, a większy bagaż kabinowy (55 × 40 × 20 cm) wymaga dopłaty. Wizz Air stosuje podobną politykę – darmowy limit to torba 40 × 30 × 20 cm, a większy bagaż kabinowy jest płatny.
Ile kosztuje nadanie większego bagażu?
Opłaty za możliwość wniesienia większego bagażu podręcznego lub nadania bagażu rejestrowanego różnią się w zależności od przewoźnika, trasy i momentu zakupu:
- Ryanair – od ok. 6 € do 36 € za większy bagaż podręczny w zależności od trasy i taryfy.
- Wizz Air – od 10 € do 60 € za większy bagaż kabinowy.
- Vueling – od 10 € do 59 € za większy bagaż (w taryfach premium jest on wliczony w cenę).
- W tradycyjnych liniach lotniczych, takich jak Lufthansa czy SAS, w tańszych taryfach bez bagażu rejestrowanego opłata za jego dodanie zaczyna się zazwyczaj od 25–35 € w jedną stronę na trasach europejskich, a na lotach międzykontynentalnych ceny mogą być wyższe.
Co więcej, niektóre linie wprowadziły systemy premiowania pracowników za wykrywanie dodatkowego lub przekraczającego limit bagażu. Oznacza to, że kontrola w bramce staje się kolejnym narzędziem generowania przychodów.

Zmiany pod dyktando tanich linii lotniczych
Choć oficjalnie reforma rozporządzenia WE 261 ma ujednolicić standardy i „uporządkować” zasady przewozu bagażu, w praktyce najwięcej zyskają tanie linie lotnicze – takie jak Ryanair, Wizz Air czy Vueling. To właśnie one od lat stosują najbardziej restrykcyjne limity dla bagażu podręcznego, ograniczając go do małej torby i pobierając dodatkowe opłaty za walizkę kabinową.
Wprowadzenie limitu 40 × 30 × 15 cm jako standardu dla całego rynku sprawi, że różnica między tanimi a tradycyjnymi przewoźnikami zniknie. Linie takie jak Lufthansa, KLM czy SAS, które do tej pory oferowały w cenie biletu większy bagaż kabinowy (55 × 40 × 23 cm), będą mogły bez większego ryzyka wizerunkowego wprowadzać opłaty za dotychczas darmowy limit.
Efekt dla pasażerów będzie jednoznaczny – mniej miejsca na bagaż i więcej opłat niezależnie od tego, czy wybiorą tanią, czy tradycyjną linię. Dla tanich przewoźników oznacza to natomiast wyrównanie konkurencji i dodatkowy strumień przychodów.
Bruksela zamiast chronić – daje przyzwolenie
Krytycy reformy podkreślają, że Komisja Europejska od dawna wie o problemach związanych z niejasnymi zasadami dotyczącymi bagażu i „niezbędnych usług” w cenie biletu. Zamiast jednak wymusić na liniach lotniczych większą przejrzystość i zakazać nieuczciwych praktyk, projekt reformy utrwala przewagę przewoźników.
– „UE jest gotowa pozwolić liniom lotniczym na dłuższe opóźnienia i mniejsze odszkodowania. To skoordynowane wycofywanie się z dbania o prawa pasażerów”
– ocenia Pawliszyn.

Głos pasażerów: narasta frustracja
Zmiany w rozporządzeniu WE 261 pojawiają się w czasie, gdy poziom zaufania do branży lotniczej jest rekordowo niski. Według danych AirHelp, liczba skarg na opóźnienia i odwołania lotów rośnie z roku na rok, a pandemia COVID-19 pokazała, jak długo pasażerowie muszą czekać na zwrot pieniędzy za niewykorzystane bilety.
Frustrację widać też w działaniach społecznych – petycję na Change.org przeciwko ograniczaniu praw pasażerów podpisało już ponad 60 tys. osób. W komentarzach powtarzają się głosy, że linie lotnicze coraz częściej traktują pasażerów jak źródło dodatkowych opłat, a nie klientów zasługujących na szacunek.
Dlaczego linie lotnicze lobbują za zmianami?
Przewoźnicy argumentują, że obecne przepisy są zbyt restrykcyjne i kosztowne. Wskazują, że w wielu przypadkach opóźnienia wynikają z czynników niezależnych od nich, takich jak pogoda czy decyzje kontroli ruchu lotniczego.
Jednak organizacje konsumenckie przypominają, że obecne prawo i tak przewiduje wyjątki w sytuacjach nadzwyczajnych – a większość opóźnień wynika z problemów organizacyjnych po stronie przewoźnika.
Ostatni moment na obronę praw podróżnych
AirHelp i APRA apelują, by w nadchodzących negocjacjach trójstronnych Parlament Europejski stanął po stronie obywateli. – „Konsumenci czują się wykorzystywani – płacą więcej za mniejszy komfort i niższy poziom usług” – mówi Pawliszyn.
Eksperci ostrzegają, że jeśli reforma wejdzie w życie w obecnym kształcie, będzie to symboliczny koniec epoki, w której prawa pasażera były realnym zabezpieczeniem, a nie pustym zapisem.
Źródło: AirHelp: linie lotnicze zarabiają, a pasażerowie czekają – Unia Europejska ryzykuje utrwaleniem niekorzystnych praktyk