Dlaczego UOKiK zatrzymuje e-rowery na granicy? Kupisz – pożałujesz. Lista modeli

Policjant kontrolujący rower elektryczny pod kątem oznaczenia CE i zgodności z przepisami. /Policja

Ponad tysiąc e-rowerów zatrzymanych na granicy. 29 modeli nie spełniło unijnych wymagań formalnych. Brak deklaracji zgodności, błędne oznaczenia, brak instrukcji.


Kontrola na granicy: skala nieprawidłowości zaskoczyła inspektorów

Od 5 maja do 31 lipca 2025 r. UOKiK, Inspekcja Handlowa i Krajowa Administracja Skarbowa przeprowadziły wspólną akcję kontroli e-rowerów sprowadzanych do Polski spoza Unii Europejskiej. Sprawdzono dokumentację 1139 pojazdów, obejmującą 29 modeli. Ani jeden z nich nie został oceniony jako wolny od błędów.

Najczęściej brakowało deklaracji zgodności, oznakowania CE, instrukcji obsługi w języku polskim lub kompletnych danych identyfikujących producenta. Lista uchybień była szeroka, ale wszystkie sprowadzały się do jednego: nie dało się potwierdzić, że te rowery spełniają minimalne wymogi bezpieczeństwa obowiązujące w UE.

Prezes UOKiK Tomasz Chróstny przypomina, że wzrost popularności e-rowerów nie może oznaczać obniżenia standardów:

„Rowery elektryczne są szybkie, wygodne i ekologiczne. Jednak nie każdy z nich powinien trafić na rynek.”


Wyniki kontroli UOKiK rowerów elektrycznych pod kątem zgodności z normami unijnymi. Wstrzymano import ponad 1000 pojazdów.
Wyniki kontroli UOKiK rowerów elektrycznych pod kątem zgodności z normami unijnymi. Wstrzymano import ponad 1000 pojazdów.

Dlaczego zatrzymano te rowery? UOKiK tłumaczy mechanizm decyzji

Zespół kontrolny sprawdzał cztery elementy: deklaracje zgodności, instrukcje, oznaczenia CE i dane producentów. W wielu przypadkach brakowało podstawowych dokumentów, które weryfikują, czy produkt został wykonany zgodnie z europejskimi normami.

Tomasz Chróstny zwraca uwagę, że jakość dokumentacji to nie biurokracja, ale fundament odpowiedzialności producentów i importerów. Jak wyjaśniał:

„Importerzy powinni kupować wyłącznie od sprawdzonych dostawców i upewnić się, że produkt ma oznakowanie CE oraz deklarację zgodności.”

Dodaje, że samo sprowadzenie towaru do Polski nie daje nikomu prawa, by omijać procedury:

„To po stronie przedsiębiorców leży odpowiedzialność za to, aby sprzęt wprowadzany na rynek był zgodny z prawem.”

Tłumaczy również, że brak wymaganych dokumentów to nie drobiazg, ale realne konsekwencje bezpieczeństwa:

„Brak potwierdzenia spełnienia wymagań bezpieczeństwa to również konsekwencje finansowe – także dla przedsiębiorcy.”


Ponad 960 rowerów nie zostało dopuszczonych do sprzedaży

Rezultat kontroli był zaskakujący dla inspektorów: 963 e-rowery, czyli 85 procent wszystkich sprawdzonych, nie zostały dopuszczone do sprzedaży.

Jedynie 176 egzemplarzy mogło trafić do sklepów, lecz dopiero po tym, jak importerzy uzupełnili brakujące dokumenty lub poprawili oznaczenia. To jedna z największych akcji eliminacyjnych dotyczących sprzętu elektrycznego w ostatnich latach.

UOKiK
UOKiK

Które modele zatrzymano?

Najpoważniejsze nieprawidłowości dotyczyły rowerów następujących marek i dystrybutorów:

VELOTRADE (Lublin)

Formula F-1, Coral ELB-D, Ruby ELB-D
Brak deklaracji zgodności, brak oznaczeń, brak instrukcji.

MOTOR-LAND / MARIN (Dziekanów Nowy)

Stinson E, Fairfax E, Larkspur E
Brak deklaracji, błędne CE, brak instrukcji.

JOBO Europe (Sokołów)

Air 20, Air 28, Air Carbon, Air 28Pro, Air 30 Pro
Seria B: B25, B29, B30
Brak deklaracji, oznaczeń i dokumentacji.

ENGWE – Flying Intelligent Technology (Warszawa)

Engine Pro 2.0, L20 3.0, N1 Air, P20, M1 SB, M1 DB
Brak dokumentacji i oznaczeń zgodnych z normami.


Biedronka – promocje pod lupą UOKiK, zarzuty w 2025 roku

Jakie ryzyka ponosi kupujący taki rower? Konsekwencje mogą być poważne

UOKiK podkreśla, że brak deklaracji zgodności i brak oznakowania CE to nie detal, który można machnąć ręką. To oznacza, że nie ma informacji, czy ten konkretny rower jest bezpieczny, zgodny z normami i dopuszczony do obrotu. A to oznacza, że odpowiedzialność za wszystko, co może wydarzyć się później, spada w praktyce na kupującego.

Oprócz możliwych problemów z gwarancją mogą pojawić si e kłopoty z przypadku zapłonu baterii i szkód wyrządzonych w jego wyniku. Pożary akumulatorów litowo-jonowych to nie tak rzadkie zdarzenia, i formy ubezpieczeniowe są tego świadome. Gdy okazuje się, że sprzęt nie miał wymaganego oznakowania CE i nie został dopuszczony do obrotu zgodnie z przepisami, polisa mieszkaniowa czy OC może nie pokryć szkód. W praktyce oznacza to, że właściciel zostaje z kosztami pożaru, zniszczonego garażu albo uszkodzonej instalacji – i nie może liczyć na odszkodowanie.

Do tego dochodzi kwestia przyszłych dopłat do e-bike’ów. Jeśli pojawi się program wsparcia zakupu rowerów elektrycznych – a rząd niedawno z takiego programu się wycofał – sprzęt bez CE zostanie automatycznie wykluczony. Kupujący traci więc nie tylko bezpieczeństwo, ale też pieniądze, które mógłby odzyskać w ramach dopłat.

Najważniejszym, a często niedostrzeganym ryzykiem, pozostaje jednak sama technika. CE i deklaracja zgodności potwierdzają, że bateria przeszła testy temperaturowe, że okablowanie spełnia normy przeciwzwarciowe, a rama została sprawdzona pod kątem wytrzymałości. Bez tych gwarancji nikt nie wie, jak sprzęt zachowa się pod obciążeniem, podczas ładowania czy w upalny dzień. Brak dokumentacji to brak pewności – a w przypadku pojazdu elektrycznego ta niepewność rzeczywiście może drogo kosztować.


Dlaczego oznaczenie CE jest kluczowe?

CE nie jest naklejką marketingową. To informacja o tym, że:

  • urządzenie zostało zbadane pod kątem bezpieczeństwa,
  • spełnia europejskie normy techniczne,
  • przeszło proces oceny zgodności,
  • konstrukcja i bateria zostały zweryfikowane.

Jeśli produkt nie posiada CE, oznacza to, że formalnie nie wiadomo, czy jest bezpieczny.


Źródło: UOKiK

Rafał Bernasiński avatar
Rafał Bernasiński

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *